Otworzyłam oczy przekręcając się na prawy bok. Do moich oczu dotarło poranne słońce, momentalnie moja ręka powędrowała przed twarz aby zasłonić intensywny napływ słońca. Po chwili przyzywczaiłam się do promieni słonecznych. Wstałam z łóżka podchodząc do okna. Odsłoniłam zasłonę na wszelki wypadek zamykając ma chwile oczy. Spojrzałam na termometr który wskazywał pięć kresek na minusie. Słońce najwyraźniej nie pomagało. Strasznie wiał jeszcze do tego wiatr. Podreptałam do łazienki zabierając po drodze z walizki ubrania na dzisiaj. Wzięłam orzeźwiający prysznic, następnie rozczesałam włosy i założyłam na siebie zwykłą czarną koszulkę i biało czarne spodnie w kratę.
Włosy związałam w wysokiego koka, wypuszczając z niego kilka pasemek. Wyszłam z łazienki zaścielając łóżko. Sięgnęłam po telefon który leżał na szafce obok łóżka. Zauważyłam jedną nieodebraną wiadomość. Zdziwiona odblokowałam telefon zauważając wiadomość od Kuby.
- Spotkajmy się o 7:30 w stołówce. - Przeczytałam na głos.
Nie miałam pojęcia o co może chodzić. Spojrzałam na godzinę. Jest już 7.45. Pośpiesznie założyłam na nogi buty, telefon wsadziłam do kieszeni spodni a kluczyk od pokoju wzięłam do ręki. Wyszłam z pokoju zakluczając drzwi. Udałam się w kierunku stołówki gdzie ponąć miał na mnie czekać Kuba. Naprawdę nie wiem o co chodzi. To coś ważnego? Nie mam pojęcia. Po kilku minutach dotarłam na miejsce gdzie zauważyłam chłopaka w towarzystwie innym skoczków. Nie rozpoznałam wszystkich. Nie chciałam im przeszkadzać w rozmowie więc uznałam że pójdę coś zjeść. Poczęstowałam się sałatką która bardzi mi posmakowała. Odwróciłam się szukając wzrokiem wolnego stolika. Zauważyłam przy jednym Kamila który siedział z Maćkiem. Skierowałam się w ich stronę uważając aby nie wyrzucić na siebie jedzenia ani tym bardziej na kogoś innego.
- Cześć. Mogę się dosiąść? - Zapytałam kierując pytananie do mężczyzn.
- Pewnie. - Pierwszy odezwał się Maciek. Usiadłam obok Kamila. Uśmiechnęłam się do chłopaka który chyba dopiero teraz zauważył moją obecność. W ciszy spożywaliśmy posiłek kiedy nagle na przeciwko mnie pojawił się Kuba.
- A ty tutaj. A ja czekam na ciebie przy wejściu do stołówki. - Powiedział udając oburzenie.
- Przepraszam ale rozmawiałeś z kimś i uznałam że nie chce przeszkadzać. Poza tym to potrzebujesz czegoś ważnego ode mnie? - Zapytałam. Cały czas próbowałam rozgryść o co mogło mu chodzić.
- Nic takiego. Nudziło mi się i napisałem do ciebie. - Odpowiedział wzruszając ramionami.
- Naprawdę? A ja zastanawiałam się czy coś się stało. - Odetchnęłam uspokajając się.
- Spokojnie, nie zawsze dzieję się coś złego. - Powiedział zerkając kątem oka w kierunku stołówki.
