Rozdział 64

423 14 0
                                    

Wróciłam do środka zupełnie roztrzęsiona. Pragnęłam znaleźć się w swoim mieszkaniu. Zamknąć się w nim i znów nikogo do siebie nie dopuszczać. Wiedziałam jednak, że obiecałam zaopiekować się Oskarem. Szybkimi ruchami dłońmi otarłam z policzków łzy i pociągnęłam kilka razy nosem. Poszukałam wzrokiem matki dziewczyny. Zauważyłam ją siedzącą przy stoliku. W objęciach kobiety znajdował się chłopiec, który smacznie spał. Na pewno był bardzo zmęczony. Żwawym krokiem skierowałam się w ich stronę. Niespodziewanie na mojej drodze stanęła sama panna młoda.

- Jak się trzymasz? - Zapytała łapiąc za moje dłonie.

- Dobrze, nie musisz się martwić. Opowiadaj jak ty się czujesz? - Zapytałam próbując zachować normalny ton głosu i uśmiechnąć się w kierunku dziewczyny.

- Jest cudownie, może brakuje mi ciebie przy swoim boku ale wiem że opiekujesz się moim synem i jestem ci ogromnie wdzięczna. Czy mogłabym powierzyć ci go na resztę wieczoru? Naprawdę nie chcę zabierać ci zabawy ale...

- Oczywiście, z wielką przyjemnością zajmę się Oskarem. Dzięki niemu choć w niewielkim stopniu zapomniałam o moim problemach. Jest cudowny. - Odpowiedziałam szczerze.

- Dziękuję, jesteś kochana. Bardzo żałuję że nie mogę z tobą dłużej zostać ale sama rozumiesz. - Odparła posyłając w moją stronę pocieszający uśmiech.

- Rozumiem, baw się dobrze. - Próbowałam odwzajemnić gest dziewczyny ale jedyne co mi się udało to wykrzywienie ust w dziwnym grymasie. Pomachałam dziewczynie i podeszłam do pani Agaty. Na mój widok kobieta uśmiechnęła się szeroko.

- Już się stęskniłaś? - Zapytała łagodnie.

- Nic nie poradzę na to że Oskar tak na mnie działa. Jestem szczęśliwa że mogę się nim zająć. Choć w połowie zapełnia pustkę w moim sercu... - Ostatnie zdanie wypowiedziałam niemal szeptem. Nie uszło to jednak uwadze kobiety.

- Chciałabyś porozmawiać? - Zapytała zmartwiona.

- Nie, nie, w porządku, dziękuję. - Odpowiedziałam odbierając od niej chłopca. Oskar ma chwilę otworzył oczy, jednak zauważając mnie, z powrotem je przymknął wtulając się w moją klatkę piersiową. Uśmiechnęłam się lekko i zwróciłam się w stronę kobiety.

- Proszę się nie martwić. Oskar będzie pod dobrą opieką. - Zapewniłam łagodnie.

- W to nie wątpię. - Odparła z lekkim uśmiechem.

- Do zobaczenia. - Pożegnałam się całując kobietę w policzek.

- Już wychodzicie? - Zapytała zdziwiona.

- Oskarek jest zmęczony, zabiorę go do domu. - Odparłam okrywając chłopca kocykiem, który kobieta miała przy sobie.

- No dobrze. Do zobaczenia. - Westchnęła, żegnając się. Ruszyłam żwawym krokiem w stronę wyjścia zatrzymując się na chwilę by pomachać Oli pogrążonej w tańcu z Kubą. Odpowiedziała mi tym samym i posłała w moją stronę uśmiech. Otworzyłam drzwi od samochodu z zamiarem powiedzenia chłopczyka w foteliku. Zanim to zrobiłam usłyszałam ciszy głos obok siebie.

- Może pomogę?

Odwróciłam głowę w stronę dobiegającego głosu i ze zdziwieniem stwierdziłam że kilka metrów ode mnie stoi Stephan.

- Nie trzeba, dziękuję. - Odpowiedziałam po kilku sekundach ciszy.

- Nalegam. - Odparł odbierając ode mnie chłopca. Usadowił go w foteliku delikatnie zapinając mu pasy.

- Dziękuję. - Przyznałam zawieszając wzrok na chłopaku.

- Pewnie zastanawiasz się skąd wziąłem się na ślubie. - Raczej stwierdził niż zapytał.

Razem i na zawsze || Kamil StochOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz