Minął miesiąc. Przez ten czas zbliżyłam się bardziej do chłopaków. Z wszystkimi się zaprzyjaźniłam co dla mnie bardzo dużo znaczy. Czasami wszyscy razem wybieramy się do kawiarni albo na spacer do parku. Trener chwali mnie przed innymi za moją pracę ale ja uważam że wcale nic takiego nie robię. Po prostu staram się pomóc każdemu kto tej pomocy potrzebuje. Bardzo lubię to robić i nie zamierzam z tego zrezygnować. W tej chwili dyspozycja psychiczna każdego skoczka jest bardzo dobra. Nie mam do nikogo zastrzeżeń. To świetna wiadomość tuż przed rozpoczynającym się sezonie. Za zgodą trenera zajęłam się również innymi obowiązkami. Poza zajmnowaniem się papierami pomagam chłopakom przygotować się do skoku. Czasami przynoszę im potrzebne przedmioty albo opatruje gdy zdarzy się mały wypadek. Nie jestem lekarzem żebym zajmowała się poważniejszymi urazami ale podstawowe zasady pierwszej pomocy znam więc jestem zawsze gotowa pomóc. Ostatnio nawet miałam swój debiut. Podczas lądowania Piotrkowi skrzyżowały się narty i upadł. Rozciął sobie łuk brwiowy ale naszczęście opatrzyłam go tak jak trzeba. Na wszelki wypadek jednak skonsultowałam to z lekarzem. Nie chce żeby ktoś przeze mnie zachorował. Często spotykam się z Olą. Nie zaniedbałam jej. Nie miałabym serca po tym co dla mnie zrobiła. Będe jej ogromnie wdzięczna do końca życia. Właśnie zamierzam udać się do mieszkania bo dzisiejszy trening dobiegł już końca. Ja jednak zostałam żeby jeszcze oprzątnąć swój gabinet. Czasami jak nie ma mnie tam całymi dniami to wszystkie pułki pokrywają się kurzem a ja nie chce i nie lubie bałaganu. Miałam właśnie zakładać odzież wierzchną kiedy usłyszałam kroki za sobą. Lekko przestraszona odwróciłam głowę w drugą strone. Zauważyłam Kube z uśmiechem zmierzającego w moją strone.
- Cześć. - Przywitał się zatrzymując się obok mnie.
- Cześć. Co ty tu jeszcze robisz? Myślałam że już wszyscy jesteście dawno w swoich domach. - Zakomunikowałam zdziwiona.
- Zostałem jeszcze chwile bo nie chciało mi się iść do domu i widziałem że ty też się nigdzie nie ruszasz więc czekałem na ciebie. - Odpowiedział wzruszając ramionami.
- Tak długo czekałeś? Mogłeś chociaż powiedzieć że czekasz to bym się pospieszyła. - Powiedziałam z lekkim zdenerwowaniem.
- Spokojnie, przecież nic się nie stało.
- No dobra ale szczerze to mnie przestraszyłeś. Myślałam że jestem sama. - Wyznałam opanowując zdenerwowanie.
- Przepraszam a masz może ochotę na kawe? Jest jeszcze wcześnie? - Zaproponował chłopak.
- Mogę się przejść i tak nie mam co robić w domu. - Odpowiedziałam z uśmiechem.
Razem z chłopakiem udaliśmy się do pobliskiej kawiarni. Zamówiliśmy po herbacie. Po chwili przede mną pojawił się kubek ze wrzącym napojem. Z ochotą upiłam łyk parząc sobie przy tym lekko język.- Masz plany na weekend? - Zapytał chłopak.
- Raczej nie a co? - Zapytałam zaciekawiona.
- No bo tak się zastanawiam czy nie wybrałabyś się ze mną na narty możemy też zabrać Olę. - Zaproponował Kuba.
- Wiesz co ona na pewno będzie chciała tylko ja nie za bardzo potrafię jeździć. - Zakomunikowałam nieśmiało.
