Telefon #42

31 3 0
                                    

Dech ugrzązł mi w piersi. Co się stanie, jeśli tu wpadną? Minęła chwila i poruszyły się włoski koło mojego ucha, gdy Kozume szepnął.

- Mam nadzieję, że nie masz klaustofobii. 

Obróciłam głowę, sztywniejąc, gdy mój nos dotknął jego policzka.

- Trochę na to za późno.

- Prawda. - Ponownie się poruszył i poczułam, że otarł się o mnie nogą. Zadrżałam. - Musimy tu przez chwilę zostać i poczekać, aż sobie pójdą.

Chwilę? I tak przebywaliśmy tu już za długo, ale słyszałam kroki przemierzające korytarz tam i z powrotem.

- Zawsze jest taka zabawa?

- Zawsze

- Uroczo - mruknęłam i wydawało mi się, że zaśmiał się cicho. Zamierzałam przylać organizatorowi za to, że wymyślił coś tak durnowatego.

- Co się stanie jeśli nas złapią?

- Nie chcesz wiedzieć

- Chyba chce, wiesz - szepnęłam teatralnie.

Kenma przesunął palce i dotknął kciukiem mojego, przez co znów zadrżałam. Jego oddech owinął teraz mój policzek. Umiklł na chwilę.

- Pachniesz

- Słucham?

- Pachniesz... brzoskwiniami.

- To balsam do ciała. - Zacisnęłam dłonie w pięści, gdy ogarnęło mnie rozdrażnienie zmieszane ze strachem i czymś.... jeszcze. - Już nie chcę z tobą rozmawiać.

- Dobrze - Przez chwilę stał w ciszy. - Porobię co innego.

Zesztywniałam.

- Spróbuj czegoś, a pożałujesz.

Zachichotał cicho.

- Źle mnie zrozumiałaś. Nie miałem na myśli niczego dziwnego.

- Wybacz

Nadal słyszałam głośne bicie mojego serca. Bałam się, że może to usłyszeć.

- A tak przy okazji, jak ty...

Uciszył mnie dzwonek telefonu. O nie. To moja komórka, która znajdowała się w torebce.

- Naprawdę paskudne wyczucie czasu - Kenma westchnął i zabrał ręce.

Odsunęłam się, aż udało mi się otworzyć torebkę i wyjąć telefon. Pospiesznie to wyciszyłam, ale było już za późno. Krzyk z korytarza sprawił, że przeszył mnie strach i poczułam...

Kozume złapał mnie nagle chłodną ręką za kark. Co do...? Jego nos dotknął mojego, a kiedy chłopak się odezwał, czułam ciepłe powietrze na wargach.

- Kiedy otworzę drzwi, pobiegniesz w lewo. Jest tam łazienka. Znajdziesz w niej okno, na które zdołasz się wspiąć. Zrób to szybko.

- Żartujesz? - zapytałam z niedowierzaniem. - Mogliśmy po prostu uciec przez tę łazienkę.

Zdjął dłoń z mojej szyi.

- Ale wtedy nie dzielilibyśmy tych cennych chwil na osobności. - mrugnął do mnie.

- Opadła mi szczęka.

- Jesteś....

Nagle poczułam jego miękkie wargi na moich. Kenma mnie całował. W jednej chwili miałam ochotę puścić mu imponującą wiązankę przekleństw, w drugiej przywarł do moich ust. Przechylił nieznacznie głowę. Wyciągnęłam płytki oddech, trzęsły mi się palce. Kenma pogłębił pocałunek, a ja na to się zgodziłam. Nie znałam go z tej strony, no ale przecież on jest bardzo skryty. Kto by mógł wiedzieć, że ma też drugą twarz. Zabawnisia. Tylko ja. Czułam ciepło na całym ciele. Po chwili chłopak się odsunął zakańczając nasz namiętny pocałunek.

- Musisz uciekać - Musnął moje wargi. - Przygotuj się.

- Ale...

Otworzył ukryte drzwi. Światło na zewnątrz było oślepiające, więc potrzebowałam chwili, by wzrok mógł przywyknąć. Na korytarzu pojawiło się trzech goniących

- Idź. - polecił Kenma. - Do zobaczenia później.

Neverminding story || Haikyuu  POPRAWKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz