Rozdział 15

654 20 1
                                    

Następnego dnia obudziłam się wcześnie rano. Próbowałam jeszcze usnąć ale nie udało mi się. Trudno się dziwić. Wczoraj poszłam bardzo szybko spać. Przeciągnęłam się na łóżku poczym wstałam. Podreptałam do łazienki i wykonałam poranną rutyne. Wróciłam do sypialni gdzie zaścieliłam łóżko i odsłoniłam rolety. Wydaje mi się że mogłabym się już spakować. Jednak to już dzisiaj wyjeżdżamy i chce być wcześniej przygotowana. Nie lubie nic robić na ostatnią minute. Wyciągnęłam walizke z pod łóżka i wpakowałam tam reszte ubrań i przyborów typu szampon, żel pod prysznic itp. Nie zajęło mi to dużo czasu bo jednak większość rzeczy trzymałam w walizce. Spakowaną walizke postawiłam przy drzwiach wyjściowych. Na wszelki wypadek sprawdziłam czy czegoś jeszcze nie zapomniałam. Oczywiście wyciągnęłam ubrania na dzisiaj. Nie będe przecież chodzić w piżamie. Poza tym jedziemy jeszcze dzisiaj na skocznie aby zabrać swoje sprzęty w moim przypadku papiery. Mam ich dosyć dużo więc lepiej wziąść jakąś torbe. Postanowiłam się ubrać i pójść na śniadanie. Ubrałam się w dosyć długi sweter i zwykłe jeansy.

 Ubrałam się w dosyć długi sweter i zwykłe jeansy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tak jak mówiłam udałam się na śniadanie. Kiedy doszłam na miejsce zauważyłam dosyć sporo osób. Nałożyłam sobie sałatke i udałam się do stolika. Usiadłam razem z Dawidem i Stefanem bo tylko tam było miejsce. Przywitałam się ciepło z chłopakami i zaczęłam konsumować posiłek. Niespodziewanie obok mnie znalazł się Kuba.

- Hej. - Powiedział witając się w taki sam sposób jak zwykle. Buziakiem w policzek.

- Hej. - Odpowiedziałam uśmiechając się do niego ciepło.

- Wiesz że dzisiaj wracamy do Zakopanego co nie? - Zapytał.

- No tak wiem. - Odpowiedziałam zdziwiona.

- I zobaczymy się dopiero w poniedziałek. - Zaznaczył chłopak.

- No tak zgadza się. - Powiedziałam.

- No to dobrze że wiesz. - Powiedział rozbawiony chłopak.

- Aha widzę że masz dobry humor. - Zaznaczyłam rozbawiona.

- Naprawdę? Jesteś pierwszą osobą która to zobaczyła. - Odpowiedział z ulgą chłopak.

- A co jest powodem twojego dobrego humoru jeśli mogę wiedzieć? - Spytałam spoglądając na chłopaka.

- A nie wiem tak jakoś. - Wzruszył ramionami chłopak.

- Okej. - Odpowiedziałam szybko.

Po zjedzeniu posiłku pożegnałam się z chłopakami i poszłam do pokoju. Zabrałam ze sobą torbe i klucze od pokoju. Telefon wsadziłam do kieszeni spodni. Ubrałam się w kurtkei czapke bo na dworze robiło się coraz zimniej. Wyszłam z pomieszczenia zakluczając drzwi. Skierowałam się przed hotel gdzie czekał na nas autokar. Jak najszybciej weszłam do środka i usadowiłam się na jednym z wielu foteli. Po kilku minutach obok mnie pojawił się Piotrek. Przywitał się ze mną uśmiechem co odwzajemniłam i zajęłam się patrzeniem w okno. Droga minęłam nam spokojnie. Po dotarciu na skocznie każdy udał się w swoją strone. Ja poszłam do swojego gabinetu. Zabrałam wszystkie papiery które będą mi potrzebne czyli w sumie prawie wszystkie. Niestety nie zmieściłam wszystkiego w jedną torbe więc połowe będe musiała nieść. Naszczęście jakoś sobie poradziłam ale ledwo udało mi się zakluczyć drzwi od gabinetu. Udałam się z powrotem do autokaru po drodze patrząc pod nogi. Po chwili na swojej drodze zauważyłam jakiegoś skoczka. Nie wiem którego bo był z byt daleko. Już po chwili wiedziałam kto to.

Razem i na zawsze || Kamil StochOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz