Rozdział 52

365 14 0
                                    

W głowie słyszę niewyraźne szumy. Jakby ktoś próbował do mnie mówić. Nic mogę nic zrozumieć, wszystko jest takie niedokładne. Nie mogę się odezwać, choćby poruszyć. Czuję się potwornie. Towarzyszy mi okropny ból na całym ciele. Nie mogę otworzyć oczu, dać jakiegokolwiek znaku że żyję. Niczego nie pamiętam. Nawet nie wiem gdzie jestem, co robię. Nagle czuję jakbym zapadała w głęboki sen. Powoli przestaję czuć cokolwiek. Nie czuję już nic, kompletnie nic. Całe moje narządy jakby przestały pracować, to chyba ich czas na odpoczynek. Czuję się jakby mnie w ogóle nie było. Gdybym już nie istniała.

*Kilka tygodni później*
Perspektywa Oli
- Kuba, możesz do mnie podejść? - Zapytałam z niecierpliwością. Miałam właśnie wybrać się do szpitala, jednak Oskar uciążliwie mi to uniemożliwia.

- Już idę. - Krzyknął po chwili pojawiając się w progu drzwi.

- Zostań się nim. Pojadę do szpitala. - Zaznaczyłam posyłając w stronę dziecka blady uśmiech.

- Nadal nic? - Zapytał chłopak z wyraźnym smutkiem.

- Niestety nic, nadal się nie obudziła. - Przyznałam z przejęciem. - Będę za jakąś godzinę, do zobaczenia. - Pocałowałam obojga w policzek i skierowałam się w stronę samochodu. Przez czas w którym Maja jest w śpiączce, zdążyłam zdać prawo jazdy. W zasadzie nigdy tego nie chciałam ale stwierdziłam że jest to bardzo przydatne. Kilka dni nie mogłam pojąć co się stało. Nie docierało do mnie jak mogło to spotkać właśnie moją Maję. Nie mogłam się pozbierać. Jednak wiedziałam że muszę się wziąć w garść i zająć się rodziną. Na pewno tego chciałaby teraz dziewczyna.

Perspektywa Natalii
Minęło kilka tygodni. Kilka tygodni od tego cholernego wypadku. Kamil nadal nie może dojść do siebie. Cały czas wmawia sobie że to jego wina. Jedyne co udało mi się wskurać to, że w końcu chłopak zaczął uczęszczać na treningi. Z początku nie wychodził z domu, zamknął się w środku i nie chciał nikogo wpuścić. Bardzo się o niego martwiłam. Pewnego dnia kiedy przyszłam pod jego drzwi, rozpłakałam się. Błagałam żeby mi otworzył. I to podziałało. U progu drzwi pojawił się Kamil. Wyglądał tragicznie. Koszulka męska którą miał na sobie wyglądała jak po drugiej wojnie światowej. Dresy które zajmowały jego nogi, nie były prane od wielu dni. Mimowolnie kiedy zobaczyłam go u progu tych cholernych drzwi rzuciłam się mu w ramiona. Tak bardzo bałam się że go stracę. Że do głowy przyjdzie mu bardzo głupi pomysł. Porazmawialiśmy, wmówiłam mu że musi się zmienić. Być takim samym mężczyzną jak przed tym feralnym wypadkiem. Kamil w końcu postanowił wziąć sobie moje słowa do serca. Posprzątał w domu, zaczął chodzić na treningi, jeść regularnie posiłki. Teraz dla niego to było najważniejsze. Na pewno tego chciałaby Maja. Żeby wszystko było tak jakby ona nadal była z nami, bo jest. Czuję to, może nie jest z nami ciałem ale duszą czuwa nad Kamilem, jak i wszystkimi. Kiedy chodzę do szpitala aby ją odwiedzić, lekarze czasami zachowują się jakby już nie żyła. Że jest w śpiączce to nie znaczy, że nie żyję. Dosłownie im to wmówiłam i teraz bardzo często ktoś do niej przychodzi. Tak jak mam to w zwyczaju, byłam u dziewczyny około dwóch godzin. Opowiedziałam jej co się działo poprzedniego dnia. Co ma się wydarzyć dzisiaj. Zaznaczyłam że dzisiaj mam się spotkać ze Stephanem, z którym chciałam porozmawiać. W gruncie rzeczy to on jakimś cudem zadzwonił do mnie i chciał się spotkać. Wiem że też często odwiedza Maję. Niejednokrotne złapałam go na tym jak płaczę przy łóżku dziewczyny. Po wyjściu ze szpitala, udałam się do pobliskiej kawiarni w której miał czekać chłopak. Po wejściu do środka do moich nozdrzy dotarł zapach świeżego pieczywa. Rozejrzałam się po niewielkim pomieszczeniu, zauważając chłopaka przy jednym z ostatnich stolików. Podeszłam do niego zamawiając przy barku, ciepłą herbatę i świeżą drożdżówkę.

- Cześć. - Przywitał się niepewnie.

- Cześć. - Odpowiedziałam obojętnie. - Więc o czymś chciałeś porozmawiać? - Dodałam, kiedy wiedziałam że chłopak nie ma zamiaru zacząć tej rozmowy, albo najzwyczajniej w świecie się boi coś powiedzieć.

Razem i na zawsze || Kamil StochOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz