40

582 39 10
                                    


Bay

-O ja pierdolę... – wyjęczała Bay, rozciągając się na łóżku. Była obolała, ociężała i otępiona. Z trudem prostowała zastane mięśnie, które przysparzały jej ogrom bólu. Praktycznie skomlała przy każdym ruchu, który wykonywała na łóżku – Boli. Wszystko tak bardzo boli – było niedzielne popołudnie, a Bay w końcu zebrała siły, aby się podnieść. Poza bólem poczuła jednak obecność Lee, która jak gdyby nic, była wtulona w plecy przyjaciółki. Mimo tego, że spała, cały czas gładziła kościste biodro brunetki, jakby mogła w ten sposób pokazać jej swoją bliskość i przekazać siły – Skarbie... Boże. Co się działo? Ledwo co się ruszam – wiedziała, że w ten sposób od razu mogła ją obudzić. Wystarczyło, że tylko się odezwała, a Lee odzyskiwała świadomość.

-Alkohol, narkotyki, alkohol, wyjebałaś się, jak cię prowadziłam do domu... Zrobiłaś sobie kilka kuku – mamrotała Lee, zarzucając swoje delikatne, chude udo na wcięcie w talii przyjaciółki. Wtuliła się mocno w jej plecy, jednocześnie przesuwając swoje palce na dłoń brunetki. Miała rany na rękach w postaci licznych zadrapań, bo przez swój stan nie była w stanie logicznie wejść po schodach. Osunęły się jej nogi, a rany były konsekwencją tego działania. Lee też przy tym ucierpiała, ale starała się w pełni wyłączyć jakiekolwiek uczucie bólu fizycznego. Wiedziała, że jak Bay się przebudzi się, rozrusza, również ona zapomni o tym, że coś było nie tak. Często się na tym łapały. Potrafiły sobie zrobić więcej krzywdy przez to, że odłączały się od bólu, niż przez to, że on w ogóle istniał. Chwytały rzeczy poparzonymi dłońmi, nabijały się prosto na siniaki, polewały gorącą wodą czy kwaśnymi substancjami otwarte rany, np. gdy kroiły coś w kuchni. Przez to wszystko goiło się na nich kilkanaście razy dłużej, niż powinno – Musimy wstać Bay. Chyler będzie dzisiaj czekać. Na pewno bardzo się przejmuje.

-Nie chcę się jej pokazywać na oczy po tej imprezie. Udowodniłam tylko, jak bardzo chujowa jestem – wyszeptała, jednocześnie nie mając zamiaru się ruszyć. Bała się podnieść z łóżka. Wiedziała, że gdyby to zrobiła, musiałaby się zmierzyć z rzeczywistością. Żałowała tego, że odważyła się pójść na tamtą imprezę. Powinna była posłuchać Lee i zostać w domu. Wtedy nie stałoby się nic złego, co by ją ośmieszyło w oczach wszystkich wokół. To bolało ją najbardziej, że mogła przy wielu ludziach wyjść na chorą czy na głupią. Nie chciała, aby z tej strony znali ją znajomi Chyler czy też ona sama – Zostanę w domu Lee. Jak chcesz się gdzieś przejść wieczorem, to ja ci nie wróg. Już nie musisz się przejmować moją relacją z Chyl. Na pewno i tak po tej imprezie ze mną zerwie – wtuliła się mocniej w poduszkę, która zawsze służyła jej głównie do tej czynności. To Lee podkładała jej materiał pod głowę, gdy miała taką okazję. Bay jednak przez sen wyciągała pościel i umieszczała ją w ramionach albo pomiędzy nogami. Przez spanie na płaskim zawsze cierpiała na ból karku, ale ciężko było jej z tym walczyć. Wiele lat życia spędziła, przytulając się do pościeli i nie umiała tego wyeliminować ze swojej podświadomości.

-Ona na ciebie czeka. Wiem, bo widziałam się z nią wczoraj – zaczęła, przez co Bay prawie magicznym cudem wyskoczyła z łóżka. W pierwszej kolejności obejrzała się w lustrze, aby ocenić straty, które wyrządziła sobie podczas upadku. Dokładnie przyjrzała się popękanym dłoniom, porysowanym przedramionom, po czym zmierzyła wzrokiem siniaki na nogach. Wolała nie pamiętać, z jaką siłą upadła, że na jej ciele powstały takie ślady. Dopiero po chwili podniosła koszulkę, aby zobaczyć kolejne uszkodzenia, tym bardziej te powstałe na jej wystających żebrach. Przesunęła palcem po sinym punkcie jarzącym się na kości. Zastanawiała się, czy mógł być połączony z jakimś większym problemem, ale założyła od razu, że gdyby groziło jej jakiekolwiek złamanie, Lee od razu by się tym zajęła – Spotkałam się z nią wczoraj po południu w kawiarni. Nie gadałyśmy o niczym ważnym w sensie...

Will you give in to me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz