Bay
-Wybaczcie za przyjechanie samochodem, ale nie miałam jak tego wszystkiego przynieść. Mam nadzieję, że on może tutaj zostać? Wpadnę po niego w poniedziałek po pracy. Z tego, co wiem, Chyler dalej nie zdała prawka, więc w tym nie pomoże – zachichotała Bay, gdy tylko wyszła z samochodu. Od razu zobaczyła, jak Bradley opadła szczęka. Gdy pierwszy raz kobieta zobaczyła jej auto, zachowywała się, jakby się w nim zakochała. Lee wielokrotnie próbowała przekonać przyjaciółkę, aby dała obcej dziewczynie się przejechać, ale Bay nie umiała się dzielić. Dla niej samochód był jej i nie miała zamiaru nikomu go oddawać. Wiedziała, że gdyby coś się stało, wina spadałby na nią i Lee, a tego chciała uniknąć – Coś nie tak? Dziwnie się patrzycie... – dodała, gdy zerknęła na ludzi wpatrzonych w nią i blondynkę. Mimo tego od razu otworzyła bagażnik, aby wyciągnąć z niego pojemniki z jedzeniem, które podała zadowolonej Bradley. Dziewczyna nie zwlekała ani chwili. Od razu pobiegła do najbliższego stołu postawionego w garażu i zaczęła układać na nim opakowania – Trzeba będzie podgrzać. Są szaszłyki, pizza i ciasto z jagodami – uśmiechała się lekko, wyciągając z bagażnika dwa futerały z gitarami. Od razu podbiegła do nie Chyler, która po przejęciu sprzętu czule ucałowała ukochaną. Bay spojrzała na nią z uśmiechem, przeczesując swoje włosy dłonią. Tamtego dnia były wyjątkowo ułożone, ponieważ Lee z samego rana zabrała ją do fryzjera, aby odświeżyły kolory, które miały. Obie nie dopasowały się do swojego naturalnego odcieniu, dlatego regularnie musiały dbać o to, aby farbować włosy i pozbywać się odrostów.
-Pięknie wyglądasz Skarbie – rzuciła szybko Chyler. Gdy tylko odłożyła dwa futerały bezpiecznie na kanapę, od razu wróciła od ukochanej. Mocno ją przytuliła, gdy całe grono witało się z przybyłymi na miejsce dziewczynami. Bradley w trakcie rozpakowywała jedzenie i już na zimno podjadała przygotowane produkty – Wybacz jej, czekała cały dzień na to, co przywieziesz. Od godziny słuchaliśmy tylko o tym, jak jej burczy w brzuchu i jak umrze z głodu. Widzisz, jeszcze żyje, ale przy okazji udało się nam przygotować alkohol. Wiem, że wolisz drinki, ale uznaliśmy, że nie mamy czasu na kupowanie czegoś specjalnego, więc w sklepie dostaliśmy jedynie wino ze średniej półki, wódkę i piwo, co podać?
-Nie pijemy wódki. Chce piwo – Lee lekko przetarła twarz dłońmi, po czym udała się do kanapy, na której leżały futerały z gitarami. Zatrzymała się zaraz przed nią, co od razu przyciągnęło uwagę Bay, a następnie Chyler. Blondynka jako pierwsza połączyła fakty, przez co nerwowo zacisnęła pięści. Za dobrze pamiętała tamtą kanapę. Gdyby mogła, w sekundę rzuciłaby się na nią z kanistrem benzyny i zapalniczką – Bay... Skarbie...
-Damy radę Lee – szepnęła, wyciągając dłoń ku przyjaciółce. Ta w pierwszej chwili spojrzała na nią niepewnie, ale ostatecznie grzecznie wróciła do brunetki. Ujęła jej palce, lekko gładząc jej śródręcze opuszkami – Piwo Kochanie, to będzie najlepsza opcja na dziś – uśmiechnęła się lekko do ukochanej, która bez słowa poszła do lodówki umieszczonej w garażu, aby wyciągnąć z niej kilka butelek z alkoholem. Po chwili wróciła do dziewczyn i od razu przyległa do ukochanej ciałem. Bay cicho zaśmiała się na ten gest, który mimo wszystko ją zaskoczył, ale jednocześnie ucieszył.
-W ogóle to mieliśmy w planie zamówić dzisiaj sushi, ale Chyler powiedziała nam, że jesteś uczulona na ryby i nie chcieliśmy sprawić, że nam tutaj zejdziesz – Bay od razu spojrzała na przyjaciółkę, która słodko się uśmiechnęła. Brunetka już miała się odezwać, ale w ostatniej chwili ugryzła się w język. Wiedziała, że przyjaciółka zawsze chciała dla niej dobrze. Nawet jeśli musiała się jej postawić. Lee wiedziała, że czasami nie miała wyboru. Działanie przeciwko Bay był zawsze dla jej dobra. Nie było winą blondynki, że jej przyjaciółka czasami nie rozumiała podstaw życia i komunikacji międzyludzkiej. Informacja o alergii dla wielu była normą, dla Bay ogromnym problemem. To samo było z innymi elementami życia. Czasami to banalne rzeczy dla brunetki były nie do przeskoczenia, dlatego ktoś inny musiał dbać o to wszystko za nią – W sumie, co by ci się stało? Chyler ogarniałaby sztuczne oddychanie? Czy byśmy musieli cię odwiedzać w kostnicy? Czy w ogóle nic i po prostu by ci się trochę spuchło? W sensie to ostatnie przy twojej figurze to chyba nic strasznego, co nie? Ty w ogóle coś jesz czy tylko dokarmiasz innych?
CZYTASZ
Will you give in to me?
RomanceBay od dziecka miała w życiu pod górkę. Lata spędziła próbując leczyć swoją chorą głowę, ale i tak na każdym kroku coś pchało ją w ramiona głębszej depresji. Czy, gdy pozna miłość swojego życia, uda się jej wygrać z chorobą i wszystkim co złe? Czy p...