80

360 29 39
                                    

Jestem Wam winna wytłumaczenie tego małego zamieszania, które dzieje się w tym opowiadaniu, więc... Zapraszam 

___________________________________

Po swojej rozmowie obie kobiety zasnęły. Nie umiały jednak tulić się w trakcie. Może i Chyler wielokrotnie spędzała tak noce, ale dobrze czuła, że ciało jej ukochanej było zajęte przed kogoś innego. Na swój sposób się dystansowała. Lee zastanawiała się dlaczego, ale nie miała sił i odwagi, aby spytać. Nie wiedziała, czy Chyler darzyła ją nienawiścią i niechęcią, czy nie chciała zbliżać się do ciała, które tak bardzo przypominało jej o ukochanej. Sama Lee też nie miała ochoty być za blisko. Nigdy nie spędziła nocy przytulona do kogokolwiek innego niż do Bay, nie chciała tego zmieniać.

Patrząc na fizyczną część kobiety, ta powoli odzyskiwała siły. Kroplówki, jedzenie i przymusowe dbanie o siebie zrobiły swoje. Wiedziała, że w towarzystwie Chyler nie mogła pozwolić sobie upadać. Odpuściła, więc użalanie się nad sobą i godziny spędzone na płaczu. Próbowała grać silną, aby jakkolwiek pomóc szatynce w tej ciężkiej sytuacji, jednocześnie dziękując za to, że z nią była.

Gdy tylko Lee była w stanie wyjść z domu, Chyler wysłała ją do psychologa. Na początek zdecydowały, że mądrym posunięciem będzie udanie się do lekarza, który przez lata opiekował się Bay. Ta chodzenie do niego traktowała jak przymusowy obowiązek przypominający jej o tym, że nie należała do normalnych, jednak Lee dość dobrze kojarzyła mężczyznę i liczyła, że znając sytuację, pomoże jej lepiej niż jakikolwiek obcy specjalista.

Chyler nie pozostała bierna. Dobrze wiedziała, że sama też potrzebowała pomocy. Zwiększyła ilość swoich wizyt u psychologa, do którego chodziła regularnie od lat. Bay i Lee dobrze o tym wiedziały i zawsze doceniały to, że kobieta dbała o swoją głowę, tym bardziej po wejściu w relację z nimi.

Lee czekała na wizytę jak na ścięcie. Liczyła, że rozmowa z lekarzem pomoże jej cokolwiek ustalić i ułożyć sobie w głowie. Musiała wiedzieć, jakie były szanse na odzyskanie Bay. Bała się usłyszeć, że kobieta odeszła na zawsze i nigdy już nie wróci. Nie wyobrażała sobie życia bez przyjaciółki. Gdyby usłyszała taką diagnozę, nie wahałaby się ani chwili i nawet Chyler by jej nie powstrzymała.

W końcu nadszedł wyczekiwany przez blondynkę dzień. Niby minął jedynie niecały tydzień od jej spotkania z Chyler i pomocy pielęgniarzy, jednak dla kobiety ciągnęło się to w nieskończoność. Codziennie prosiła, aby czas przyśpieszył. Tym bardziej że sporo siedziała sama w domu. Chyler często u nich bywała, jednak miała swoje obowiązki – zajęcia, egzaminy, staż, projekty. Szatynka była w ciągłym ruchu, co Lee bardzo doceniała. Chcąc nie chcąc, miała zajętą głowę, przez co nie myślała o tym wszystkim nadmiernie i nie analizowała każdej chwili.

Lee dotarła do lekarza chwilę przed czasem. Cieszyła się, że Chyler była w trakcie zajęć, inaczej chciałaby przyjść z nią, a tego blondynka pragnęła uniknąć. Nie mogła obarczać jej całymi nerwami i tak za dużo już ich sprawiała.

To nie było jej pierwsze wyjście z domu. Gdy przynajmniej częściowo odzyskała siły, zaczęła spacerować. Musiała wyrwać się z mieszkania, inaczej jeszcze bardziej zagłębiłaby się w swoim szaleństwie. Tamtego dnia jednak po raz pierwszy postawiła na strój ze swojej garderoby. Na spacery chodziła w dresach Bay, jakby liczyła, że dzięki temu przyjaciółka była stale obok niej. Do psychiatry wybrała obcisłe spodnie i top z dużym dekoltem. Do całości dobrała jeansową katanę i buty na mocarnym obcasie, których w życiu nie założyłaby Bay. Czuła jednak, że tego potrzebowała. Szła tam sama i musiała zdawać obie z tego sprawę każdą cząstką siebie.

-Baylee... Jak miło cię widzieć. Zastanawiałem się, czemu mnie nie odwiedzacie, ale zakładałem wyprowadzkę z miasta. Przynajmniej Charles tak wspomniał, gdy o to pytałem – mężczyzna odezwał się pierwszy, gdy Lee weszła do gabinetu. Ta wcale nie dziwiła się, że ojciec wymyślił jakąś bajeczkę i nawet nie spytał jej o zdanie. To było bardzo w jego stylu. Gdy jednak się nad tym zastanawiała, poczuła wzrok mężczyzny wodzący po jej ciele. Badał ją nim, jakby doszukując się licznych nieprawidłowości. – Lee... Powiesz mi, co tutaj robisz sama? – na to liczyła. Wiedziała, że ich dawny lekarz od razu zauważy różnice i nie będzie musiała mu tłumaczyć wszystkiego od początku.

Will you give in to me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz