Zbliża się poranek #74

22 3 0
                                    

Każda komórka mojego ciała była świadoma jego bliskości. Siły jego ręki i równego tempa oddechu. Leżeliśmy razem, jakbyśmy to robili tysiąc razy.

O rety, całkowicie się rozbudziłam.

Był superprzystojnym chłopakiem, a ja wiele przeszłam. Byłam podatna na robienie i myślenie głupich rzeczy. No i jeszcze do tego moje oko. W dodatku moje hormony szalały, strzelając błyskawicami w moich żyłach. Tak. Właśnie dlatego zatopiłam się głębiej w jego cieple.

Naprawdę powinnam przerwać mu sen.

Kenma poruszył się, przesunął dłoń na bok po mojej talii. Ścisnął, po czym przyciągnął mnie do siebie tak, że mój nos stykał się z jego nosem, ręce z jego torsem, a jego noga...

Boziu.

Wydał dźwięk. Senny jęk, przez który zadrżałam. Miałam zamknięte oczy, tłumiąc odgłosy, które by mnie zawstydziły. Długie palce Kenmy trzymały mnie mocno w jego objęciach, a ja całym swoim ciałem stykałam się z jego ciałem. Ogarnęła mnie ochota żeby położyć głowę na jego ramieniu i tak zrobiłam. Moje serce szalało, ale czułam się szczęśliwa. Czułam jego oddech na ustach.

Z łatwością rozpoznałam moment gdy się obudził.

Zesztywniał przy mnie. Nie sądziłam, by zaczerpnąć tchu na dobre pół minuty. Nie ruszyłam się, pilnując głębokiego oddechu. Nie chciałam by wiedział, że nie spałam, że przez cały czas byłam przytomna.

Powoli uniósł najpierw rękę, po czym poruszył nogą. Pozostał jednak blisko. Czekałam, mrowiły mnie koniuszki palców. Poczułam jego oddech na policzku. Kenma zdawał się wahać, ale zaraz pocałował mnie w czoło.

Przestałam oddychać, a moje serce, cóż, eksplodowało.

Materac ugiął się nieznacznie, gdy Kenma zszedł z łóżka. Pozostałam nieruchomo, nasluchując, aż dotarł do mnie zgrzyt drzwi, do pokoju wpadło chłodne powietrze, ale jego dopływ został zaraz odcięty, gdy drzwi się zamknęły.

Usiadłam na łóżku i dotknęłam mojego czoła przez co się zarumieniłam. Kenma pocałował mnie w czoło. To było... słodkie i sprawiło, że zmiękło mi serce, co było głupie, bo wciąż przecież czułam coś do Hinaty, a ja to nawet nie lubiłam. To znaczy, tak, lubiłam go. Coraz bardziej mi się podobał.

- Ech - jęknęłam.

Okej. Musiałam być ze sobą szczera. Lubiłam go. Obróciłam się i położyłam twarz na poduszce i zaciągnęłam się zapachem. O Boże. Poduszka pachniała jak on. Wróciłam na plecy, puszczając wiązankę przekleństw.

Potrzebowałam pomocy.

Poważnie.

Neverminding story || Haikyuu  POPRAWKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz