Całą drogę do naszego pokoju Aaron prowadził mnie jakbym był na smyczy. Nie mogę zaprzeczyć, że było to naprawdę dziwne, ale zarazem przyjemne doświadczenie. Było by znacznie przyjemniej gdyby go tak mocno nie trzymał jakby próbował go zmiażdżyć, ale nie mogłem narzekać. Zwłaszcza, że znajdował się w jego dłoni.
Gdy tylko przekroczyliśmy próg pokoju, przycisnął się do mnie jakby starał się mnie pchnąć na drzwi. Zrobiłem posłusznie krok w tył, drzwi pod naporem mojego ciała zamknęły się z głośnym trzaskiem. Omega spojrzał na mnie gniewnie. Jego mroźnoniebieskie oczy przeszywały mnie, jakby chciał zmrozić tak moją wilczą dusze.
W mgnieniu oka chłód z jego oczu znikł, a na jego miejsce pojawiło się ciepło. Schylił lekko głowę, puścił w końcu mnie ze smyczy i dotknął mojej dłoni. Wszedł na moje stopy i stanął na palcach by delikatnie musnąć moje usta.
-Masz być cicho, rozumiesz? -Spróbował brzmieć groźnie, ale ten jego uroczy, niemal wstydliwy wyraz twarzy niszczył jego próby. Spojrzałem na niego na tyle na ile mogłem rozbawionym wzrokiem.
-Jestem zdecydowanie cichszy niż ty, słońce.
Aaron szybko poczerwieniał, odwrócił twarz zawstydzony. Powstrzymałem się by nie zacząć się podśmiechiwać. Zszedł z moich stóp, i puścił jedną dłoń. Mogłem teraz podziwiać jego piękne plecy, znamię które ledwo było widoczne zza jego jasnych włosów. Delikatnie pociągnął mnie w stronę łóżka.
Puścił mnie i usiadł na jego brzegu. Oparł się wygodnie na rękach, rozsunął delikatnie nogi i spojrzał na mnie wyzywająco. Gdyby tylko nie miał na sobie dolnych ubrań... Wygląda tak atrakcyjnie, tylko i wyłącznie ja mogę go podziwiać. Podszedłem powoli do niego, nie odrywając wzroku z jego twarzy. Stanąłem przed nim i chwile patrzyliśmy sobie w oczy.
Omega przełknął ślinę i się wyprostował. Dotknął dłonią mojego brzucha, przejechał po każdym mięśniu wyglądając na zadowolonego. Jak na złość chwycił za jeden włos i mi go wyrwał.
-Byłoby o wiele lepiej gdybyś nie miał tyle włosów... -sapnął pod nosem. Podniósł wzrok, wyglądał jakby miał pretensje do mnie.
-Od kiedy ci one przeszkadzają?
-Nie przeszkadzają... aż tak bardzo. -Dodał szeptem.
Nie wiem o co mu chodziło, jak będzie chciał mogę je spróbować zgolić. Nie jestem do nich jakoś zbytnio przywiązany, nie robię tego jedynie przez to, że one mi w ogóle nie przeszkadzają... tylko, że to będzie niekończąca się praca. Wilkołakom, zwłaszcza alfom, szybko odrastają włosy na ciele... a może tylko mi. Nigdy nie widziałem innego męskiego alfy gładkiego. Większość ma spory zarost który dla niektórych jest powodem do dumy. Dlaczego, tego nie potrafiłem zrozumieć. Tak samo jak przechwałkami niektórych, najczęściej młodych, o rozmiarze. Przecież każdy alfa ma dużego, więc czym się tu zachwycać?
Z moich dziwnych myśli wyrwał mnie mój omega. Chwycił mojego członka, powoli zaczął poruszać dłonią w górę i w dół. Liznął go po główce, później po całej długości aż w końcu wziął go do ust. Z każdym kolejnym razem mam wrażenie że jest w tym coraz lepszy. Wyglądał jakby lubił to robić, albo przynajmniej nie miał żadnego problemu z tym. Jak słyszałem od niektórych, była to czynność którą mało kto robił z własnej woli. Natomiast mój Aaron nie wyglądał jakbym go do tego zmusił, albo on się do tego zmuszał. Wyglądał tak podniecająco w tej chwili... chciałbym mu to powiedzieć... ale coś mnie powstrzymywało. Może był to strach przed tym, że źle by mnie zrozumiał i postanowił mnie ukarać, a że moja najdelikatniejsza część znajdowała się w jego ustach... mogłoby to się boleśnie skończyć.
CZYTASZ
Szczenię |ABO|
FantasíaKontynuacja opowiadania Mieszaniec. Przed przeczytaniem tego opowiadania zalecam przeczytanie poprzedniej części, choć nie jest to konieczne. Szczęście, radość z życia? Kiedyś dla Aarona te słowa były obce. Nigdy nie spodziewał się dobrego zakończen...