Bay
-Ja pierdolę, ona mnie zabije – mamrotała sama do siebie, nerwowo wiążąc półbuty w widzie. Była spóźniona prawie godzinę. Po upojnym prysznicu z Chyler poszły się tylko chwilę potulić do łóżka, co skończyło się drzemką. Obudziły się tylko dlatego, że Bradley zadzwoniła, aby upewnić się, że obie były na nogach. W ekspresowym tempie zamawiały taksówkę, jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, że Bay nie miała prawa wyrobić się na czas do pracy. Nie mogła jednak jechać bezpośrednio od ukochanej, ponieważ jej strój znacząco odstawał od tego, co musiała mieć na sobie w biurze. Gdy tylko wpadła do domu, Lee pomogła jej z przygotowaniami. W pośpiechu nie zauważyły mocnych śladów zadrapań i kilku malinek, które Bay miała na bokach szyi i na klatce piersiowej. Bruneta zobaczyła je, dopiero gdy próbowała poprawić sobie makijaż w taksówce. Nie mogła zasłonić ich materiałem koszuli ani marynarką. Starała się za to rozmierzwić jeszcze w częściach mokre włosy, które mogły przynajmniej w części zakryć mocne ślady – Kurwa, kurwa, kurwa – klęła, jak szewc, gdy z nerwów nie była w stanie bezpiecznie związać sznurówek. Ostatecznie odpuściła i owinęła je wokół nogi. Wiedziała, że akurat to bez problemu zasłoniłyby materiał luźnych, długich spodni.
-Harlow... W końcu w pracy – cyknęła szefowa, gdy tylko Bay wybiegła z winy i wpadła do otwartego biura. Od razu zauważyła, że kobieta siedziała przy jej biurku. Miała oparte na nim swoje wysokie szpilki, przez co wymownie podkreśliła długie nogi, przykryte jedynie krótką spódniczką, która przez ten ruch wysoko się osunęła. Bay mogła przysiąc, że gdyby kobieta lekko rozsunęła nogi, bez problemu można byłoby zobaczyć jej bieliznę – Wszyscy już są, a ja muszę robić za swoją sekretarkę. Czy ty sobie ze mnie kpisz Harlow? Wychodzisz wcześniej z pracy, bierzesz sobie wolne, a teraz jeszcze się spóźniasz. Powiedz mi... Co mi z takiej sekretarki?
-Przepraszam. To był wyjątek. Więcej się to nie powtórzy – Bay nie miała zamiaru zbliżyć się do biurka, gdy siedziała przy nim jej szefowa. Wolała trzymać się w bezpiecznej odległości, jakby to miało ją uratować od kobiety i jej morderczego, wyposzczonego spojrzenia – Jak zejdziesz mi z fotela, to zabieram się do pracy.
-Takie przepraszam mi nie wystarczy Harlow i ty dobrze o tym wiesz. Odpuściłam ci tylko dlatego, że w pracy jesteś niezastąpiona, a przynajmniej byłaś. Obecnie mam wrażenie, że strasznie się opuściłaś i bez problemu znajdę kogoś na twoje miejsce. Pytanie do ciebie Harlow. Mam kogoś szukać czy postarasz się bardziej, abym była zadowolona z twojej pracy? – uniosła wymownie brew, czego brunetka wolała nie widzieć. I chociaż miała ochotę rzucić się na nią z pięściami, postanowiła grać głupią i niewinną.
-Więcej się już nie spóźnię, naprawdę. Zaspałam i wyjątkowo nie nastawiłam budzika. Znasz mnie. Wiesz, że to był pierwszy raz, odkąd tutaj pracuję – mówiła szybko, aby szefowa nie było w stanie wejść jej w zdanie. Starała się nawet na nią nie patrzeć, chociaż wiedziała, że nie wypadało jej gapić się prosto w sufit, gdy ktoś do niej mówił – Dużo trzeba było zrobić od rana?
-Dobrze wiesz, że nie chodziło o to. Musisz mi jednak jakoś wynagrodzić te swoje spóźnienie. Ponawiam propozycję spotkania Harlow. I nie ukrywam. Jak się ze mną nie wybierzesz, możesz zapomnieć o tej pracy. Nie będę płacić ci za spóźnianie się i wolne, jeśli nic z tego nie mam. Wystarczy, że raz dasz mi to, czego chcę, a się dogadamy – cyknęła tak, że Bay musiała na nią zwrócić uwagę. Kobieta widząc to, celowo przesunęła swoją dłonią po udzie, po czym lekko rozsunęła nogi. Chcąc, nie chcą, wzrok brunetki podążył za ruchem palców, przez co na chwilę jej oczy skupiły się na czerwonej bieliźnie szefowej – Przemyślisz to?
-Spóźniłam się pierwszy raz do pracy. Mam prawo do wolnego i do wychodzenia wcześniej. Nie muszę ci niczego wynagradzać, a na pewno nie tak, jak ty sobie tego życzysz. Powiedziałam ci, że nic między nami nie będzie. Daj mi spokojnie żyć, a jak potrzebujesz kogoś, kto będzie spełniać twoje fantazje, załatw sobie dziwkę. Stać cię na to – próbowała nie syczeć, ale wychodziło jej to samoistnie. Przez chwilę kobiety kamieniowały się wzrokiem, ale całą tę sytuację przerwał telefon. Bay szybko podeszła do biura, aby go odebrać – Oczywiście, już z nią łączę. Jak zwykle czeka na Pana telefon – rzuciła po kilku sekundach, jednocześnie siląc się na szeroki uśmiech – Radzę ci iść do siebie, dzwoni twój szef i nie chcesz, abym kontynuowała rozmowę z nim – sapnęła do kobiety, gdy odłożyła telefon. Mimo tego, że chciała grać odważną, z każdą chwilą siły opuszczały jej ciało. Miała jednak nadzieję, że szefowa zrozumie i chociaż na chwile odpuści. Na szczęście zadziało. Bez słowa wstała od biura i ruszyła do swojego gabinetu. Bay wiedziała jednak, że nie był to koniec problemu, a dopiero wierzchołek góry lodowej. Zadarła z pewną siebie lwicą, przy której była tylko nic nieznaczącą antylopą. Za nią jednak stał tygrys, który nie znał żadnych granic. Potrzebowała go, dlatego bez wahania poprosiła Lee o pomoc, aby mieć siły do walki z szefową.
![](https://img.wattpad.com/cover/331326235-288-k75264.jpg)
CZYTASZ
Will you give in to me?
RomanceBay od dziecka miała w życiu pod górkę. Lata spędziła próbując leczyć swoją chorą głowę, ale i tak na każdym kroku coś pchało ją w ramiona głębszej depresji. Czy, gdy pozna miłość swojego życia, uda się jej wygrać z chorobą i wszystkim co złe? Czy p...