Rozdział 57

323 11 0
                                    

Minęło kilka dni. Powracający ból w okolicach brzucha nie opuszcza mnie nawet przez chwilę. Może nie są one tak silne jak na początku ale wciąż ból jest nie do zniesienia. Naprawdę nie wiem czy podczas wypadku tak bardzo sobie coś uszkodziłam, czy coś poszło nie tak. To prawda, jeszcze kilka dni przed tym feralnym zdarzeniem trochę źle się czułam ale to były tylko nieliczne wymioty i lekkie bóle brzucha. Nie miałam na co narzekać, zazwyczaj tabletka wystarczała. W końcu udało dodzwonić mi się do rodziców. Byli szczęśliwi że zadzwoniłam do nich. Rozmawialiśmy naprawdę długo. Bardzo za nimi tęsknię i obiecałam że jak tylko wszystko się ułoży i wróci do normy przyjadę do nich i spędzimy czas tylko w trójkę. Nie mam konkretnych planów na dzisiaj. Chciałabym wybrać się do lekarza bo mnie też zaczynają martwić te ciągłe powroty bólu w okolicach brzucha. O ile z ręką jest wszystko w porządku to ból brzucha potrafi dać nieźle w kość. Naprawdę nie mam pojęcia dlaczego się tak dzieje. Rozmawiałam wczoraj wieczorem jeszcze z Natalią - siostrą Kamila. Zmartwiła się moim problemem i również radziła abym udała się do lekarza. Chociaż zapewniłam ją że wszystko jest w porządku, ona nie dała za wygraną. Więc zdecydowałam się pójść. Może to nic takiego, może to jest normalnie ale wolę się upewnić, tak dla własnej i dziewczyn pewności. Kiedy nadeszła godzina ósma, podniosłam się z kanapy na której spędziłam cały poranek i ubrałam się w granatowe jeansy, białą koszulkę i kurteczkę w kolorze ciemnej szarości. Włosy rozczesałam i związałam w wysokiego kucyka. Wypiłam resztę herbaty która była jeszcze w kubku i odniosłam naczynie do zlewu. Skierowałam się do przedpokoju, założyłam na nogi adidasy, zarzuciłam płaszcz i owinęłam się chustą. Przewiesiłam przez ramię torebkę i wyszłam z mieszkania. Zakluczyłam szczelnie drzwi, następnie klucz wrzuciłam do torebki. Dłonie wsadziłam do kieszeni, kiedy tylko dotarł do mnie powiew świeżego powietrza. Żwawym krokiem kierowałam się w kierunku szpitala. Mogłam wybrać drogę samochodem, zgadza się ale zdecydowałam się pójść piechotą. Tak długo nie przebywałam na zewnątrz że muszę to teraz wykorzystać. Po drodze zatrzymałam się przy kawiarni pani Agaty. Tak dawno mnie tutaj nie było. Zdenerwowana wyciągnęłam jedną rękę w kierunku klamki. Już miałam ją nacisnąć kiedy przeszkodził mi w tym mężczyzna właśnie wychodzący z kawiarni z uśmiechem na ustach.

- Oj, przepraszam, bardzo proszę. - Powiedział przytrzymując dla mnie drzwi. Już nie było odwrotu. Podziękowałam skinieniem głowy i weszłam do środka. Momentalnie dotarł do mnie zapach świeżego pieczywa i napojów które tak bardzo uwielbiałam. Powróciły do mnie czasy w których przesiadywałam tutaj czasami całe dnie. Potrafiłam godzina rozmawiać z kobietą o praktycznie wszystkim. Zastępowała mi mamę, której w tym czasie tak bardzo mi brakowało. Zatrzymałam się tuż przy ladzie. Po kilku sekundach na horyzoncie pojawiła się pani Agata, z zamówieniem dla klientów. Początkowo mnie nie zauważyła.

- Co dla pani? - Zapytała łagodnie, unosząc głowę w moją stronę. - Maja? Kochanie, jak dobrze cię widzieć. Tak bardzo za tobą tęskniłam. No chodź tu do mnie. - Dodała rzucając się w moje ramiona. Wtuliłam się w kobietę czując bijące od niej ciepło.
- Jak się czujesz? Wszystko dobrze? Może chcesz herbatki? Może coś zjesz? Marnie coś wyglądasz. W tym szpitalu nie potrafią o nikogo zadbać. - Od razu jak się odsunęła, zasypała mnie masą pytań.

- Dziękuję proszę Pani. U mnie wszystko w porządku, czuję się coraz lepiej. Niech lepiej pani odpowiada co u pani? - Zaznaczyłam z uśmiechem.

- Och kochaniutka, u mnie wszystko w jak najlepszym porządku. Mój wnuczek rośnie tak szybko. Był już tutaj wiele razy. Myślę że też mu się tutaj spodobało. Czekam tylko na to aż to ty przyprowadzisz tu swoje dziecko. To będzie najcudowniejsza rzecz jaka może mnie jeszcze spotkać. Jestem taka szczęśliwa że moja córka ma już własną rodzinę. Nie spodziewałam się po niej że nastąpi to tak szybko. - Wyznała ocierając łzę która spłynęła jej po policzku.

Razem i na zawsze || Kamil StochOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz