Rylanda nie było kila dni, a ja o dziwo tak bardzo tego nie odczułem. Nie dlatego, że za nim nie tęskniłem, ale znalazłem sobie trochę rzeczy do roboty, przez co dzień mijał mi błyskawicznie. Jakbym po prostu mrugnął i już była noc. Musiałem w końcu znaleźć sobie jakieś zajęcia. Ze 'zgody' Gburka na moją pomoc w odbudowie domu oficjalnie nic nie wyszło. Pierwszego dnia trochę mu pomogłem, po czym stwierdził, że już się napracowałem. Byłem odrobinę zirytowany, wręcz wkurzony, ale postanowiłem mu w końcu odpuścić w tym temacie. Udać, że wygrał. Nie będę przecież na siłę się pchał, tam gdzie mnie się nie chce. Postąpię tak, jak każda osoba w zdrowym, dobrym związku powinna zrobić. Poczekam aż skończy robotę, a potem będę wskazywał wszystkie błędy i rzeczy które mi się nie podobają.
Przez ten czas w którym Gburek jeszcze tu był, zajmowałem się jedynie drobnymi rzeczami. Starałem się zapamiętać okolice, charakterystyczne miejsca by szybciej wracać do domu. Zaprzyjaźniłem się też z wilkami. Najczęściej czas spędzałem z najmłodszym, gdyż Estell i drugi jeszcze nienazwany wilk, przychodzili do mnie tylko kiedy ich wołałem, natomiast najmłodszy przychodził sam z siebie. Już nawet miałem dla niego idealne imię. Jest strasznie pocieszny, lubi się bawić i być głaskanym. Raz podrapałem go po brzuchu, oczywiście musiał to zobaczyć wielki pan alfa, który przez resztę dnia był jeszcze większym gburem niż mógł być. Jak przechodziłem obok niego to mruczał coś do siebie pod nosem. Udało mi się wyłapać kilka zdań, choć jedno utkwiło mi w głowie. 'Po co tego kundla tu sprowadzałem....'
Trochę mnie bawiła jego reakcja. Był zazdrosny o to, że głaszczę i spędzam czas z wilkami zamiast z nim, kiedy to on nie chciał, żebym mu pomagał, co za tym idzie, spędzał z nim czas. Oczekiwał, że będę przyglądał mu się jak wbija gwoździe i mu kibicował? Czasami naprawdę go nie rozumiem. Nie pogardziłbym jakąś instrukcją do niego, niestety wątpiłem by takowa w ogóle istniała.
Kiedy wyruszył do Fogtown po materiały które miał zdobyć jego wuj i po niego samego, upewnił się kilkanaście razy, że niczego nie potrzebuje. Specjalnie przyniósł drugą beczkę wody, tak jakby jedna mi nie wystarczyła. Chciał jeszcze upolować kilka saren, złowić parę sztuk ryb, bym na pewno nie umarł z głodu. Prędzej umarłbym z przejedzenia, albo dostałbym ataku serca przez to, że musiałbym zmarnować aż tyle jedzenia. Jeszcze rok temu nie wyobrażałbym sobie, że będę w takiej sytuacji.. wtedy nigdy nie miałem za dużo jedzenia, a teraz.. żyje jak jakiś bogacz.
Jakoś udało mi się go przekonać, by nie polował. W najgorszym wypadku nie będzie go tydzień, więc naprawdę nie wiem czemu on tak panikował. Niestety, musiałem wepchnąć go do pajęczego tunelu siłą, bo zbyt często się wracał. Normalnie udałbym się wraz z nim, by go trochę odstresować. Niestety, zapasy proszku z wilczej trawy się skończyły, a ja dalej sam z siebie nie potrafiłem się przemienić. Zawartość ostatniego worka została nieumyślnie rozsypana przez wilki. Jak się okazało, sproszkowana wilcza trawa na zwykłe wilki działa jak narkotyk. Miałem lekki ubaw przyglądając się im jak wariują po okolicy. Tak bardzo mi się to podobało, że zapomniałem ochrzanić Rylanda, za zostawienie worka na zewnątrz.
Kiedy w końcu udało mi się pozbyć Gburka na dobre, poczułem lekki stres, może i nawet strach. W końcu znajdowałem się sam w samym środku lasu. Mogły się spełnić przeróżne scenariusze. Od ataku dzikich zwierząt, przybycie innych wilkołaków czy też ludzi. W końcu każdy mógł się tu dostać, musieli jedynie przejść długą i męczącą drogę. Cały ten stres i strach odszedł tak szybko jak się pojawił, wszystko dzięki wilkom. Dopiero dzięki nim zrozumiałem, że nie jestem sam. Mam przecież je. Ryland kilkakrotnie mówił mi, że oznaczył cały teren. Wilki miały go pilnować, i w razie jakiegoś intruza od razu alarmować. Natomiast dzikich zwierząt nie powinienem się obawiać, podobno mają wyczuwać zapach Rylanda na odległość. Jedynym zagrożeniem mógł być niedźwiedź, ale jak twierdził Gburek, one nie wejdą na nasz teren chyba, że sami je do tego sprowokujemy.

CZYTASZ
Szczenię |ABO|
FantasyKontynuacja opowiadania Mieszaniec. Przed przeczytaniem tego opowiadania zalecam przeczytanie poprzedniej części, choć nie jest to konieczne. Szczęście, radość z życia? Kiedyś dla Aarona te słowa były obce. Nigdy nie spodziewał się dobrego zakończen...