R 6. XXXIX

869 144 7
                                    

Cztery miesiące później

-Remus nie wolno. -Powiedziałem spokojnie do małego diabła, który od jakiegoś czasu znajdował radość w kopaniu dziur. Tak. Moje diabelskie szczenię wykopywało wszędzie dziury zastępując wilki. Omal dwa razy nie skręciłem sobie przez nie kostki. Co gorsza Hawke brał przykład z niego i również to robił. 

Mały diabeł spojrzał na mnie tymi swoimi wielkimi oczami. Nie mogłem się gniewać na niego długo, nie potrafiłem. Podniósł się z ziemi. Rączki miał niesamowicie czarne, podobnie jak buzie. Sapnąłem głośno... teraz rozumiałem niechęć Rylanda do mojego częstego mycia. Tylko ja obmywałem się dwa razy dziennie, albo raz w zależności czy miałem ochotę by później wziąć długą kąpiel, natomiast Remusa trzeba było czyścić z siedem bądź osiem razy dziennie. 

Może wykorzystam teraz Gburka... i tak powinien się wykąpać, więc niech weźmie synów i ich również umyje. Poczekam tylko aż coś przeskrobie by go o tym poinformować. 

Usłyszałem cichy głos, podobnie jak Remi. Jego niewinna twarzyczka od razu zmieniła się w radosną. Odwrócił się i dostrzegł Laette. Podbiegł do kobiety wywracając się tylko dwa razy. Ostatnio coraz rzadziej upada, zdarzają się dni w których w ogóle tego nie robi.

Laetta oraz Ran odwiedzili nas kilka dni temu. Wiedzieliśmy, że się pojawią. Chcieli spędzić trochę czasu z wnukiem, a wieść o tym, że pojawił się kolejny członek w rodzinie bardzo ich ucieszył. Dali nam również trochę rad. 

Na początku z Rylandem nie wiedzieliśmy jak podejść do tematu Hawka. Wychowywać go w wiedzy, że jest przez nas przygarnięty czy może mu tego oszczędzić? Każda opcja miała swoje zalety i wady. Jakby żył w niewiedzy i wyszłoby to nagle na jaw mógłby poczuć się zdradzony przez nas. Jednak taka szansa by się to wydało była niska. Mały miał włosy w kolorze podobnym do moich oraz skórę w takim samym odcieniu, natomiast oczy podobne do Rylanda. Jednak z drugiej strony, jak będzie wiedział od początku może nie czuć się z tym dobrze. To dużo do zniesienia dla dziecka. 

Rodzina Rylanda jak i sam Gburek uważali jednak, że druga opcja jest najlepsza. Dla przykładu Gburek podawał siebie, tylko że i on był inny. W końcu doskonale wiedział co się stało, był starszy i zachował jakieś wspomnienia swojej biologicznej rodziny. Będziemy musieli jeszcze to dokładniej przedyskutować, a nawet jeśli na to padnie nie zamierzam mówić prawdy w jakich okolicznościach został znaleziony. 

Jedno było pewne. Hawke jest naszym synem, bez względu na wszystko. Dla niektórych liczyły się tylko więzy krwi. Tylko i wyłącznie, bo po co obdarzać kogoś miłością jak jesteście z tej samej rodziny? Na szczęście są na świecie ludzie, dla których więzy krwi nie są najważniejsze.

-Mój mały brudny aniołek. -Uśmiechnęła się Laetta, podniosła małego nie przejmując się, że mały brudzi jej ubrania. Ona była idealnym przykładem. W końcu jakby nie patrzeć z Remusem nie łączyły jej żadne więzy krwi, a mimo to kochała go jak babcia wnuka. -A gdzie mój drugi, złotowłosy? -Rozglądnęła się uważnie poszukując malca schowanego za mną. On jeszcze się przekonywał do nich. Reagował na nich podobnie jak na Rylanda kiedy pojawia się znikąd. Lekkim lękiem. Na szczęście i to powoli zanika. Powoli. -Tu jesteś. -Powiedziała radośnie. Wyciągnęła rękę w jego kierunku zachęcając go do podejścia. Mały trzymał się mojej nogi, spojrzał na mnie speszony. 

-Maa? 

-No podejdź do babci. -Wskazałem mu dłonią Laette. Niepewnie puścił moją nogę, powoli podszedł do kobiety i chwycił ją za dłoń. 

-Dwa małe aniołki. -Powiedziała radośnie siadając na kocu. 

-Diabły a nie aniołki. -Zaśmiała się cicho. Malcy szybko stracili zainteresowanie babcią, chwycili za leżące na kocu zabawki i zajęli się sobą. 

Szczenię |ABO|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz