Obudził mnie przyjemny ćwierkot ptaków. To była całkiem przyjemna odmiana. Zwykle budziłem się w środku nocy przez chrapanie pewnego osobnika. Nie mogłem być na niego zły, w końcu harował od rana do wieczora. Nie miał praktycznie czasu dla siebie, zwykle po kolacji padał od razu na łóżko i zasypiał. Zdarzało się, że nawet nie jadł tylko od razu się kładł. Przez to, na krótki czas, zacząłem wątpić w swoje umiejętności kulinarne. Miałem ograniczone możliwości, ale na pewno jedzenie było smaczniejsze niż miałby je zjeść surowe. Na szczęście z rana zjadał swoją kolacje, a na dokładkę brał jeszcze śniadanie i znowu wracał do roboty.
Uchyliłem lekko oczy. W pokoju powoli robiło się jasno, pierwsze co rzuciło mi się w oczy to ptasie gniazdo które znajdowało się nad nami. Dach jak i część ściany oraz sufit czekały na naprawę. Ptaki to wykorzystywały, było to dobre miejsce, niby trudno dostępne, ale miało się widok na całą okolice. Po kilku dniach jak się tu wprowadziliśmy pojawiło się to gniazdo, a że nikomu z nas nie przeszkadzało to je zostawiliśmy w spokoju. I tak po jakimś czasie mieliśmy nowych lokatorów, których Ryland niezbyt lubił.
Spojrzałem w bok na swojego alfę. Nie spał. Z przymrużonymi oczami obserwował, a raczej mordował wzrokiem tych, którzy nie dają mu spać. Przysunąłem się do niego wspomagając się jego ramieniem. Jak zwykle był niesamowicie gorący, jakby w jego ciele wybuchł pożar. Zwykle spał przykryty tylko od pasa w dół tłumacząc, że jest mu zbyt ciepło. Dla mnie natomiast w nocy jak i z samego rana było dosyć chłodno, głównie przez te wszystkie dziury w śnianach.
-Pośpij jeszcze. -Położyłem dłoń na jego klacie kiedy chciał wstać. Posłuchał się mnie częściowo. Nie wstał, ale też nie zamierzał zasypiać. Zamiast tego położył swoją łapę na mojej dłoni i zaczął ją głaskać. Było to dosyć przyjemne, a zdaje się być to taką błahostką. -Może dzisiaj trochę odpoczniesz?
-Nie. -Odpowiedział krótko i stanowczo. Oczekiwałem dłuższej wypowiedzi. Najpierw spróbowałem wymusić na nim presje samym wzrokiem, ale to działało tylko wtedy, kiedy oczekuje od niego poskładania ubrań. Zacząłem szturchać go palcem, a na samym końcu ciągnąłem za pojedyncze włosy na jego klacie. -Próbujesz coś osiągnąć? -Sapnąłem odczuwając porażkę.
-Po prostu nie chce, byś się tak przepracowywał. Nie musisz wszystko zrobić od razu. -Uśmiechnął się lekko, choć coś czułem, że moje słowa i tak do niego nie dotarły. A na pewno nie w ten sposób który ja chciałem. Objął mnie w pasie i złożył delikatny pocałunek na moim czole.
-Chce skończyć tak szybko jak to jest możliwe, by inne szkodniki nam się w domu nie zalęgły. -Spojrzał na ptasie gniazdo. Warknął głośno pokazując swoje kły, co poskutkowało głośniejszym odzewem ptaków. Sapnął głośno odczuwając, jak bardzo jego ruch był głupi. -Poza tym, chce żebyś się czuł tu dobrze.. a nie zaczniesz tu wszystkiego zmieniać jak nic się tu nie znajduje.
No nie mogłem się z nim nie zgodzić. W domu dalej były pustki, jedyne co mieliśmy to ubrania, futra no i kilka garnków w których mogłem gotować. Kiedy znajdowaliśmy się jeszcze w Fogtown, głównie kupowaliśmy narzędzia i materiały. Dwa tygodnie temu udało nam się wszystko przytargać na miejsce, część rzeczy ukryliśmy w jednej z jaskiń gdyż nie byliśmy w stanie wszystkiego przytargać na raz. Tak więc trochę to trwało. W wiosce kupiliśmy jeszcze kilka garnków, przyprawy, oraz nasiona. O dziwo nie wydaliśmy zbyt dużo, to co zostało zostawiliśmy rodzinie Gburka, wraz z listą rzeczy których będziemy potrzebować. Ran jako kupiec potrafił załatwić wszystko za mniej niż pół ceny, potrzebował jedynie czasu.
Za tydzień Ryland ma udać się do Fogtown. Chce sprawdzić co wujowi udało się do tej pory załatwić. Ponadto zabierze go ze sobą. I to tylko dlatego, że uparł się nam pomóc. Oczywiście Ryland nie chciał aż tak wykorzystywać swojego wuja, ale kiedy zagroził, że przejdzie przez pajęczy tunel, zmiękł. Ja jak i Ali wątpiliśmy by Ran posunąłby się do czegoś takiego. Podejrzewaliśmy, że w ten sposób ułatwił Rylandowi przyjęcie jego pomocy.
CZYTASZ
Szczenię |ABO|
FantasyKontynuacja opowiadania Mieszaniec. Przed przeczytaniem tego opowiadania zalecam przeczytanie poprzedniej części, choć nie jest to konieczne. Szczęście, radość z życia? Kiedyś dla Aarona te słowa były obce. Nigdy nie spodziewał się dobrego zakończen...