- Nie o to mi chodziło. - Chciałam wytłumaczyć ale uznałam że to niepotrzebne. Po zjedzeniu posiłku poszłam odłożyć naczynia i udałam się do pokoju. Uszykowałam wszystkie potrzebne mi rzeczy na skocznie i położyłam je obok drzwi. Usiadłam na łóżku zerkając w strone okna. Jeszcze nie nacieszyłam się dobrze tym miejscem a już dzisiaj wyjeżdżamy do Norwegii. Spodziewałam się że tak będzie ale nie mogę narzekać bo jest tutaj idealnie. Niedługo święta Bożego Narodzenia. Wrócę do pustego mieszkania, spędze je jak zawsze sama ze swoimi talentami kulinarnymi które według mnie są przeciętne a Ola zawsze mówiła że wszystko co ugotuję jest pyszne. Według mnie przecenia moje zdolności. Dziewczyna co roku wyjeżdża razem z mamą do rodziny. Zawsze proponowała mi że zostanie i spędzimy razem święta ale ja nie mogę tak. Przecież nie może zostać tylko ze względu na mnie. Radziłam sobie dotychczas to poradze sobie i teraz. Odgoniłam od siebie myśli i wróciłam do rzeczywistości. Postanowiłam spakować się jeszcze przed wyjazdem na skocznie. Podreptałam do łazienki gdzie zabrałam szampon do włosów, szczotkę itp. Wszystko ułożyłam w walizce. Spojrzałam w każdy zakamarek aby na pewno niczego nie zapomnieć. Po kilkunastu minutach wszystko miałam spakowane. Gdybym weszła tu pierwszy raz pomyślałabym że ktoś dopiero tutaj przyjechał. Ale to dobrze. Nie lubię zostawiać po sobie bałaganu. Nawet się nie zorientowałam a zbliżała się godzina konkursu. Założyłam na ramiona kurtke a na szyji zawiązałam szal. Wzięłam do ręki klucz od pokoju a do drugiej torebkę. Wyszłam z pokoju zakluczając drzwi. Skierowałam się do recepcji gdzie czekała już większość osób. Stanęłam przy jednej ze ścian zdala od wszystkich. Po kilku minutach zjawił się autokar. Wyszłam z hotelu zauważając że nadal wieje silny wiatr. Czyżby dzisiejszy konkurs był zagrożony? Chyba wszyscy to zauważyli bo każdy miał taką niepewną minę. Wsiadłam do autobusu zajmując pierwsze wolne miejsce. W drodze na skocznie usłyszałam rozmowę trenera z kierowcą autokaru. Rozmawiali o odwołaniu zawodów. Szczerze to chciałabym znów odczuć te emocje co wczoraj. Podobała mi się taka adrenalina. Chociaż z jednej strony to też może spowodować nerwice. Jak się tak ciągle denerwujesz i zaatanawiasz czy się uda czy nie. To może doprowadzić do stałych obrzęków. Po piętnastu minutach dostarliśmy na miejsce. Udaliśmy się do domków ja co dzień. Po około pół godziny spędzonej na bezsensownym siedzeniu i zastanawianiu się co dalej, dostaliśny informacje o odwołaniu konkursu z powodu silnego wiatru. Niezadowoleni z braku zawodów wróciliśmy do hotelu. Od razu zabrałam swoją walizkę i oddałam klucz od pokoju. Teraz byliśmy zdani na swoją łaske. Udało mi się włożyć walikę do bagażnika. Torbę wrzuciłam na miejsce pasażera. Szczerze to nie miałam pojęcia co mam robić. Nic nie przychodziło mi do głowy. Mogłabym już jechać do Norwegii ale będe wtedy za szybko i będe skazane na kilku godzinne czekanie. Oparłam się o drzwi samochodu. Gdybym znała choć trochę okolicę mogłabym się rozejrzeć. Po kilku minutach usłyszałam głos oddalony o kilka metrów. Podniosłam głowę zauważając na przeciwko mnie Kamila.
- Cześć. - Przywitał się podchodząc bliżej mnie.
- Cześć. - Odpowiedziałam z uśmiechem.
- Czemu tak tu sama stoisz? Coś nie tak? - Zapytał spoglądając na mnie.
- Wszystko w porządku, no... może nie do końca. - Westchnęłam przeciągle.
- To o co w takim razie chodzi? - Spytał przejęty.
- Tak szczerze to nie wiem co ze sobą zrobić. - Odpowiedziałam nieśmiało.
- Naprawdę? Tutaj jest mnóstwo fajnych miejsc. - Zaznaczył zaskoczony.
- Nie wiem. Jestem tutaj pierwszy raz. Chętnie poszłabym gdzieś ale pewnie bym się zgubiła. - Wytłumaczyłam opuszczając głowę w dół.
- Ja chętnie pójdę z tobą. Sam się nudzę i też nie wiem co ze sobą zrobić. To co idziemy? - Zapytał z uśmiechem. Podniosłam głowę zerkając na chłopaka. Przelotnie spojrzałam w jego oczy, pozostając przy nich dość długo.
- Tak, pewnie. Chodźmy. - Odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech. Razem z chłopakiem skierowaliśmy się... no w sumie sama nie wiem gdzie. Bezgranicznie zaufałam chłopakowi. Kamil jakby czytając mi w myślach pokazał mi miejsca które od zawsze mnie ciekawiły. Tutaj jest naprawdę fantastycznie! Spędziłam z chłopakiem naprawdę miłe popołudnie. Czułam się przy nim szczęśliwa a co najważniejsze bezpieczna. Bardzo dawno nie odczuwałam takich uczuć. Nie za bardzo rozumiem do czego to może zaprowadzić. Czy to ma być przyjaźń? Czy to zupełnie nie to? Po pewnym czasie zmęczenie wzięło górę, a pamiętam że muszę jeszcze dojechać do Norwegii przed wschodem słońca. W trakcie oglądania mini przedstawienia wyrwałam się z melancholii.
- Kamil?! - Zapytałam dosyć głośno tak aby usłyszał.
- Tak? - Spytał odwracając głowę w moją stronę. Nie przewidzał że nasze głowy są bardzo blisko siebie przez co praktycznie nasze nosy stykały się. Znów spojrzałam w jego oczy co było błędem. Zatopiłam się w jego błękitnych tęczówkach. Intensywnie w nie spoglądałam próbując coś wyczytać. Sama nie wiem co chciałam tam zobaczyć. Potrząsnęłam lekko głową wracając do rzeczywistości.
- Ja muszę już wracać. Czy mógłbyś mnie odprowadzić do samochodu? Nie za bardzo wiem w którą stronę mam iść. - Wytłumaczyłam nieśmiało.
- Tak, pewnie. Zaraz cię zaprowadzę. Chodź. - Odpowiedział łapiąc mnie przelotnie za dłoń. Nie puściłam jej, ja nie chciałam jej puszczać. Kiedy był przy mnie czułam się inaczej. Nie zważywszy na to że chłopak w czasie drogi powrotnej trzymał moją dłoń rozglądałam się starając zapamiętać z tego miejsca jak najwięcej. Po kilkunastu może kilkudziesięciu minutach znaleźliśmy się przy hotelu. Na początku tego nie zauważyłam przez co chłopak odchrząknął.
- Jesteśmy. - Powiedział spokojnie.
- Tak, w porządku. To do jutra. - Pożegnałam się puszczając jego dłoń. Poczułam wtedy dziwną pustke ale zignorowałam to uczucie.
- Do jutra. - Odpowiedział po chwili ciszy. Chciałam już odchodzić w stronę swojego samochodu kiedy poczułam delikatne szarpnięcie za nadgarstek. W pierwszej chwili się wystraszyłam ale wiedziałam że to Kamil. Chłopak odwrócił mnie w swoją stronę drastycznie się do mnie przybliżając. Przybliżył swoją twarz do mojej i ... musnął swoimi wargami moje usta. Byłam oszołomiona tą sytuacją. Nie wiedziałam co zrobić. Po chwili, niepewnie oddałam pocałunek. Nie wiem co mnie podkusiło. Po krótkiej chwili otrząsnęłam się i odsunęłam się od chłopaka.
- Przepraszam. - Odezwał się pierwszy.
- Ja też przepraszam, to ja może naprawdę już pójdę. - Odpowiedziałam oszołomiona.
- Tak ja też. To cześć. - Dodał zmieszany.
- Cześć. - Pożegnałam się spoglądając na niego ostatni raz.
Wsiadłam do samochodu na miejsce kierowcy i zapięłam pasy. Zanim złapałm kierownicę dotknęłam głowy. Odpaliłam auto próbując skupić się na jeździe. Potrząsnęłam głową próbując doprowadzić się do spokoju. Na zewnątrz tego nie okazywałam ale w środku prowadziłam ze sobą walkę. Targały we mnie różne emocje. I te dobre i te złe. Z jednej strony było trochę radości, z drugiej znów złość o to że znowu dałam się ponieść emocjom. Przecież ja tak nie mogę. Nie może tak być. Muszę się ogarnąć. Drugi raz potrząsnęłam głową próbując wymazać z myśli Kamila. Było trudno ale w końcu skupiłam się na jeździe.
CZYTASZ
Razem i na zawsze || Kamil Stoch
Short StoryMaja to 22 - letnia studentka psychologii. Udało jej się spełnić marzenie o zamieszkaniu w Zakopanem. Mimo, że spełniła jedno ze swoich marzeń, nie ma czasu na spotkania z rodziną. Ciągle jest zajęta wykładami i szukaniem pracy. Oddała nauce cały sw...