Obiecany dzisiaj ^^
____________________
Bay
-Przynieś mi kawę. Najlepiej jak najszybciej – Bay praktycznie podskoczyła, gdy zobaczyła obok siebie jednego z kierowników. Zawsze traktował tak innych, głównie ludzi, którzy byli na niższym stanowisku. Brunetka nie do końca wiedziała, co odpowiedzieć. W pierwszej chwili jedynie zagryzła czubek języka, aby nie odburknąć, że dla niego nie pracowała. Uznała, że po prostu podniesie się i wykona polecenie, aby nie robić sobie dodatkowych problemów. Jej ruch zablokowały jednak damskie dłonie, które nagle znalazły się na ramionach brunetki.
-Mogę się mylić mój drogi, ale z tego, co wiem, to ja jej płacę, a nie ty. Jedyną osobą, która ma prawo jej mówić, co ma robić, jestem w tym budynku ja. Chyba że panują tutaj jakiekolwiek zasady, o których nie wiem, ale zdajesz sobie sprawę z tego, że z chęcią dowiem... – kobieta mimowolnie zacisnęła palce na ciele Bay. Brunetka nie wiedziała, jak powinna była zareagować. Nidy w takich sytuacjach nie umiała działać. Siedziała grzecznie, licząc na to, że ludzie wokół poradzą sobie bez jej wtrącania się – Bay, mylę się? – na nieszczęście brunetki szefowa musiała ją zaczepić. Jednak Bay nadal nie była zdolna do odpowiedzi. Po prostu pokręciła głową, marząc o tym, aby móc już wrócić do swojej pracy.
-Siedzi tutaj przecież. Jej zadaniem jest podawanie kawy i wykonywanie telefonów. Co za problem, jak zrobi jeszcze jedną? – westchnął mężczyzna, przez co Bay jeszcze bardziej zamknęła się w sobie. Lubiła swoją pracę i nie miała sobie nic do zarzucenia w tej kwestii. Jednak, gdy ktoś w jakiś sposób jej dogryzał, pragnęła wyjść i uciec. Sprowadzanie całej jej pracy do poziomu robienia kawy i odbierania telefonów było nie na miejscu, a dodatkowo na swój sposób upokarzało brunetkę. W sekundę miała ochotę poskarżyć się Lee, która najpewniej rzuciłaby się z pięściami na mężczyznę, który wyprowadził jej przyjaciółkę z równowagi.
-Taki, że póki ja jej tego nie powiem, to nic nie musi robić – westchnęła kobieta, a Bay dopiero po chwili zrozumiała, że szefowa delikatnie masowała jej barki. Ten dotyk był na swój sposób nieprzyjemny, chociaż brunetka wiedziała, że tamta chciała dobrze. Jej dłonie jednak były dla Bay czymś obcym i nachalnym. Pragnęła się od nich uwolnić, ale nie wiedziała jak. Szefowa brunetki zawsze zachowywała się względem niej w taki sposób. Zdecydowana, władcza, a jednocześnie opiekuńcza. Dodatkowo spragniona kontaktu i wykorzystująca okazje do zbliżeń, gdy tylko miała ku temu okazję. Bay nie do końca umiała się bronić. Po pierwsze nie chciała stracić pracy, po drugie to, co robiła jej szefowa, nigdy nie przekraczało granicy dobrego smaku. Dla wielu byłoby to nic nieznaczące. Lee by na to nawet nie zwróciła uwagi. Bay za to czuła się na swój sposób przymuszana do takich zbliżeń. Kobieta jednak często wyczuwała jej niepewne reakcje i szybko odpuszczała. Nie inaczej było tym razem. Po chwili delikatnego masażu szefowa odsunęła się od brunetki, aby ta mogła się swobodnie ruszyć – Ale masz rację. Nie będzie problemem, jak zrobi jeszcze jedną kawę dodatkowo. Tym razem dla siebie. Leć Bay. Przyda mi się, tobie też, mamy trochę do ogarnięcia moja droga – brunetka szybko pokiwała głową, zablokowała komputer i bez słowa poszła do kuchni. Skoro już się nie odzywała, nie miała potrzeby tego zmieniać. Pragnęła jedynie wykonać polecenie, które dostała, tym bardziej że wiedziała, że dzięki temu mogła oderwać się od dwójki czyhającej przy jej biurku.
-Dziękuję – wymamrotała, stawiając kawę na blacie w gabinecie szefowej. Kobieta od razu szeroko się do niej uśmiechnęła, na co Bay odpowiedziała tym samym. Gdy były same, dobrze się dogadywały. Problemem dla brunetki byli głównie obcy ludzi, tym bardziej tacy, którzy nie potrafili okazać innym ani grama szacunku. Potrafiła być jednak dość kontaktowym, chociaż skrytym człowiekiem.
CZYTASZ
Will you give in to me?
RomanceBay od dziecka miała w życiu pod górkę. Lata spędziła próbując leczyć swoją chorą głowę, ale i tak na każdym kroku coś pchało ją w ramiona głębszej depresji. Czy, gdy pozna miłość swojego życia, uda się jej wygrać z chorobą i wszystkim co złe? Czy p...