13

590 41 10
                                    

Spokojnego weekendu. Kolejny pewnie w niedzielę albo na początku tygodnia ^^

_____________________

Bay

Gdy w piątek brunetka przekroczyła próg domu, oparła się o drzwi i bez życia zsunęła się po nich, aż do podłogi. W sekundę rzewne łzy poleciały po jej policzkach, przez co skuliła się i mocno wtuliła we własne nogi. Nie miała sił i czuła to, aż za dobrze. Przytłoczyła ją masa myśli i emocji, a ona nie umiała z nimi walczyć. Przez cały dzień pragnęła tylko wrócić do domu, jednocześnie błagając się w duchu, aby nie popłakać się w pracy i nie wołać Lee, która na pewno przybyłaby jej z pomocą. Nie wiedziała, ile czasu spędziła w ten sposób. Zamknęła się w pełni na otaczający ją świat, oddając się swojej przerażonej głowie. Po prostu płakała. Praktycznie dławiła się łzami, które w zastraszającym tempie wypływały z jej oczu. Jako że szybko zatkał się jej nos, miała lekko otwarte usta, przez które mogła oddychać, dlatego łzy stale do nich wpływały. W tamtym momencie to jednak do niej nie docierało. Tak samo, jak to, że w trakcie płaczu drapała swoje łydki, które mimo zakrycia materiałem, zaczynały mieć na sobie coraz ostrzejsze ślady od paznokci.

-Bay. Bay, Skarbie. Bay – głos Lee był wyjątkowo cichy, ale powoli docierał do głowy brunetki. Chwilę trwało, zanim zrozumiała, że przyjaciółka była przy niej. Czuła jej obecność, ale nie miała sił oderwać głowy od nóg, aby na nią spojrzeć. Blondynka się jednak tym nie przejmowała. Usiadła obok przyjaciółki, objęła ją ramieniem i mocno się w nią wtuliła – Jestem Kochanie. Spokojnie. Pamiętaj, że możesz płakać. To pomoże – widząc, co Bay robiła rękami, lekko ujęła jej nadgarstek, aby w dyskretny sposób zwrócić jej uwagę na to, że robiła sobie krzywdę – Jestem blisko Kochanie. Co by się nie działo, nie opuszczę cię – brunetka w odpowiedzi lekko pokiwała głową, ale nadal nie zaprzestała płakać. Lee nie miała zamiaru jej w tym przeszkadzać. Po prostu trwała przy niej, gdy ta zanosiła się łzami.


-Wiem, że jesteś w złym stanie, ale zaraz będzie ósma, a dzisiaj piątek... Sądzę, że Chyler czeka w klubie... - wymamrotała niepewnie Lee, gdy Bay od dwóch godzin leżała na podłodze odcięta od rzeczywistości. Skończyły się jej łzy, ale nie wróciła pełna świadomość, nie na tyle, aby mogła się podnieść. Blondynka mimo wszystko doceniała takie momenty. Wolała, jak dziewczyna wygłuszała cały świat wokół, niż dawała się ponieść emocjom i poddawała się autodestrukcji na różnorodne sposoby – Jeśli nie chcesz tam iść, nie musimy, ale może to ci dobrze zrobi – brunetka lekko pokręciła głową, chociaż tak naprawdę marzyła o tym, aby wyjść tamtego dnia z domu, zobaczyć się z barmanką i znowu poczuć jej dotyk. W tamtym momencie była jednak zbyt zrozpaczona, żeby być w stanie się ruszyć, a co dopiero przebrać się i wyjść z domu – Ok. To może zrobimy to jutro. Wybaczy ci to, na pewno zrozumie. Nie musisz się tym przejmować – położyła się bokiem, aby móc wtulić się w przyjaciółkę, która nadal tępo leżała na ziemi. Wyczuwała jej chaotycznie bijące serce i pragnęła je jakkolwiek uspokoić, aby nie pękło z bólu. Pragnęła się dowiedzieć, co się wydarzyło, ale w tamtym momencie wiedziała, że nie była w stanie niczego z brunetki wyciągnąć. Na swój sposób mogła tylko wszystko utrudnić, jeśli zaczęłaby drążyć.

-Możesz pomóc mi się przebrać...? Potrzebuję wziąć prysznic, zrobić na nowo makijaż, ubrać się, dojść na miejsce... Nie jestem w stanie, a masz rację, powinnam ją zobaczyć. Nie chcę, żeby i ona miała o mnie tak chujowe zdanie – wyszeptała, na co blondynkę zabolało serce. W sekundę zrozumiała, że ktoś powiedział Bay coś złego, a to wzburzyło jej gniew. Nikt nie miał prawa ranić brunetki i mogła okazać to całemu światu, nawet odrywając głowy wszystkim, którzy przyczynili się do jej łez – Wiem, że to trudne zadanie, ale...

-Wiesz, że to dla mnie nie problem. Po prostu zamknij oczy Kochanie i daj mi działać. Zbieraj siły, bo za ciebie z nią rozmawiać nie będę. To musisz zrobić sama – pogładziła przyjaciółkę po policzku i czule ucałowała dół jej szczęki – Już Kochanie, zajmę się tobą, o nic nie musisz się martwić...

Lee

Sprawnie podniosła się z podłogi, aby zająć się przyjaciółką. Miała wystarczająco siły, aby zrobić wszystko, czego brunetka potrzebowała. Zaczęła od zabrania jej pod prysznic. Zadbała o to, aby zimna woda przebudziła ciało przyjaciółki, w tym głównie zmęczoną płaczem twarz. Śpieszyła się, dlatego odpuściła mycie włosów. Związała Bay wysokiego luźnego koka, jednocześnie puszczając luźne kosmyki kruczoczarnych włosów wzdłuż ostrej szczęki, aby chociaż delikatnie ją złagodzić. Lee kochała mocne kości przyjaciółki, ale wiedziała, że ta nie lubiła ich w pełni odsłaniać. Wiedząc, że ciężko byłoby ukryć ślady po płaczu, uznała, że nie miała sensu mocna tapeta. Założyła, że może i tak lepiej, aby Chyler zobaczyła, że Bay nie czuła się najlepiej, dlatego postawiła jedynie na niewielkie kreski i tusz do rzęs. Po skończonym makijażu zabrała się za strój. Długo się nie zastanawiała. Szybko wybrała zwykłe, szerokie, czarne jeansy i t-shirt. Na to zarzuciła długą, luźną pudrowo niebieską bluzę, która była zdecydowanie za duża na brunetkę. Wiedziała jednak, jak przyjaciółka lubiła ten styl, chociaż materiał zwisał tak, że zakrywał jej połowę ud. Po wszystkim zamówiła taksówkę i korzystając z chwili dla siebie, zabrała się za przygotowanie torebki przyjaciółki do wyjścia z domu. Wyjęła z niej kluczki do samochodu, wszelkie ważne i niepotrzebne w klubie dokumenty, pudełko, w którym było nieruszone jedzenie do pracy i sztylet, który Bay często nosiła przy sobie. Ryzykowała awanturą, ale postanowiła go schować, aby nigdy nie był użyty bez jej wiedzy. Najbardziej oczywistym miejscem były szafki w kuchni, do których brunetka praktycznie nie zaglądała. Lee schowała ostrą zabawkę przyjaciółki wśród akcesoriów do gotowania, opróżniła pojemnik i dokładnie go umyła.

Po kilku minutach zabrała przyjaciółkę do taksówki, gdzie na szczęście kierowca był na tyle miły, aby nie zaczynać rozmowy. Wiedziała, że to mogłoby utrudnić Bay zbieranie sił na wyjście, a tych wyjątkowo potrzebowała. Naprawdę chciała, aby brunetka mogła spotkać się z barmanką. Liczyła, że to mimo wszystko da Bay nadzieję, nawet po ciężki i bolesnym dla niej dniu. Nadal nie wiedziała, co się stało, ale nie miała zamiaru drążyć. Była pewna, że do wszystkiego brunetka przyzna się sama, gdy tylko będzie do tego okazja i czas. Lee zrobił jednak wszystko, co tylko mogła, aby Bay czuła się dobrze. Doprowadziła ją do klubu, zamówiła u barmana ukochanego drinka brunetki, poprosiła o Chyler, a potem jak gdyby nigdy nic udała się do pustego stolika w kącie sali.

Will you give in to me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz