Zostawiam Was z dziewczynami i dłuższym rozdziałem. Miłego dnia <3
________________________________
Bay
-Musisz wyjść? Chcę, żebyś została – wymamrotała Bay, jednocześnie wpatrując się w swoją przyjaciółkę. Bała się być sam na sam z barmanką, jakby nie wiedziała, czego mogła się spodziewać. Chyler dała jej znać wcześniej, że będzie koło piątej, dlatego do tej godziny musiała wszystko przygotować. Nie robiła tego sama. Lee od rana działała na pełnych obrotach. Zaczęła od załatwienia zwolnienia dla przyjaciółki. Zagrała to tak, że wyciągnęła od lekarza dwa tygodnie wolnego z góry. Potrafiła działać na ludzi, nawet przez telefon, a Bay była jej za to bardziej niż wdzięczna. Po rozmowie zabrała się za ogarnianie domu, aby był jak najlepiej przygotowany na przyjście szatynki. Ostatecznie przygotowała obiad. Żadna z nich nie zdawała sobie spawy z tego, co smakowało Chyler, ale Lee za Bay napisała wiadomość do dziewczyny. Jako że kobieta postawiła na ryby, blondynka sporo się natrudziła tak, aby przygotować podobne wersje jedzenia dla barmanki i dla swojej przyjaciółki. Miała w planach zrobić im dwa inne dania, ale Bay ze łzami w oczach błagała ją, aby tego nie robiła. Bała się, że wyszłaby na jeszcze dziwniejszą niż była, mimo tego, że Lee próbowała jej przetłumaczyć, że alergie pokarmowe to jak najbardziej normalna rzecz, nie dała się przekonać. Blondynka nie chciała ryzykować wysypką na skórze przyjaciółki, dlatego ostatecznie przygotowała dwie wersje risotto. Na pierwszy rzut oka wyglądały podobnie, jednak do porcji barmanki dodała rybę, a u Bay były tylko grzyby.
-Kochanie moje pięknie i słodkie. Zrobiłam wszystko, co tylko mogłam, ale nie mogę zostać. Nie po to spotykacie się same, abym była w mieszkaniu – Lee zauważyła markotną minę przyjaciółki, więc od razu przytuliła Bay. Pragnęła ukryć ją w swoich ramionach tak, aby zabrać wszelkie zło i troski, ale wiedziała, że nie mogła, a to bolało ją bardziej, niż komukolwiek chciała przyznać. Kochała Bay całym sercem i od początku wiedziała, że będzie z nią do końca życia i o jeden dzień dłużej, ale czasami bywały takie momenty, że i ona czuła się przytłoczona. To były jedyne chwile, gdy Lee czuła się w życiu winna. Jedynie te, w których nie mogła ochronić Bay przed życiem i rzeczywistością. Wtedy czuła, że zawodziła, że nie była godna tego, żeby nazywać się jej przyjaciółką, żeby z nią żyć – Skarbie. Chyler jest cudowna. Miło spędzicie czas – pogładziła brunetkę po plecach, jednocześnie słysząc, że ta zaczynała ciężko oddychać. Za dobrze znała ten stan. Bay łzy przerażenia cisnęły się do oczu, a ona nerwowo próbowała z nimi walczyć – Kochanie, co to ma być. Spokój... Dobrze. Będę w okolicy, ok? Obiecuję, zawołasz, a ogarnę sytuację w chwilę. Nie musisz się o nic martwić. Obiecałam, że zawsze będę i wiesz, że słowa dotrzymam.
-Kocham cię Lee. Najbardziej na świecie – wyszeptała Bay, czując, jak po policzkach powoli popłynęły jej łzy. Blondynka próbowała zetrzeć je swoimi kciukami, ale przyjaciółka powstrzymała ją lekkim ruchem głowy. Lee była jedyną osobą, które pozwalała jej płakać, dlatego czuła, że przy niej mogła wyrzucić z siebie łzy, które cisnęły się jej pod powiekami. Przy innych nigdy by sobie na to nie pozwoliła. Ciężko było zliczyć, ile razy oberwało jej się w życiu za płacz. Rodzice, dziadkowie, nauczyciele, rówieśnicy, znajomi, partnerki, przy nikim nie mogła pozwolić sobie na choćby jedną łzę. Gdy tak się stało, od razu była atakowana na różne sposoby. Za dobrze pamiętała wszelkie krzyki, które wytykały jej słabość albo pretensje, które zakładały, że płakała, żeby zrobić z siebie ofiarę, aby cokolwiek uzyskać. Nigdy nie rozumiała, czemu ludzie wokół nie mogli pojąć, że była za słaba, żeby powstrzymywać takie reakcje. W końcu jednak dotarło do niej, że musiała radzić sobie inaczej, żeby jakkolwiek zatrzymywać łzy. Nikogo nie interesowało jak; ważne, żeby nie płakała. Kto by się domyślał, że to byłby jeden z powodów, dla których dwunastolatka pierwszy raz zaznała czystego masochizmu, zachwycając się tym, jak krew powoli opuszczała jej ciało. Bay dobrze pamiętała, co przy pierwszym razie miała w głowie „wszystko, by tylko nie płakać". Te słowa mieszały się w jej z krzykami ojca „bezużyteczny bachor", „nic z ciebie nie będzie", „żałuję, że się urodziłaś".
CZYTASZ
Will you give in to me?
RomansaBay od dziecka miała w życiu pod górkę. Lata spędziła próbując leczyć swoją chorą głowę, ale i tak na każdym kroku coś pchało ją w ramiona głębszej depresji. Czy, gdy pozna miłość swojego życia, uda się jej wygrać z chorobą i wszystkim co złe? Czy p...