Rzuciłem kontrolny wzrok na moich synów. Bawili się z nowo poznanymi kolegami. Chociaż poznali ich jakąś godzinę temu już wydawali się być ze sobą mocno zżyci. Każde dziecko posiada jakąś dziwną umiejętność do zaprzyjaźniania się. Choć może była to też zasługa wilczych genów. Byliśmy tu krótko a już polubiliśmy wiele osób. Oczywiście były wyjątki. Wystarczyła tylko jedna rozmowa by wiedzieć, że kogoś w ogóle nie polubimy i nie ma co się starać by to zmienić.
-Spokojnie, Alatar wszystkiego pilnuje. -Uśmiechnęła się do mnie Delphi, matka chłopców z którymi się bawili moi synowie. Może miała racje, jej starszy syn wydawał się znacznie spokojniejszy, ale to też mogło być spowodowane różnicą wieku. Moi synowie mieli prawie dwa lata, jego brat trzy a on sześć. Odwzajemniłem uśmiech i wróciłem wzrokiem do reszty. -A ty skarbie jesteś pewna, że chcesz rodzić w wilczej formie? -Spojrzała na Meg z zainteresowaniem.
-Wcześniej byłam tego pewna, ale ostatnio mam pewne wątpliwości. -W jej głosie czuć było wahanie. Położyła dłoń na swoim brzuchu. -W moim poprzednim stadzie to była norma. Urodzenie szczeniaka jest znacznie prostsze i bezpieczniejsze, w dodatku szczeniaki stają się znacznie szybciej samodzielne niż jakby były w ludzkiej formie. Podobno szybciej stają się świadome, w pierwszych dwóch miesiącach mogą już samodzielnie chodzić... -Sapnęła nie chcąc już więcej wymieniać.
-A jak długo prze urodzeniem musiałabyś być w wilczej postaci? -Spojrzała na mnie zdziwiona. Po chwili sobie przypomniała, że nie wychowywałem się wśród wilków.
-Mogłabym się zmienić już jakby mi odeszły wody. Widzisz, dzieci wewnątrz nas są w formie hybrydalnej.
-Tak... coś Ryland mi kiedyś wspominał. Niby właśnie dlatego jak się urodził Remus miał na rączkach odrobine futerka.
-Jak zacząłeś go rodzić ta jego forma hybrydalna przyjęła więcej cech ludzkich niż wilczych i z każdym kolejnym dniem stawał się bardziej ludzki. Jakbyś jednak zmienił swoją formę podczas porodu, wymusiłbyś by forma hybrydalna przejęła więcej cech wilczych i tak urodziłbyś szczeniaka z pewnymi ludzkimi cechami. Najczęściej to są łyse placki na malutkim ciałku które również by zniknęły po kilku dniach.
-Chyba... chyba rozumiem.
-Szczerzę odradzam ci to skarbie. -Powiedziała cicho Delphi sięgając po kubek. -Może i jest trochę zalet, ale spójrz na to, że ty wraz z Kainem będziecie musieli sporo czasu spędzać w wilczej formie. Wasze szczenię mogłoby też się czuć trochę samotnie nie mając nikogo podobnego sobie. Otaczałyby go dzieci, ale nie rozumiałby ich... wszystko w sumie zależy od tego jak szybko szczenię nauczy się zmieniać postać. Mój Alatar przemienił się pierwszy raz w wieku trzech lat, natomiast Haldar jeszcze tego nie doświadczył. Są dzieci które dopiero w wieku sześciu a nawet siedmiu lat pierwszy raz zmieniają postać.
-To jest właśnie powód dla którego się waham.
-A co o tym wszystkim myśli Kain? -Meg spojrzała w moją stronę.
-Jest bardziej z opcją rodzenia w ludzkiej formie, ostateczny wybór mam wybrać ja... zostało kilka miesięcy, a czuje jakby to miało nastać zaraz.
-To dobrze, że cię nie naciska. -Pokiwała głową z aprobatą Delphi. -Powtórzę się skarbie, naprawdę tego ci odradzam, ale zrób to co tobie będzie najbardziej pasowało. -Dotknęła jej dłoni i posłała swój ciepły uśmiech. Po chwili obydwie kobiety spojrzały na mnie w oczekiwaniu na moje zdanie.
-Szczerze... -wyjąkałem po chwili, speszony ich ciągłym wpatrywaniem się w mą skromną osobę. -Sam nie wiem. Dla mnie taka opcja to zupełna nowość... ale po wysłuchaniu Delphi może mieć trochę racji. -Zerknąłem na dzieci, cała czwórka pilnie przyglądała się ...ścianie... chyba musiał znajdować się tam jakiś owad inaczej jest źle z nimi. -Jakby było więcej szczeniąt...
![](https://img.wattpad.com/cover/338541627-288-k521381.jpg)
CZYTASZ
Szczenię |ABO|
ФэнтезиKontynuacja opowiadania Mieszaniec. Przed przeczytaniem tego opowiadania zalecam przeczytanie poprzedniej części, choć nie jest to konieczne. Szczęście, radość z życia? Kiedyś dla Aarona te słowa były obce. Nigdy nie spodziewał się dobrego zakończen...