Rozdział 9

695 19 0
                                    

* Miesiąc później *
Koniec nauki. Początek życia dorosłego. Nowa praca. Nowi znajomi. Przynajmniej dla mnie tak to znaczy. Nie uwierzycie ale zgodziłam się pracować ze skoczkami narciarskimi. Ciężko mi było podjąć decyzje. Kilka tygodni temu byłam na rozmowie z trenerem polskich skoczków narciarskich. Przyjął mnie w bardzo życzliwy sposób. Trochę się denerwuje bo jak narazie znam tam tylko jego.
Już niedługo rozpoczynam prace. Niestety już od razu mamy wyjazd. Jestem jeszcze bardziej zdenerwowana kiedy pomyśle że będe zupełnie sama w innym mieście a może nawet kraju nikogo nie znając. Wiem że tak samo postąpiłam wyjeżdżając do Zakopanego ale to było moje marzenie i nawet przez chwile nie wydawało mi się że mogę być tam sama. Tak jakby wszystcy byli tam ze mną. No może oprócz rodziców którzy byli przeciwni mojemu wyjazdowi. Ale teraz cieszę się że tu jestem. Poznałam świetnie osoby i mam nadzieję że poznam kolejne. No cóż pora się ogarnąć. Dzisiaj trochę poleniuchowałam. Jest 8:47 a ja jeszcze leże w łóżku. Przeciągnęłam się na łóżku i wstałam. Założyłam na stopy kapcie i podreptałam do łazienki. Załatwiłam swoje potrzeby i wróciłam do sypialni. Otworzyłam szafe w celu znalezienia ubioru na dziś. Wybrałam białe jeansy i ciemno szary sweterek.

Na dworze można zauważyć nie małe ochłodzenie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Na dworze można zauważyć nie małe ochłodzenie. Zawsze temperatura letnia pojawiała się nawet jesienią a teraz jest zupełnie odwrotnie. Po ubraniu się uczesałam włosy w wysokiego koka. Następnie zaścieliłam łóżko i odsunęłam rolety w mieszkaniu. Podreptałam do kuchni gdzie wstawiłam wode na herbate. Otworzyłam okno w salonie żeby się wywietrzyło i usiadłam na kanapie. Wzięłam pilot do ręki i odpaliłam telewizor. Przeskakiwałam kanały żeby znaleźć coś ciekawego. W końcu znalazłam jakąś bajke. Wydawała się ciekawa. Poszłam tylko jeszcze po herbate i zrobiłam sobie kilka kanapek. Po zjedzeniu śniadania posprzątałam całe mieszkanie. Od zawsze byłam perfekcjonistką. Wszystko musiałam mieć ułożone tak gdzie powinno, wszystkie papierki który gdzieś leżały od razu wyrzucałam. Już tam mam. Nie wiem czy to zaleta czy wada. Wydaje mi się że jedno i drugie. Wy też tak myślicie? Po posprzątaniu wyrzuciłam śmieci i umyłam okna w mieszkaniu. Trochę mnie zawiało ale się tym nie przejmowałam. Wiał dosyć mocno wiatr ale w górach juz tak jest. Usiadłam z powrotem na kanapie w salonie i zajęłam się papierkową robotą. Jeszcze wszystkich papierów nie oddałam więc muszę się pospieszyć. Już w poniedziałek wyjeżdzamy. Dzisiaj jest już piątek. Jeszcze się musze spakować. Nie wierze że swoją pierwszą prace zaczne od wyjazdu. No ale zgadzając się na tą prace wiedziałem że muszę się liczyć z wieloma wyjazdami. Nawet cały rok może mnie nie być w mieszkaniu. Podpisałam wszystkie papiery i włożyłam do teczki. Teczke wsadziłam w walizke którą wyciągnęłam z pod łóżka. Zaczęłam się pakować. Wszystkie ubrania składałam i rozważałam czy wziąść. Następnie je układałam w walizce. Po godzinie pakowanie praktycznie wszystko było gotowe. Trochę siebie nie rozumiem. Zgodziłam się na tą prace a czuje jakbym wcale tego nie chciała. Odstawiłam walizke obok łóżka i zamknęłam szafe. Zostało tam jeszcze kilka ubrań. Rzuciłam się na łóżko ciężko wzdychając. Czy ja dam radę? Czy będe dobrym psychologiem? Cały czas obawy biorą na demną góre. Boje się. Po prostu się boje. Że nie będe spełniała ich oczekiwań, że wszystko będe robiła źle. Po kilku minutach ciszy zadzwonił do mnie telefon. Wstałam z łóżka i podreptałam do kuchni gdzie go zostawiłam. Nie patrząc kto dzwoni odebrałam.

- Halo?
- Dzień Dobry. Z tej strony pan Michal Doleżal. Mam dla pani wiadomość. Wyjazd został przyspieszony i jest w niedziele rano. Mam nadzieję że to nie jest dla pani problem.
- Oczywiście, dziękuje za informacje.
- Życzę miłego dnia.
- Dziękuje i nawzajem.

Odłożyłam telefon jeszcze bardziej zdenerwowana. To już w niedziele. Wszystko będzie dobrze. Napewno. Musi być. Mniej zdenerwowana usiadłam na kanapie z telefonem w ręku. Cały czas na telewizorze leciały bajki. Wyłączyłam telewizor ,poszłam po książke która tak strasznie mnie zaciekawiła. Otworzyłam na stronie na której skończyłam i kontynuowałam. Jak zwykle zatraciłam się w lekturze.     *Kilka godzin później*
Z czytania wyrwało mnie pukanie do drzwi. Zdziwiło mnie troche że ktoś o tak późnej porze przychodzi. Bynajmniej dla mnie późna pora. Odłożyłam książke na stolik i wstałam z kanapy. Podeszłam do drzwi i nie patrząc kto przyszedł otworzyłam drzwi.

- No w końcu ile można czekać. - Powiedziała z udawanym wyrzutem Ola i weszła do środka.

- Hej. - Powiedziałam zamykając drzwi.

- No tak cześć cześć. Przyszłam bo dowiedziałam się od Kuby że wyjeżdzacie już w niedziele. Kobieto mamy tylko jeden dzień. Musimy to nadrobić. Mam nadzieję że szybko do mnie wrócisz bo bez ciebie będzie smutno. - Stwierdziła a jej mina posmutniała.

- Ola zobaczysz szybko wróce. - Podeszłam do dziewczyny i przytuliłam ją.

- Spakowałaś się już? - Zapytała odsuwając się ode mnie. - A z resztą po co ja się pytam na pewno się już spakowałaś. - Dodała.

- Prawie się spakowałam. Zostały mi jeszcze sprawy łazienkowe. - Odpowiedziałam.

- Dobra mam plan. Oglądamy całą noc filmy następnie idziemy spać ja tu ty w swojej sypialni. - Tu wskazała na kanape i drzwi od mojego pokoju. - Jak się wyśpimy pakujemy to co ci zostało i się żegnamy. Jasne? - Dodała.

- Tak jest kapitanie. - Zaśmiałam się.

- Dobra szykuj film ja ide do sklepu po słodycze. - Powiedziała chcąc zakładać buty.

- Spokojnie nie musisz iść mam tego dosyć dużo. Sama zobacz. - Odpowiedziałam i kiwnęłam głową na jedną z szafek. Dziewczyna kiedy otwarła szafke powyciągała różne smakołyki i porozsypywała do misek które znalazłam w szafce pod słodyczami.

- Co mam włączyć? - Zapytałam dziewczyne która usiadłam z jedzeniem obok mnie.

- Nie wiem a może wiem. Na której części skończyłyśmy Harrego Pottera? - Spytała.

- O ile się nie myle na czwartej. - Odpowiedziałam szybko.

- No to włączaj piątą. - Rzekła usadawiając się wygodnie w kanapie.

I tak minął nam cały wieczór i prawie cała noc. Kiedy poszłyśmy spać było strasznie późno. Jeszcze przed tym kłóciłyśmy się która gdzie śpi. W końcu stanęło na tym że śpimy razem w salonie na kanapie. Czuje że jutro będzie ciężko wstać.

Razem i na zawsze || Kamil StochOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz