Około tygodnia później.
Czuję się ... Czuję się tak potwornie źle. Nawet nie potrafię tego opisać. Moje wnętrzności wydają się wcale nie pracować. Czasami że zdziwieniem przykładam dłoń do serca i na siłę próbuję wyczuć bicie mojego serca. Zdaję się że coraz trudniej jest mi je wyszukać. Jest mi wstyd, jest mi ogromnie wstyd za to jak właśnie się zachowuje. Zdaję sobie sprawę że moje zachowanie jest bynajmniej tchórzliwie. Siedzenie w czterech ścianach i udawanie że nic się nie dzieje jest totalnie beznadziejne. Powinnam być silna, chcieć wszystko naprawić, walczyć o to co już w życiu osiągnęłam. Tylko dlaczego w tym momencie nie czuję nic? Jedyne co wydaje mi się być w moim sercu to ogromna pustka, wypełniona jedynie w połowę poprzez miłość do Kamila. Ani przez chwilę moje uczucia w stosunku do niego nie przygasły. Obawiam się że on uważa inaczej, że myśli że to jego wina, że uważa że JA tak myślę. Jest zupełnie inaczej. Nawet przez ułamek sekundy nie pomyślałam że to jego wina. Od samego początku zdawałam sobie sprawę że to jest tylko i wyłącznie moja wina! Nikogo innego! Nie potrafię pochodzić się z tym, że ... że zabiłam dziecko. Własne dziecko! Straciłam je! To jest straszne! Nie potrafię normalnie funkcjonować. Od kilku dni nie mogę nic przełknąć. Nie pije, nie jem, nie mam na to najmniejszej ochoty. Całymi dniami siedzę w salonie na kanapie i wpatruje się w okno. Naprawdę nigdy nie sądziłam że spotka mnie taki los, tak okrutny i bezlitosny los. Nikomu, naprawdę nikomu w życiu nie życzę takiego losu. To jest zbyt straszne przeżycie. Czuję się tak beznadziejnie! Ten dzień jest dla mnie tak samo beznadziejny i bezsensowny ale zupełnie inny dla mojej przyjaciółki. To właśnie dzisiaj ma stanąć na ślubnym kobiercu i zaprzysiąc małżeństwo. Jest mi cholernie przykro że muszę pojawić się tam w takim stanie. Pomimo mojego stanu psychicznego, nie potrafiła bym opuścić tak ważnego dla niej dnia. To byłoby z mojej strony naprawdę podłe! Czuję się również tragicznie tym, że przez te wszystkie dni nie odbierałam od nikogo telefonu. Po wielokrotnych próbach dodzwonienia się do mnie niektórzy odpuścili ale nie ona. Moja przyjaciółka nigdy nie odpuści. Jest dla mnie taka wspaniała, na pewno martwi się o mnie a ja? Nawet nie potrafię odebrać tego cholernego telefonu! Pomimo zaciśniętych powiek wybuchłam niekontrolowanym płaczem. Łzy po moich policzkach spływały w szybkim tempie maczając moje ubrania. Mój płacz roznosił się echem po całym mieszkaniu. Jest tutaj tak pusto, tak bardzo brakuje mi kogoś obok. To zaskakujące że jeszcze potrafię tak powiedzieć, skoro nie dopuszczam nikogo do siebie. Siedzę zamknięta w jednym miejscu i nie potrafię się ruszyć. Ale nie dzisiaj. Dzisiaj jest dzień w którym muszę utrzymać wszystko w sobie i przynajmniej próbować cieszyć się szczęściem przyjaciółki. Naprawdę nie chce żeby podzielała mój stan. Chciałabym chociaż na ten jeden dzień wsiąść się w garść i pokazać że umiem być silna. Można warto zacząć od odebrania telefonu, który dzwoni już od dobrych kilku minut. Westchnęłam głośno, ocierając z policzków łzy ciągle spływające , moich oczu. Odchrząknęłam nieznacznie starając się aby mój głos był chociaż w połowie normalny.- Halo? - Dziwnie było usłyszeć swój głos a jeszcze bardziej usłyszeć głos kogoś innego.
- Maja?! Boże, dlaczego nie odbierasz? Normalna jesteś?! Wiesz jak się martwiłam?! - Od samego początku, tak jak przypuszczałam nakrzyczała na mnie.
- Przepraszam, po prostu ja... trochę się ... trochę się pochorowałam i mój stan nie był zbyt dobry. Ale jest już lepiej, naprawdę. Nie masz się czym martwić. - Zdaję sobie sprawę że to było nędzne kłamstwo ale w tym momencie właśnie to pierwsze przyszło mi na myśl. Teraz tylko nadzieja w tym żeby Ola uwierzyła.
- Wiesz co, za bardzo ci nie wierzę ale powiedzmy, że ... no dobra. Pamiętasz o dzisiejszym dniu? Będziesz? - Zapytała a jej ton głosu uległ zmianie. Teraz był o wiele łagodniejszy.
- Tak, oczywiście! Przyjdę, nie potrafiła bym ominąć tak ważnego dla ciebie dnia. Nie śmiałabym! - Sprostowałam szybko.
- Ale na pewno się dobrze czujesz? Jeśli chcesz mogę przełożyć ten ślub.
CZYTASZ
Razem i na zawsze || Kamil Stoch
Short StoryMaja to 22 - letnia studentka psychologii. Udało jej się spełnić marzenie o zamieszkaniu w Zakopanem. Mimo, że spełniła jedno ze swoich marzeń, nie ma czasu na spotkania z rodziną. Ciągle jest zajęta wykładami i szukaniem pracy. Oddała nauce cały sw...