7

767 42 35
                                    

Bay

-Palce cię od tego nie bolą? – spytała Lee, układając się na kanapie zaraz obok przyjaciółki, która przez kilka godzin zagrywała się na gitarze. Dzięki temu czas mijał jej znacznie szybciej, a co ważniejsze, na swój sposób odciągało ją to od myśli, które zżerały głowę po spotkaniu z barmanką. Szukała jakichś piosenek, które nie kojarzyły się jej z uczuciami, ale było to nad wyraz trudne. Sama nie wiedziała kiedy, ale zaczęła grać w kółko Born To Die Lany Del Rey i Nemo od Nightwish – Cóż za bogaty repertuar dzisiaj mojemu Skarbowi wszedł? O czym tak myślisz? Już jesteś myślami na wieczornym spotkaniu z ukochaną?

-To nie jest moja ukochana – oburzyła się jak małe dziecko, na co Lee głośno się zaśmiała. Bay nie lubiła takich komentarzy. Miała wrażenie, że w ten sposób blondynka kpiła z jej biednego serca. Bay zawsze miała słabość do kobiet. Potrafiła zauroczyć się w sekundę. Wystarczyło jej spojrzeć na piękny uśmiech albo w zabójcze oczy, a serce zaczynało bić jej milion razy szybciej. Nie było to jednak częste. Tylko wyjątkowe kobiety miały to szczęście, że Bay zwracała na nie uwagę. Dla brunetki to nie było jednak nic dobrego. Gdy się zakochiwała, serce pękało jej z bólu. Wiedziała, że dla swojej miłości zrobiłaby wszystko, a na swoje nieszczęście trafiała na kobiety bardzo niewarte uwagi. Każda z pań z przeszłości brunetki według Lee zasługiwała na wyrwanie serca z piersi. Zdrady, kpiny, próby niszczenia Bay na różne sposoby. Nie miała szczęścia w miłości, dlatego tak bardzo bała się kochać. Jeśli spodobała się jej jakaś kobieta, od razu wolała to odciąć, aby nie cierpieć mocniej. Lee wiedziała, o tym aż za dobrze, ale czasami chciała, żeby brunetka znalazła sobie kogoś. Marzyła o tym, żeby ta kobieta była tego warta, aby pokochała Bay tak, jak ona sama ją kochała, aby dbała o nią tak, jak ona to robiła. Pragnęła, żeby w życiu jej przyjaciółki pojawił się ktoś, kto w pełni ją zrozumie i odkryje to, jak bardzo jest warta uczuć i całej miłości – Jezu bardzo nie jest... Przecież ja nawet nie wiem, jak ona ma na imię, jaki ma kolor oczu, jak... - zatrzymała palcami struny, których dźwięk nagle zaczął ją drażnić. Przygryzła lekko dolną wargę, nagle przypominając sobie piękną twarz dziewczyny za barem. Marzyła o tym, żeby do niej wrócić, żeby mieć przynajmniej tyle odwagi, aby przyjrzeć się jej z bliska – Czy jeśli dzisiaj nie dam rady sama, to pójdziesz tam za mnie...? Powiesz mi, jak...

-Pójdziesz tam i to ogarniesz. Będę przy tobie. Nie mam zamiaru cię do tego przymuszać. To jest ta sprawa, którą musisz ogarnąć sama. Proszę Kochanie, chociaż trochę wiary w siebie. Laska wygląda na miłą – brunetka zmarszczyła usta i przymknęła oczy, na co Lee lekko ujęła dłońmi policzki przyjaciółki i czule pogładziła jej wystające kości jarzmowe. Bay od razu uśmiechnęła się na ten gest. Lubiła dotyk przyjaciółki. Czuły, delikatny, przepełniony czystą miłością. Zdawała sobie sprawę, że nikt inny tak jej nie traktował, a za to kochała Lee jeszcze mocniej – To odpowiesz mi teraz? Jak twoje palce? Nie bolą po takim czasie gry? – dopiero na te słowa Bay puściła gitarę, którą spokojnie ułożyła na swoich chudych nogach. Spojrzała na opuszki palców i lekko wzruszyła ramionami. Były wprawione od lat, więc rzadko kiedy się męczyły. Brunetka grała od dziecka. Uczyła ją tego babcia. Przez lata wspólnie ćwiczyły grę na różnych instrumentach i śpiew, przynajmniej do momentu, gdy rodzina Bay nie dowiedziała się o jej homoseksualizmie. Dziewczyna wymazała z pamięci to, kto pierwszy się od niej odwrócił, ale Lee aż za dobrze wiedziała. Najukochańsza babcia, z którą spędziła większość życia. Kobieta, która nagle zmieniła się w demona, tylko dlatego, że jej jedyna wnuczka szła z dziewczyną za rękę. Blondynka od tamtego pamiętnego dnia życzyła babci Bay wszystkiego, co najgorsze. Od momentu, w którym zobaczyła, jak na policzku jej najlepszej przyjaciółki wylądowała dłoń, tak bliskiego jej człowieka nie wiedziała, że można było kogoś tak nienawidzić. Zrobiła wszystko, co mogła, aby Bay zapomniała o tamtym zdarzeniu i liczyła, że się jej udało. Dziewczyna nigdy o tym nie wspominała. Zachowywała się, jakby z babcią nigdy nic ją nie łączyło, jakby jej nigdy nie było, a to na swój sposób było najlepsze wyjście z tej sytuacji.

Will you give in to me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz