R 3. XXIV

1K 163 35
                                    

Leżąc w lodowatej wodzie poczułem pewnego rodzaju ulgę, relaks. Nie wiem jak Aaron oraz reszta kobiet które obecnie znajdowały się w domu, lubowały się w gorących kąpielach. Przecież w tak piekielnie gorącej wodzie, że aż czuje się jak mięso odchodzi od kości, nie da się odpocząć. Fenax popierał moje myślenie, co oznacza, że nie wymyśliłem sobie tego. Omegi jak i kobiety po prostu lubią cierpieć w piekielnej wodzie.

Kiedy wygnano mnie i betę nad jezioro byśmy napełnili beczki wodą, bo tajemniczym sposobem nagle została tylko jedna pełna, skorzystaliśmy z okazji na chwile odpoczynku. W zasadzie, to był pomysł Fenaxa, a ja po długiej chwili namawiania uległem. Miał racje, tego było mi potrzeba. Chłodna kąpiel w której nikt mi nie będzie przeszkadzał. Oczywiście nigdy mi Aaron nie przeszkadzał kiedy się myłem, on raczej to doceniał i chciał, bym znajdował sobie czas na chwile odpoczynku. Jednak to było coś innego, sam nie wiem dokładnie dlaczego. 

Z Fenem znaleźliśmy małą chwilę na szczeniackie wygłupy. Oczywiście to on zaczął, od durnych szturchnięć, chlapnięć aż po podtopienia, z czego finalnie to jego głowa, przytrzymywana przez moją dłoń, znajdowała się pod wodą. Kiedy skończyliśmy się wydurniać, wyszliśmy z wody. Fen zaczął się otrzepywać jakby znajdował się w wilczej formie. Fuknąłem głośno, kiedy większość wody z jego ciała znalazła się na moim. Ten się głupkowato uśmiechnął i odskoczył w momencie, kiedy postanowiłem go naśladować. 

Beta usiadł na nasłonecznionym głazie w dziwacznej pozycji. Jego blade ciało idealnie wtapiało się w otoczenie. Gdyby położył się na śniegu idealnie by się zakamuflował. Miał kilka blizn na ciele. Część wyglądała niegroźnie, zadrapania po jakiś walkach, polowaniach albo upadkach. Jednak w okolicy miejsca w które z kultury nie chciałem się zbytnio wpatrywać, które było zarazem najdelikatniejszym miejscem na ciele każdego mężczyzny, znajdowało się tych blizn najwięcej. 

-Wiem, że nie wygląda zbyt imponująco, ale to wszystko przez to zimno. -Powiedział żartobliwie. -Jak nie wierzysz to spójrz na swojeg... winszuje twojemu omedze. -Przekręciłem jedynie oczami. Usiadłem obok niego by się przez krótką chwile wygrzać w słabym słońcu. -Właściwie, mam jedno pytanie. 

-Jedno? 

-Dlaczego od razu nie zabierzesz swojego omegi i dziecka do redwood? A raczej dlaczego wcześniej tego nie zrobiłeś. Rozumiem okolica jest całkiem ładna, dom macie porządny, nasprowadzaliście zwierząt... ale w stadzie bylibyście bezpieczniejsi. Twój omega mógłby liczyć na pomoc innych omeg, twoje dziecko dorastałoby wśród innych dzieci, a ty ze swoimi umiejętnościami mógłbyś liczyć na jakieś poważne zajęcie. 

-Bo chwilowo nie chcemy stąd odchodzić. Jak zauważyłeś mamy tu dom, zwierzęta, rodzinę. Z jednej strony chce, by moje dziecko wychowywało się z innymi ze swojego gatunku, jednak też chce by poznało i pamiętało moją rodzinę, bo wiem, że jak wyruszymy na północ, to raczej już tu nie wrócimy. 

-Warte to jest ryzyka, by twoje szczenię pamiętało kilku ludzi? 

-To nie są zwykli ludzie, to moja rodzina. Mój ojciec, matka, siostra. Może nie z krwi i kości, ale to oni mnie uratowali i wychowali. Poza tym, nie ma tu żadnego ryzyka. W wiosce mnie znają i uważają za człowieka, a okolica jest bezpieczna. 

-Czy ja wiem czy taka bezpieczna... blisko ludzkich miast. A ludzie, to najniebezpieczniejszy gatunek. Jest wielu łowców którzy polują na samotne osobniki...

-Łowcami martwić się nie musimy. Ich zakon padł jakiś czas temu, a na te ziemie mają zakaz wstępu od swoich władców.

-I ty myślisz, że będą się tego przestrzegać? Jeden zakon padł, z ilu? Jest ich wielu. Ludzie to plaga która uważa się za najwspanialszy gatunek i zrobi wszystko by upodlić inne. 

Szczenię |ABO|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz