69

367 33 25
                                    

69 rozdział, ale brak sceny seksu xD Miłego dnia <3 

_____________________________________

Bay

-Wybacz, że cię tutaj zabrałam – Bay spojrzała na swoją ukochaną, gdy w końcu zaparkowały zaraz pod domem matki brunetki. – Przepraszam cię Skarbie. Wolałabym ci tego oszczędzić, ale wiesz, że... – Chyler zablokowała gadanie dziewczyny czułym, długim pocałunkiem.

-Poznam przyszłych teściów i spróbuję ich nie zabić. To zawsze jakaś rozrywka w życiu – cyknęła z głupkowatym uśmiechem na ustach, czym udało się jej delikatnie rozśmieszyć Bay. – Kochanie, takie jest życie. Czasami musimy robić rzeczy, na które nie mamy za dużej ochoty. W tej sytuacji nie do końca było wyjście. Wiem, że zamęczyłaby cię, gdybyśmy odmówiły. Zresztą, mi też nie wypadało nie przyjść. Mimo tego, że wiem, że mnie nie polubią, chcę im pokazać, że jestem dobrym człowiekiem i dam ci wszystko, czego oni nigdy ci nie dali Kochanie – kolejny raz pocałowała ukochaną, jednocześnie szepcząc jej w usta, jak bardzo ją kochała.

-Jesteś moim skarbem Chyler. Bez ciebie byśmy tutaj zwariowały – oparła czoło na ustach ukochanej, by jeszcze przez chwilę nacieszyć się bliskością. W tym czasie ignorowała Lee, która z zaangażowaniem rzucała się po tylnej kanapie samochodu. Notorycznie uderzała w fotel przyjaciółki, kopała w oparcia czy też uderzała pięściami w dach pojazdu. Bay dobrze wiedziała, że blondynka musiała jakkolwiek wyżyć swoje emocje, a ta opcja była bezpieczniejsza niż rzucanie się na innych ze scyzorykiem, który grzecznie leżał w schowku tylnych drzwi. – Chodźmy tam. Może to jakoś szybko pójdzie i uciekniemy...

-Spokojnie Kochanie. Jestem przy was – kolejny raz ucałowała brunetkę, po czym pierwsza wyszła z auta. Dziewczyny odczekały jeszcze kilka sekund, ale ostatecznie wzięły głęboki oddech i podążyły za Chyler. Bay od razu chwyciła partnerkę za dłoń, jakby tylko to trzymało ją przy zdrowych zmysłach. – Lee, błagam, nie wyskakuj. Postawię ci za to jakiegoś zajebistego drinka – na ustach Chyler pojawił się lekki uśmiech, który jasno sugerował o jej zdenerwowaniu całą sytuacją. – To jak? Sądzicie, że się we mnie od razu zakochają? – zachichotała, próbując rozładować atmosferę. Bay jednak nie umiała na to odpowiedzieć słownie, lekko uniosła prawy kącik ust, kiwnęła głową i ruszyła, aby zapukać do drzwi.

Mimo tego, że wychowała się w tamtym miejscu, zarówno dom, jak i teren wokół niego, był dla niej obcy miejscem. Rozglądała się, jakby dotarła tam pierwszy raz w życiu. Jednak mimo tego odczuwała ogromny ścisk żołądka oraz klatki piersiowej. Może i nie rozpoznawała budynku, lecz jej organizm za dobrze pamiętał wszystkie nerwy i bóle, które przeżyła w tych ścianach. Gdy ta myśl zaczęła do niej dochodzić, lekko pokręciła głową, jakby mogła w ten sposób pozbyć się żrących umysł wspomnień.

-Jak nie otworzą w ciągu trzydziestu sekund, możemy uciekać? – spytała niepewnie Bay, opierając się na ramieniu partnerki. Gdy tylko zapukała, wyciągnęła dłoń ku Lee, która szybko ją ujęła. – Mogę już zacząć liczyć? – Chyler cicho zachichotała w odpowiedzi, jednak nie przystała na propozycję partnerki. Za to pewniej ją utuliła, aby dodać jej jak najwięcej sił.

-Idealnie na czas. Właśnie wróciliśmy – mężczyzna tak szybko otworzył drzwi, że Bay kolejny raz podskoczyła przerażona. Zdecydowanie za bardzo stresował ją on i jego nagłe ruchy. – Co pijecie? Powiem Deb, żeby zrobiła – wpuścił dziewczyny do środka. Te sprawnie weszły do mieszkania, chociaż całe ciało Bay zaczęło delikatnie drżeć z nerwów. Chciała z tym walczyć, ale za dobrze czuła, że nie było to zależne od niej. – Kawy? Herbaty? Nic mocniejszego nie oferuję. Chyba że ty masz ochotę? – spytał kierując swoje słowa bezpośrednio do Chyler. Bay mimo wszystko to doceniała. Nie miała ochoty z nim rozmawiać, a widziała, że dla szatynki starał się być miły. – Jeśli jednak nie, to mamy do dyspozycji ekspres i kilka dobrych rodzajów herbat z tego, co widziałem.

Will you give in to me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz