75

299 27 14
                                    

Bay

Trzy dni Bay żyła jak we mgle. Z trudem podnosiła się z łóżka, do którego kładła ją przyjaciółka. Wychodziła tylko do łazienki i po kawę do kuchni. Nie potrzebowała niczego więcej. Chciała zamknąć się w sobie, wyciszyć od całego świata i zapomnieć o wszystkim. Tak naprawdę jednak stale myślała o Chyler. Serce pękało jej, gdy tylko przypominała sobie twarz ukochanej. Jej bliskość, dotyk, czułe pocałunki. Pragnęła do tego wrócić. Zastanawiała się, czy powinna. Lee stale jej mówiła, że musiały pójść do Chyli, ale blondynka wiedziała, że przyjaciółka nie miała na to sił. Czuła jednak, że powinna ruszyć się z domu i spotkać się z szatynką. Tylko w ten sposób mogły cokolwiek wyjaśnić. Brak Chyler u ich boku był gwoździem do trumny. Była przy nich przez długi czas jak na ich bliskość i relacje z innymi. Nagle zaczęło jej brakować. Dlatego problemem nie była tylko ta cała sytuacja, ale i nagła pustka, która pojawiła się w ich życiu. Brunetka potrzebowała wtulić się w ukochaną i kolejny raz usłyszeć, że ktoś chciał być z nią, kochać ją i wspierać. Tak naprawdę obie z Lee zdawały sobie sprawę z tego, że miały tylko siebie. To był jeden z powodów, przez które Bay utrzymywała kontakt z matką, a blondynka ze swoim ojcem. Nie miały nikogo innego. Żadnych przyjaciółek, znajomych czy innych bliskich. Dlatego Chyler była dla nich tak wyjątkowa. Trwała przy nich, mimo tego wszystkiego, co złe. Pragnęły ją mieć obok i na nowo oddychać pełną piersią. Tylko przy niej czuły się żywe i liczyły, że naprawdę uda im się przetrwać całe to gówno, które przytrafiało im się od urodzenia.

-Kochanie moje... Proszę. Zbierzmy się do niej albo choćby ja do niej pójdę. Musimy z nią porozmawiać. Takie trwanie w niewiedzy w niczym nam nie pomoże. Po prostu pojedźmy tam. Pogadajmy. Niech wytłumaczy, dlaczego to robiła. Jak wyglądała ta cała sytuacja. Jak opiekowała się tobą w ośrodku... Wykończy cię to, jeśli z nią nie porozmawiasz. Zauważ, że to wam zawsze dobrze wychodziło. Zresztą, co nam źle się układało z Chyler? Kocha cię, uwielbia mnie, to dobry człowiek... - Lee stała przed łóżkiem, na którym leżała Bay. Z trudem wtulała się w poduszkę, pod nosem narzekając na opatrunki na dłoniach. Blondynka jednak była bardzo przeciwna ich ściąganiu. Miejsca, które rozgryzła Bay, stale ulegały uszkodzeniu, przy nawet delikatnych ruchach. Przez to na białej pościeli dziewczyny było sporo czerwonych plam, ale żadna z nich nie miała sił zabrać się za pranie i sprzątanie. – Proszę, prysznic, kawa i na spacer. Odetchniemy świeżym powietrzem, dobrze nam to zrobi.

-Jestem pewna, że ona już nas nie chce – wyszeptała Bay. Przez te kilka dni jej głowa stale pracowała, z każdą sekundką pokazując jej coraz gorsze wizje. Im dłużej leżała w łóżku, tym bardziej sądziła, że kobieta była z nią z litości i po tym wszystkim na pewno by ją zostawiła. Lee próbowała jej przemówić do rozsądku, ale to nie miało sensu. Głowa Bay robiła z nią to, co tylko chciała. Plusem było jedynie to, że nie doprowadzała dziewczyny do kolejnych ataków autoagresji. Chociaż bardzo ją to kusiło, nie chciała dokładać Lee. Dodatkowo jej myśli strasznie się mieszały. Z jednej stronie nie wyobrażała już sobie spotkania z ukochaną, a z drugiej bała się, że jeśli do niego dojdzie, a kobieta zobaczy liczne nowe ślady na skórze brunetki, to poczuje się jeszcze gorzej i zacznie się obwiniać. Tego właśnie Bay chciała najbardziej uniknąć. Przysporzyć Chyler jeszcze więcej bólu i wstydu.

-A możemy iść do niej i to sprawdzić? Jeśli powie cokolwiek złego albo jakkolwiek zachowa się tak, żeby pokazać nam, że już cię nie chce, to jej pierdolnę, a potem wrócimy. Napijemy się czegoś, zapomnimy o życiu, ale jestem pewna, że Chyler na nas czeka, rozumiesz? Naprawdę mogę iść do niej sama, jeśli tak wolisz. Dowiem się, co i jak – Bay lekko pokręciła głową, wciskając twarz w poduszkę.

-Wiesz, że tak nie działa... Powinnam sama się za to zebrać. Nie mogę cię tam puścić. Jeszcze się okaże, że coś będzie nie tak i serio zrobisz jej krzywdę, a ona na to nie zasługuje. Wiem, że ją lubisz Misiu, ale pomyśl... Dlaczego ona chciałaby z nami żyć? Jestem pewna, że to tylko litość. Dlatego ona powinna sobie bez problemu znaleźć kogoś innego, z kim będzie szczęśliwa i na pewno spokojna. Ze mną zawsze będzie mieć pod górkę, więc to nie ma żadnego sensu – mamrotała w poduszkę. Dobrze wiedziała, że przyjaciółka ją słyszała. – Ty nie powinnaś mieć z nią żadnego kontaktu, prosiłam cię o to – Lee szybko pokiwała głową, chociaż jednocześnie przygryzła mocno dolną wargę. Nie do końca słuchała w tej sprawie przyjaciółki. Obiecywała się nie spotykać ani nie dzwonić, ale nie mówiła nic o wiadomościach. Dlatego, gdy Bay dała jej chwilę dla siebie, Lee od razu chwyciła za telefon. Zauważyła na nim kilkanaście nieodebranych połączeń od Chyler i wiele sms-ów. Szybko je przejrzała, po czy od razu napisała swoją wiadomość „Daj jej czas Chyli. Ogarnę ją, obiecuję. Pamiętaj, że ona cię cholernie kocha. Nie przejmuj się, wszystko się ułoży". Nie przyznała się jednak do tego Bay. Ta nawet nie miała sił sprawdzać telefonu, więc nie widziała, że ukochana się do niej odzywała. – Po co my mamy tam iść? Żeby dowiedzieć się, że ona nas nie chce? Albo, żebym spojrzała w jej oczy i znowu w nich utonęła? Co wtedy? Ona ze mną nie zerwie, a powinna sobie układać życie z kimś normalnym... Nigdy nie będę dla niej wystarczająco dobra. Powinnam się od niej po prostu odciąć. Szybko o mnie zapomni – Bay ledwo co łączyła fakty. Jej głowa praktycznie wybuchała, próbując zniszczyć swoją właścicielkę. Podsuwała same okropne wizje, sprawiające, że ciężko było Bay oddychać.

Will you give in to me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz