Bay
„So if you love me let me go
And run away before I know
My heart is just too dark to care
I can't destroy what isn't there
Deliver me into my fate
If I'm alone I cannot hate
I don't deserve to have you
My smile was taken long ago
If I can change I hope I never know"- śpiewała drżącym głosem, siedząc na kanapie w swoim mieszkaniu. Nie docierała do niej rzeczywistość. Nawet nie widziała, jak znalazła się w salonie. Po prostu grała, jakby nie mogła przestać.
-Bay. Kochanie. Co ty tutaj robisz, co się stało? – głos Chyler dochodził jak z innego świata. Bay czuła jednak, że coś się zmieniło w otoczeniu, gdy kobieta weszła do salonu. Nagle wokół przestało być tak przejmująco pusto, ale to i tak nie ożywiło brunetki. Zamykając się w głowie, zatrzasnęła za wiele drzwi, których nie umiała otworzyć. Odbierało jej to możliwość powrotu, chociaż miała wrażenie, że tak naprawdę nie próbowała nawet nacisnąć klamki. Tkwiła na środku labiryntu, stojąc przed drzwiami prowadzącymi do realnego świata. Zamiast wprawić je w ruch, chciała się cofnąć i na nowo utknąć w braku świadomości i uczuć – Kochanie, jestem przy tobie. Odłóż gitarę i porozmawiamy, dobrze? Gdzie jest Lee? Widziałaś się z nią? – dopiero na dźwięk imienia przyjaciółki, Bay zamrugała oczami. To ona powinna była otworzyć drzwi do rzeczywistości, aby przywrócić brunetkę do życia. Jednak nie było jej w okolicy, a Bay nie miała pojęcia dlaczego. W swojej głowie stała na środku placu, rozglądając się za przyjaciółką – Skarbie, powoli... Daj mi gitarę, proszę – Chyler położyła palce na dłoni brunetki, przez co ta prawie odskoczyła. W jej głowie otworzyły się pierwsze drzwi, a ona zastanawiała się, czy powinna była, przez nie przejść – Kochanie, błagam, wróć do mnie. Jestem przy tobie. Wszystko się ułoży, tylko skup się na moim głosie. Oddasz mi gitarę i zaraz się wszystkim zajmiemy – Chyler nie czekała na ruchy Bay, sama wysunęła z jej rąk instrument i odłożyła go zaraz obok. Usiadła pomiędzy gitarą i Bay, a następnie powolnym, jakby niepewnym ruchem objęła partnerkę, wciągając ją na swoje kolana. Ta jednak stale walczyła ze sobą we własnej głowie. Widziała puszczające zamki drzwi, ale nadal nie umiała się ruszyć.
-Bay, idziemy, już – Lee nagle znalazła się obok. Szybko ujęła dłoń brunetki, dając jej jednoznaczny sygnał, że powinna była się ruszyć. Wiedziała, co działo się w głowie Bay i musiała ją stamtąd wyciągnąć – Powoli, ale do przodu. Chyler jest obok, zaraz wszystko będzie dobrze. Tylko trzymaj dzielnie, a ja cię stamtąd wyciągnę – klęknęła przy przyjaciółce, wtulając swoje czoło w jej dłoń, jednocześnie nie puszczając ani na pół sekundy – Chodź Kochanie. Znasz drogę.
-Bay, proszę, kocham cię – Chyler delikatnie całowała policzek swojej partnerki. Dziewczyna w głowie podjęła jednak decyzję. Ujęła dłoń Lee i ruszyła biegiem przez siebie. Omijała wszystkie drzwi, próbując wydostać się na powierzchnię. Kobiety mogły zaobserwować jej stan, wyczuwając przyśpieszone bicie serca i chaotyczny oddech, jakby Bay była w trakcie maratonu – Bardzo cię kocham – szepnęła Chyler, gdy bruneta powoli zaczęła kręcić się w jej ramionach.
-Co się stało...? – wymamrotała Bay, powoli budząc się do życia. Kilkukrotnie zamrugała oczami, chociaż te miała wyjątkowo ociężałe. Niewiele myśląc, spokojnie podniosła się z kolan Chyler, aby rozprostować nogi. Miała wrażenie, że ich nie czuła, chociaż widziała, jak się poruszały – Co ja... Kiedy...? – cała zadrżała, gdy zauważyła, że jej przedramiona żarzyły się od ostrych śladów po paznokciach. W niektórych miejscach rozdrapała skórę do krwi, przez co jej ręce, dłonie i biały T-shirt mogły poszczyć się czerwonymi plamami – Jak...? – oddychała z trudem, nie wierząc w to, co sobie zrobiła. Patrząc na ręce, wydawało się jej, że nie należały do niej, a były tylko marnym złudzeniem czy widmem przeszłości.

CZYTASZ
Will you give in to me?
RomanceBay od dziecka miała w życiu pod górkę. Lata spędziła próbując leczyć swoją chorą głowę, ale i tak na każdym kroku coś pchało ją w ramiona głębszej depresji. Czy, gdy pozna miłość swojego życia, uda się jej wygrać z chorobą i wszystkim co złe? Czy p...