Rozdział 10

713 17 1
                                    

To już dzisiaj. Dzisiaj mój oficjalny pierwszy dzień w pracy. Trochę dziwne że zaczynam od wyjazdu ale wiedziałam że tak może być i jednak się na to zgodziłam. Mam nadzieję że zaklimatyzuje się wśród kadry. W tej chwili czekam na taksówke która ma mnie zawieźć pod skocznie. Stamtąd ruszy autokar. Cały czas w mojej głowie przewijały się myśli czy zakluczyłam mieszkanie, czy wszystko odłączyłam od prądu, czy pozamykałam okna. Wiem że nie wyjeżdżam na długo ale w sumie tydzień to dla mnie bardzo długo. Zapomniałam wam wspomnieć że dowiedziałam się od Kuby przyjaciela Oli że wyjeżdżamy do Wisły. Skoczkowie będą tam trenować przez cały tydzień jeśli warunki pozwolą. Nadal nie rozumiem czemu nie mogą trenować w Zakopanem ale ja tam się nie znam więc się wole nie odzywać. Po kilku minutach nadjechała długo wyczekiwana przeze mnie taksówka. Włożyłam swój bagaż do bagażnika i usiadłam na tylnie siedzenia. Już po kilkunastu minutach byliśmy na wyznaczonym miejscu. Zapłaciłam taksówkarzowi i wzięłam mój bagaż. Następnie rozejrzałam się po okolicy skoczni aby dostrzec autokar. Nic takiego nie widziałam. Ruszyłam przed siebie cały czas rozglądając się na wszystkie strony. W końcu odetchnęłam z ulgą kiedy zauważyłam postury autobusu i kilku osób obok. Przyspieszyłam kroku i już po chwili znalazłam się przy autobusie. Zauważyłam że wysiadł z niego akurat trener Michal Doleżal. Podeszłam szybko do niego.

- Dzień Dobry. - Przywitałam się.

- O Dzień Dobry Maju. Cieszę się że już jesteś. - Odpowiedział ciepło trener.

- Czy mogłabym gdzieś odstawić bagaż? - Zapytałam spokojnie.

- Oczywiście. Daj pomogę ci. - Zaproponował Michal Doleżal.

- Dziękuje. - Odpowiedziałam i oddałam mój bagaż w ręce trenera. On wsadził go do bagażnika autokaru.

- Możesz już wsiadać i zająć sobie miejsce. - Oznajmił z lekkim uśmiechem. Nic nie odpowiedziałam tylko kiwnęłam lekko głową i wsiadłam do autobusu. Wzrokiem szukałam odpowiedniego miejsca. Napewno muszę usiąść przy oknie. Lubię podziwiać widoki. Mam szczęście że jeszcze nikogo nie ma w środku. W końcu zajęłam miejsce po prawej stronie autokaru bardziej na przodzie. Dowiedziałam się od trenera że większość skoczków dojedzie swoimi autami. Ja nie chcąc się zgubić od razu zdecydowałam się jechać autokarem. Już po kilku minutach autokar napełniał się wieloma osobami z kadry. Trudno mi było kogoś rozpoznać. Czuje że poznanie wszystkich zajmie mi trochę czasu. Po kilkunastu minutach autobus ruszył. Nie wiedziałam czym mam się zająć więc wzięłam do ręki telefon. Odblokowałam go i przejrzałam social media. Nic ciekawego nie było więc postanowiłam napisać do przyjaciółki.

- Hej. - Wysłałam wiadomość. Już po kilku sekundach otrzymałam wiadomość. Zdziwiłam się bo Ola zazwyczaj tak wcześnie nie wstaje.
- Hej jak tam podróż?
- W porządku. Nie śpisz?
- Czekałam aż napiszesz.
- Naprawdę?
- No tak. Co się dziwisz. Będe tęsknić. W zasadzie już tęsknie.
- Ja też i to bardzo.
- Będziesz dzwonić codziennie prawda?
- Jeśli nie będe miała mnóstwo pracy.
- No dobra. Idę spać bo usypiam nad telefonem.
- Okej. Dobra... chwila raczej Dobradzień a nie dobranoc.
- Haha śmieszne. Miłego dnia.
- Nawzajem.

Po skończeniu konwersacji zablokowałam telefon i odłożyłam do torebki. Mam nadzieję że podróż minie szybko. Nie wiem czemu ale jak najszybciej chce zacząć swoją prace. Wiem że na początku pewnie będe miała mnóstwo papierów nie tylko o stanie psychicznym skoczków ale dam radę. Mam nadzieję że polubimy się z całą kadrą i znajdę wśród nich przyjaciół. Po około dwóch godzinach jazdy wysiadłam razem z wszystkimi z autokaru i wzięłam swój bagaż. Już w autobusie niektórzy mi się przedstawiali. Cieszę się z tego bo nie chciałabym sama do wszystkich podchodzić. Udaliśmy się do recepcji w hotelu. Trener odebrał kluczyki i rozdał każdemu. Naszczęście mam pokój sama. Ciekawe czy w tej kadrze jest jeszcze jakaś kobieta oprócz mnie. Po odebraniu kluczyka ruszyłam w strone windy bo pokój miałam na drugim piętrze a nie chciałam tochać walizki. Prędzej bym z nią spadła z tych schodów. Wcisnęłam w windzie przycisk dwa i po chwili winda ruszyła. Już po kilku sekundach znalazłam się na odpowiednim piętrze. Korytarz był bardzo przestronny. Znajdował się tam jeden duży dywan na całej powierzchni podłogi a ściany pomalowanie były w odcieniach koloru czerwonego i żółtego. Udałam się pod wskazany numer pokoju. Mam numer 27. Długo nie musiałam szukać. Odkluczyłam drzwi i weszłam do środka. Pokój był bardzo ładnie urządzony. Panowały tu kolory bieli i szarego czyli tak jak mi się podoba. Nie zabrakło wyspy kuchennej która mile mnie zaskoczyła. Był mały salon i zaraz obok niego sypialnia. Mała i przytulna. Podoba mi się. Łazienka też była nie duża ale za to bardzo ładnoe urządzona. Zresztą jak wszystko. Bardzo mi się tu podoba. Po oglądnięciu pokoju wzięłam się za rozpakowanie najpotrzebniejszych rzeczy. Ubrania zostawiłam w walizce. Wyciągnęłam szampon, żel pod prysznic, różne kremy i takie tam. Następnie odstawiłam walizke przy szafie w sypialni. Po chwili usłyszałam dzwięk przychodzącej wiadomości. Sięgnęłam po telefon który miałam w tylnej kieszeni spodni. Odblokowałam telefon i kliknęłam w wiadomość. Była ona od trenera.

"Zapraszam do stołówki o godzinie 10:15."

Po odczytaniu wiadomości spojrzałam na godzine. Jest 9:50 więc to za chwile. Odłożyłam telefon na stolik. Następnie usiadłam przy wyspie kuchennej i nalałam sobie szklanke wody którą wyciągnęłam z walizki. Wypiłam całą zawartość szklanki. Wstałam, wzięłam telefon i kluczyk do ręki i wyszłam z pokoju. Zakluczyłam drzwi i ruszyłam na dół. Tym razem zdecydowałam się na schody. I nie tylko dlatego że winda była zajęta i nie chciało mi się czekać. Po kilku minutach znalazłam się przy recepcji. Nie wiedziałam gdzie jest stołówka więc postanowiłam zapytyć.

- Przepraszam. Mogłaby mi Pani powiedzieć gdzie jest stołówka? - Zapytałam uperzejmie.

- Oczywiście. Korytarzem w lewo i prosto. - Odpowiedziała z uśmiechem.

- Dziękuje. - Rzekłam i udałam się we wskazane miejsce. Po około dwóch minutach znalazłam się na stołówce. Nikogo jeszcze nie było oprócz trenera.

- Dzień Dobry. - Przywitałam się drugi raz tego dnia.

- Dzień Dobry. - Odpowiedział uśmiechając się do mnie. - Chodź przysiądź się. - Dodał szybko. - Chciałem z tobą porozmawiać. Dzisiejszy dzień macie wszyscy wolny. Jednak jutro udamy się na skocznie i pokaże ci miejsce twojej pracy. Niektóre papierowe sprawy będziesz musiała załatwiać również w hotelu czy w domu. Mam nadzieję że szybko się zaklimatyzujesz. Skoczkowie wszyscy już dojechali i tak się składa że wszyscy są na tym samym piętrze co ty. No to życzę ci miłego dnia i jeśli będziesz głodna to zawsze możesz tu przyjść. To tak na marginesie. - Zaśmiał się trener.

- Dziękuje. - Odpowiedziałam i udałam się w dobrym humorze do pokoju. Postanowiłam się przebrać bo nie lubie chodzić w takich oficjalnych strojach. Przebrałam się w zwykłą koszulke i legginsy. Narzuciłam na ramiona sweterek sięgający prawie do kolan. Usiadłam na kanapie w salonie i postanowiłam zadzwonić do Oli. Już po kilku sekundach odebrała.

- Hej jak tam w hotelu?
- Skąd wiesz że już jesteśmy?
- Kuba mi powiedział. Dzwoniłam do niego.
- W porządku.
- To opowiadaj jak ci się podoba w hotelu?
- Jest super. Pokój jest urządzony w moim stylu.
- To świetnie. Jaki plan na dzisiaj?
- Dzisiaj czas wolny. Jutro na skocznie.
- Muszę kończyć idę do kawiarni. Paa zadzwoń jeszcze dzisiaj.
- Okej pa.

Odłożyłam telefon na stolik i włączyłam telewizor. Zdziwiłam się ale znalazłam fajny film. Strasznie się w niego wciągnęłam.

Razem i na zawsze || Kamil StochOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz