Lubię jak jest ciepło, ale nie gdy jest tak gorąco, że pot leje się litrami przy samym staniu. Nie miałem ochoty na nic, natomiast mój ukochany miał w sobie tyle energii, że aż mnie to przerażało. Chodził po całym domu jakby nie mógł znaleźć jakiegoś chłodnego miejsca by tam odpocząć. Co chwila znajdował sobie jakieś zajęcie, najczęściej zmieniał miejsca ozdób. Najdziwniejsza zmiana jaka zaszła to zamiana miejsc krzeseł. Nie wiem po co to było, ale jak mu pasuje to i mi. Najgorsze, że zaczął znajdować zajęcia dla mnie. Normalnie bym się cieszył, natomiast nie dzisiaj.
Jednak co mogłem zrobić. Omega każe, alfa robi. Dlatego w samo południe, w najgorszy upał musiałem z nim wyjść by dalej go uczyć strzelać. Nie szło mu najlepiej, głównie przez ten upał. Był tak spocony, że łuk ślizgał mu się w dłoni, przez co jeszcze gorzej celował. Nawet Happy nie miał ochoty biegać po strzały. To powinien być sygnał dla Aarona. Jeśli temu głupiemu wilkowi nie chce się nic robić, to oznacza, że nikomu się nie chce.
Był jednak jeden duży plus tych upałów. Mojemu ukochanemu również było gorąco, przez co zdjął swoją koszulkę. Mogłem podziwiać jego piękne, spocone ciało w blasku słońca. Bardziej się skupiałem na kroplach potu które po nim spływały, niż na tym jak mu idzie strzelanie. Co jakiś czas mamrotałem to samo, byleby nie przyłapał mnie na tym. Tylko tego mi brakuje by mnie zaczął karać, albo co gorsza zacząłby celować we mnie. Jak znam jego szczęście, nagle jego cel byłby perfekcyjny.
W zasadzie trochę się dziwiłem, że tak kiepsko zaczął. Myślałem, że po krótkiej rozgrzewce zacznie trafiać w sam środek. W końcu gdy jest na mnie wściekły, bez żadnego konkretnego powodu, potrafi we mnie rzucić przypadkowym przedmiotem, prosto w głowę. Ostatnio dostałem butem ze stu metrów, i dalej nie wiem za co. Nie przypominam sobie bym czegoś zapomniał, zrobiłem wszystko co chciał a nawet więcej. Poza łóżkiem, omegom się nie da dogodzić.
Nagle mój ukochany spojrzał na mnie. Zorientował się? Ten jego wzrok nic nie mówił. Więc to nie było to, jak jest zły, to te jego lodowate oczy aż buchają gniewem. Chyba, że nie byłby z tego powodu zły.. nie, byłby. Nie ma co się oszukiwać. To o co może mu chodzić? Muszę myśleć szybko bo dostanie mi się. Nie było nigdzie krwi, więc nie musiałem się martwić, że się skaleczył. Może chciał wody? A może trafił? Nie.. strzały! Nie miał już żadnych i chciał, żeby ktoś się po nie ruszył. Pstryknąłem palcami by posłać przygłupiego wilka po nie. Niechętnie wstał ze swojego chłodnego miejsca i mozolnie ruszył po nie.
Jednak dalej się na mnie patrzył. Sapnąłem głośno i ruszyłem w stronę tarczy. Żegnaj przyjemny cieniu, witaj piekielne słońce które pali żywcem. Zacząłem wyciągać strzały które wbiły się przed tarczą. Gdy wszystkie zebrałem, podałem mu je. Dalej mi się przyglądał, jakby oczekiwał ode mnie jakiejś odpowiedzi. Musiałem szybko rozważyć co było bardziej korzystne dla mnie. Zapytanie się o co mu chodzi, czy dalsze milczenie i udawanie głupa. Obydwie mogły się dla mnie skończyć wygnaniem z łóżka. Postanowiłem zaryzykować. W milczeniu wróciłem do swojego miejsca w cieniu.
Przymrużył oczy i obserwował mnie. Czułem narastającą presje. Jak ktoś tak mały i uroczy może być aż tak przerażający? To ja jestem alfą, a zostałem sterroryzowany przez własnego omegę! Jaki alfa daje sobą tak rządzić?! Na pewno bardzo głupi.. oraz zakochany w swojej omedze. Niedobrze. Aaron zaczął się do mnie zbliżać, co mogło oznaczać, że mnie rozgryzł i dostanę od niego po łbie. Oczywiście nigdy to nie bolało, ale wolałem go nie uświadamiać. Jeszcze zacząłby trenować specjalnie po to. Zatrzymał się tuż przede mną, a ja przełknąłem z nerwów ślinę. Wyciągnął w moją stronę łuk. Niepewnie zabrałem go. Natychmiast przerzuciłem go przez swoje ramie.
-Cieszę się, że nie naciskałeś i dałeś mi trochę czasu. -Mruknął chwytając za swoją koszulkę. Wytarł nią twarz po czym się lekko uśmiechnął. -W końcu ja nas tu zaciągnąłem, więc to ja powinienem powiedzieć kiedy wracamy... -Sapnął głośno, zaczął rozmasowywać swój bark. Stanąłem za nim i pozwoliłem sobie mu pomóc. Był cały mokry, jakby dopiero wyszedł z wody. Cóż, nie powinienem się dziwić, sam byłem w podobnym stanie. -Dzięki. -Szepnął starając się powstrzymać swoje pomrukiwanie.

CZYTASZ
Szczenię |ABO|
FantasyKontynuacja opowiadania Mieszaniec. Przed przeczytaniem tego opowiadania zalecam przeczytanie poprzedniej części, choć nie jest to konieczne. Szczęście, radość z życia? Kiedyś dla Aarona te słowa były obce. Nigdy nie spodziewał się dobrego zakończen...