- To nie problem nauczymy cię. - Odpowiedział niemal natychmiast.
- Zastanowie się. - Rzekłam z lekkim uśmiechem.
- W takim razie czekam na odpowiedź. - Powiedział uśmiechnięty chłopak.
Po wypiciu gorącego napoju pożegnałam się z Kubą i udałam się do swojego mieszkania. Zjadłam ciepły obiad który przygotowałam jeszcze dzisiaj rano. Po posiłku pozmywałam naczynia i usiadłam wygodnie na kanapie w salonie. Włączyłam telewizor ale w ogóle nie mogłam skupić się na filmie który akurat pokazywali. Wyłączyłam go z powrotem i spojrzałam w okno. Na dworze zacząć pruszyć śnieg. Nie byłabym sobą gdbymym to przegapiła. Już po kilku minutach ubrana w grubą kurtke, szal i czapke wyszłam na dwór. Postanowiłam pójść się przejść. Nogi niosły mnie gdzie chciały. Pomyślałam o rodzicach. Tak bardzo za nimi tęsknie. Pamiętam że jak byłam małą dziewczyną kiedy tylko zaczął padać pierwszy śnieg pędziłam razem z tatą na dwór i próbowaliśmy złapać śnieg rękoma. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Te wszystkie piękne wspomnienia wracają bardzo często. Po kilku chwilach wybudziłam się z transu. Nie zdołałam zauważyć że zmierzam na skocznie. Moje nogi poniosły mnie na samą górę. Usiadłam na jednym z najwyżej położonych schodków i spojrzałam w dół. Momentalnie zakręciło mi się w głowie od wysokości. Bożee co mnie natchnęło żeby wejść tak wysoko. Jak ja podziwiam tych wszystkich skoczków że potrafią wejść na samą górę odbić się od belki i jeszcze oddać wspaniały skok. Ja bym tak nie potrafiła. Poprawiłam pozycje opierając głowę na dłonoach spoczywających na moich kolanach. Zamknęłam oczy wschłuchując się w szum drzew. Nie wiem dokładnie ile tak siedziałam ale wyczułam że ktoś mi się przygląda. Ze strachem otworzyłam oczy. Kilka schodków niżej stał Kamil.
- Co ty tu robisz? - Zapytał kiedy tylko zobaczył że zauważyłam jego obecność.
- Ja ... szczerze to sama nie wiem. - Westchnęłam przeciągle.
- Coś nie tak? - Zapytał siadając obok mnie.
- Wszystko w porządku tylko ... - Przerwałam.
- Tylko? - Dopytywał chłopak.
- Chodzi o to że tęsknie za rodzicami. Ostatnio widziałam się z nimi przed moją przeprowadzką. Czuję że coraz bardziej się od nich oddalam. - Zaczęłam. Wiedziałam że mogę mu zaufać.
- Nie rozmawiacie przez telefon? - Zapytał zdziwiony.
- Nie rozumiesz. Kiedyś rozmawialiśmy dzień w dzień. Dzwoniłam do nich po kilka razy dziennie. Ale jednego dnia nie odebrali. Pomyślałam że po prostu nie mają czasu ale kiedy zadzwoniłam następnego dnia również nie odebrali. Było tak z każdym kolejnym dniem w końcu przestałam dzwonić i oddałam się w całości nauce. Ale teraz tak strasznie tego żałuje. - Powiedziałam powstrzymując łzy napływające do moich oczu.
- Rozumiem jak się musisz czuć. Ja zawsze miałem rodziców pod ręką i nadal mam. Zawsze mogę się im zwierzyć, poradzić kiedy czegoś potrzebuje bo wiem że zawsze mi pomogą. Twoi rodzice na pewno postąpiliby tak samo. Nie wiem czemu przestali odbierać ale wiem że nigdy nie przestali ci kibicować. - Powiedział chłopak ociarając łze która spływała mi po policzku. - A tak swoją drogą po co tu wlazłaś skoro mówiłaś że boisz się wysokości? - Zapytał zdziwiony.
- Sama nie wiem. Tak jakoś. - Westchnęłam wzruszając ramionami.
- To może już zejdziemy? Zaczyna strasznie wiać. - Oznajmił łagodnie.
- Bardzo chętnie ale się trochę jakby to powiedzieć boje. Kręci mi się w głowie kiedy patrze w dół. - Zakomunikowałam nieśmiało.
- Spokojnie dasz radę. - Powiedział wyciągając w moją strone swoją dłoń. Po chwili złapłam delikatnie jego dłoń i wstałam. Znów spojrzałam w dół przez co zakręciło mi się w głowie. Zdążyłam złapać się barierki.
- Wszystko w porządku? - Zapytał spokojnie chłopak.
- Tak, tak możemy iść. - Odpowiedziałam niemal od razu. Pomału pokonywaliście schodek po schodku. Kiedy znaleźliście się na dole dziękowałaś Bogu że nie spadłaś chociaż to częściowo zasługa Kamila.
- Dziękuje. - Powiedziałam kiedy chłopak dołączył do mnie.
- W porządku nie chciałbym żebyś tam została całą noc. Nikomu tego nie życze. - Westchnął przeciągle chłopak spoglądając w górę. Wyglądało na to że zbliża się ciężka noc.
- To jeszcze raz dziękuje i wracam do domu. - Powiedziałam i przytuliłam chłopaka.
Zdziwiony chłopak dopiero po chwili oddał uścisk. Kiedy mnie objął poczułam się dziwnie bezpiecznie. Od razu zignorowała to uczucie i po chwili odsunęłam się od chłopaka.
- To cześć. - Powiedziałam i pomachałam Kamilowi na dowidzenia.
- Cześć. - Usłyszałam cicho za plecami. Żwawym krokiem udałam się do mieszkania. Znalazłam się tam już po kilkunastu minutach. Rozwiesiłam kurtke na wieszaku, zdjęłam buty szal i czapke i odłożyłam do komody. Zakluczyłam drzwi od mieszkania i zasłoniłam zasłony. Od razu pościeliłam sobie łóżko i udałam się pod prysznic. Nie powiem trochę zmarzłam. Ubrana w ciepłą piżame zrobiłam sobie herbate, kilka kanapek i usiadłam na kanapie. Jestem wdzięczna Kamilowi że mnie wysłuchał. Poczułam się lepiej kiedy mu opowiedziałam o rodzicach. Ale tak byłam rozkojarzona że zapomniałam spytać co on tam robić. Może jutro spytam. Zastanwiam się czy zgodzić się na propozycje Kuby. Chętnie wybrałabym się na narty bo uwielbiam tą dyscypline ale nigdy jeszcze nie próbowałam. Ola na pewno z chęcią się wybierze. Wydaje mi się że to nie jest głupi pomysł żeby w końcu nauczyć się jazdy na nartach. Muszę jutro powiedzieć o tym Oli. Wpadne do niej rano do kawiarni i przedstawie pomysł Kuby a przy okazji poproszę o hebratę żebym miała coś ciepłego na drogę. Zawsze tak robie jak na dworze jest zimno. Teraz będę ją odwiedzała codziennie. W końcu zbliża się zima. Po zjedzeniu kolacji posprzątałam po sobie i udałam się do łóżka. Okryłam się szczelnie kołdrą i zamknęłam oczy mając na dzieje na to że jutrzejszy dzień będzie przyjemny.
CZYTASZ
Razem i na zawsze || Kamil Stoch
Short StoryMaja to 22 - letnia studentka psychologii. Udało jej się spełnić marzenie o zamieszkaniu w Zakopanem. Mimo, że spełniła jedno ze swoich marzeń, nie ma czasu na spotkania z rodziną. Ciągle jest zajęta wykładami i szukaniem pracy. Oddała nauce cały sw...