Podejrzany ogień #57

21 2 0
                                    

- Przyszedłeś tu i sprawiłeś, że jest mi lepiej. Uleczyłeś mnie.

Popatrzył na mnie, a w jego oczach dostrzegłam płynny ogień i... głód. Już to widziałam, gdy Nishinoya patrzył na Aiko, przez co zaczęłam się nagle zastanawiać, jak to by było, gdyby między nami było inaczej i przy jego oczami pełnymi tych płomieni.

Krzywy uśmiech zniknął, a twarz Kenmy przybrała intensywny wyraz. Cała się spięłam, gdy oparł czoło o moje.

- Co... co robisz? - zapytałam.

- Naprawdę nie wiem. - Odetchnął głęboko, ale wyszło to pospiesznie i drżąco. - Właściwie to kłamię. Wiem, co robię.

Domyśliłam się co miał na myśli. Podwinęłam palce u stóp pod miękką kołdrą, a moja ręka postanowiła działać samodzielnie. Przesunęła się na jego tors. Wzdrygnął się z powodu tego kontaktu, a ja zadrżałam. Otworzyłam szerzej oczy na jego reakcję. Opuścił powieki, przechylił głowę na bok, zbliżając usta do moich. Nie powinnam do tego dopuszczać. Wiedziałam o tym. Było ku temu mnóstwo powodów. Co z tego będę miała więcej skoro został nam tylko tydzień? W dodatku nadal coś czuje do Hinaty.

Ale pragnęłam tego pocałunku. Prawdziwego, a nie skradzionego buziaka. Chciałam już z nim być na zawsze. Nadal do końca nie wiedziałam czy tak mogę, ale te pragnienie było pochłaniające, przytłaczające i nowe. Rozłozyłam palce na jego piersi. Przez koszulkę czułam ciepło jego ciała. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłam.

Nagle do pokoju wparowały dwie osoby.

- Luna nic ci nie...

Przerwała swoją wypowiedź widząc nas w takiej pozycji. Pierwszy raz spaliłam buraka. To było takie żenujące, że chciałam się zapaść pod ziemię. Najlepiej od razu.

Neverminding story || Haikyuu  POPRAWKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz