Moje wilcze mordy, chciałbym wam wszystkim podziękować :3 Obecnie Szczenię ma ponad 4k wyświetleń oraz 1k głosów. Dzięki wielkie, że jesteście oraz głosujecie <3
Wybaczcie również, że tak późno daje kolejną część. Miałem przygotowane kilka wersji tej części, ale jakoś żadna mi się nie podobała na tyle, by ją opublikować.
Dni stawały się coraz chłodniejsze, czasami zdarzało się ujrzeć spadający śnieg. Na szczęście nie było jeszcze tak zimno, by się utrzymał. Zabrałem z domu gruby koc, i kubek z gorącą wodą z miętą i usiadłem na ławce. Miałem widok na całą okolice, ale i tak patrzyłem tylko w jedno miejsce.. a dokładnie osobę. Mój alfa postanowił dorąbać trochę drewna. Pracował od pół godziny, cały był przepocony, że aż błyszczał jak jakaś latarnia. W ostatnich dniach był trochę przygnębiony. Nie dziwiłem mu się, usłyszał wiele informacji które niezbyt mu się spodobały.
Grupa wilków którą ostatnio znaleźliśmy, spędziła u nas tydzień. Nieprzytomna dziewczyna, Megara obudziła się następnego dnia, jak już nie było tych przeklętych upałów. Dzięki moim profesjonalnym umiejętnościom rozpoznawania chorób, stwierdziłem, że złapała zwykłe przeziębienie. Wolałem nikomu nie mówić, że była ona moją pierwszą pacjentką. Zabić jej nie mogłem. Robiłem jej zwykłe napary wzmacniające, i obniżające gorączkę. Po dwóch dniach stanęła na nogi, ale zaproponowaliśmy im by jeszcze zostali, aż Meg będzie w pełni sił.
Przez ten krótki czas jaki z nimi spędziliśmy, bardzo się zaprzyjaźniliśmy. Astrid ze wszystkich sił starała się wynagrodzić nam naszą pomoc. Pomagała Rylandowi w polowaniach, rąbała z nim drwa, pomagała przy zwierzętach. Według mnie miło z jej strony, że to robiła, natomiast mojemu gburowi to nie odpowiadało. W nocy mi tłumaczył, że przez to, że ktoś mu pomaga ma zbyt dużo energii i ciężej mu zasnąć. Wiedziałem do czego dążył, zwykle mu odmawiałem obawiając się, że mogliby nas usłyszeć, ale w końcu zdobył to czego chciał.
Natomiast Kain starał się nie przeszkadzać. Mało się odzywał, a czas spędzał głównie z Meg. Jak się na sam koniec dowiedziałem, była to jego partnerka. Nie wiem gdzie ja miałem oczy, że tego wcześniej nie zauważyłem. Dawał tyle wyraźnych sygnałów, a ja ciągle myślałem, że są dobrymi przyjaciółmi... czasami sam siebie zaskakuje.
Opowiedzieli nam o tym, co działo się na północy. Była to długa i dosyć smutna historia. Podobno szczur, którego wysłał Koran, alfa którego głowę trzymali w torbie, zamieszkał w ich stadzie na długo zanim Ryland ich odwiedził. Cieszył się dosyć dużą popularnością, i potrafił oszukać wszystkich. Kiedy czuł się wystarczająco bezpiecznie, zaczął nastawiać przeciw sobie przyjaciół, rodziny czy też kochanków. O wszystko obwinił alfę tamtego stada. Wyzwał go na pojedynek i zabił, udając bohatera.
Na początku się trochę dziwiłem, ale szybko sobie przypomniałem jak to działa w wilczym świecie. Ryland kilka razy mi o tym opowiadał, nie wiem dlaczego się tym tak fascynował, ale nie muszę go zawsze rozumieć. Wilkołaki w różne sposoby mogły zdobyć władze nad stadem. Pierwszym i dosyć powszechnym sposobem było dziedziczenie. Kiedy stary alfa umiera, na jego miejsce od razu wchodzi jego najstarszy męski potomek, oczywiście alfa. Jeśli żaden jego syn nie był alfą, tylko betą, wtedy starszyzna wioski decyduje co dalej. Mogło się okazać, że przywódca miał brata alfę, bądź bratanka, wtedy oni zdobywali większe prawa. Jeżeli jednak nikogo takiego nie było starszyzna organizowała ciężkie do sprostania, nawet dla alf, wyzwania które miały rozstrzygnąć, czy beta jest godzien przewodzić stadem. Natomiast gdy alfa nie miał żadnych synów, oraz innej rodziny, tylko wyłącznie córki, bądź męskie omegi, wtedy stado dostawał alfa który był w związku z najstarszą córką.. w tym haczyk, pierwszeństwo miała najstarsza omega. Jeśli pierworodna córka była betą, a najmłodsza omegą, to właśnie ta omega zostałaby luną. Szybko zrozumiałem, że bety nie są mile widziane na wysokich stanowiskach.
CZYTASZ
Szczenię |ABO|
FantasyKontynuacja opowiadania Mieszaniec. Przed przeczytaniem tego opowiadania zalecam przeczytanie poprzedniej części, choć nie jest to konieczne. Szczęście, radość z życia? Kiedyś dla Aarona te słowa były obce. Nigdy nie spodziewał się dobrego zakończen...