R 4. XXX

921 152 23
                                    

Dzień był naprawdę męczący. Ryland kiedy dowiedział się jaka była nagroda, wyglądał jakby miał zaraz umrzeć. Wyglądając jak zbity pies przesuwał wszystko co mu wskazałem. Ja oczywiście spełniłem wszystkie moje wcześniejsze zapewnienia. Rozkazywałem mu, był zmęczony, mokry od potu oraz brudny. W nagrodę za trud mógł wziąć długą kąpiel, z której nie skorzystał. Wolał szybko się przemyć niż marnować czas w balii. 

Ja po swojej długiej kąpieli, bo w końcu też na to zasłużyłem, i po uśpieniu Remusa wszedłem do naszego pokoju. Ryland leżał na swojej połowię, w ogóle na mnie nie spojrzał. Dalej był obrażony. Trudno, to jego sprawa, że nie zrozumiał o co mi chodzi.

Położyłem się obok niego, nakryłem do połowy kocem i obserwowałem jego plecy. Dostrzegałem delikatne drgnięcia jego mięśni, chciał się odwrócić, ale nie mógł teraz wyjść ze swojej roli. Po kilku minutach, kiedy upewniłem się, że jest wytrwalszy niż obstawiałem, przysunąłem się do niego. Wsunąłem dłoń między jego rękę a tułów, położyłem ją na jego piersi. Ustami delikatnie musnąłem jego plecy.

-Gniewasz się wilczku? -Mruknąłem, mocno przeciągając.  

-Nie. -Odpowiedział krótko, bez wyczuwalnych emocji w głosie. 

-Na pewno? 

-Tak.

-To dobrze. -Przytuliłem się do jego pleców. -Tak sobie pomyślałem... tak dobrze się dzisiaj spisałeś w wykonywaniu moich poleceń, powinna cię za to spotkać nagroda. 

-Podziękuje. 

-Jesteś pewien? 

-Nie mam zamiaru w nagrodę przesuwać naszego łóżka, bądź szafy. -Wypalił szybko ciągle patrząc się w jeden punkt na ścianie. 

-Nie to miałem na myśli.

-Nie mam zamiaru ponownie grzać wodę do kąpieli... zwłaszcza dla mnie. -Fuknął pod nosem. 

-Również się mylisz. 

-Nie mam zamiaru prać brudnych pieluch po Remusie... teraz twoja kolej. 

-To również nie to. -Trwał w milczeniu jakieś dziesięć sekund, odwrócił powoli głowę, i ze zmrużonymi oczami spojrzał na mnie. 

-To o czym mówisz?

-Myślę, że wiesz.

-Ostatnio myślałem, że wiem i skończyłem na przesuwaniu mebli. 

-Zaryzykuj. -Uśmiechnąłem się podle. Ten zastanawiał się. Długo. Miałem ochotę wycofać swoją propozycje i pójść spać, bo zanim da mi odpowiedź będzie już ranek. 

-Zgadzam się... -powiedział niepewnie. Odwrócił się cały w moją stronę i czekał nie wiedząc co go czeka. Przybliżyłem się i delikatnie musnąłem jego wargi swoimi. 

Uśmiechnął się kiedy zrozumiał, że naprawdę dostanie to czego chce. Cóż, i ja tego chciałem, ale nie w takim stopniu co on. Ostatni raz kochaliśmy się jak byłem w ciąży. Po urodzeniu nie byłem w stanie by to zrobić, a Gburek w ogóle na to nie nalegał. A później nie mieliśmy na to sił, Remus potrafił dawać w kość. Dochodziły jeszcze pełnie, Ryland kręcił się po okolicy czując nadmiar energii a ja cóż, na mnie ona jeszcze nie działała. Emma powiedziała mi, że powrót do normalnego cyklu może mi zająć trochę czasu. Były omegi które miały ruje w pierwszą pełnie po urodzeniu, a i były takie które dopiero po trzech latach. Zwykle omegi po roku wracają do swojego cyklu. 

Zaczęliśmy się całować. Powoli i namiętnie. Ryland objął mnie, jedną rękę położył na moich plecach, a drugą wsunął mi we włosy. Moje dłonie były na jego plecach, gorących niczym rozżarzone węgle. Szybko poczułem na swoich udach twardą męskość mojego alfy. Ryland zsunął dłoń z moich pleców na pośladek, mocno go ścisnął, po czym skierował palce na moje wejście. Już je czułem jak na mnie napiera, gdy jak piorun z jasnego nieba pojawił się płacz. Głośny, donośny płacz. Ryland sapnął głośno.

Szczenię |ABO|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz