-Jesteś pewien, że możemy ich tak zostawić? -Odwróciłem się, ale jedyne co mogłem w tej chwili dostrzec to ledwo tlący się płomień. Z każdym krokiem miałem coraz większy wyrzut, jakbym robił coś potwornie złego.
-Fenax sam zaproponował, że ich popilnuje. -Ryland chwycił za moją dłoń, jakby przeczuwał, że zaraz wrócę do naszego obozu i pociągnął mnie głębiej w ciemny las.
Odkąd rozdzieliliśmy się z grupą Cullena i przeszliśmy most nasze nastroje odrobine się poprawiły. Im bliżej stada się znajdowaliśmy tym spokojniejsi byliśmy. W zasadzie gdybyśmy zmusili się do dalszej drogi, moglibyśmy już odpoczywać w stadzie, jednak nie chcieliśmy zbytnio męczyć koni. To one ciągły nasz bagaż, no i w dodatku nas. Im najbardziej należał się ten odpoczynek.
-Wiesz w ogóle gdzie idziemy?
-Przed siebie. -Odpowiedział spokojnie. Milczałem krótką chwile, wiercąc wzrokiem dziury w jego plecach. Musiał to wyczuć bo dodał. -Przecież byłem tutaj wcześniej. Może nie zbyt długo, ale tutejszy Alfa oraz Fen zadbali o to, bym zapamiętał to miejsce i chciał tu wrócić.
-Musiałeś wywrzeć niezłe wrażenie, skoro sam Alfa chce cię mieć w swoim stadzie. -Uśmiechnął się tylko głupkowato, nie dając mi żadnej konkretnej odpowiedzi. Wcześniej mi tylko wspomniał, że pomógł Fenowi i Emmie, ale nie powiedział dokładnie w czym.
Dowiedziałem się co się tu wydarzyło całkiem niedawno, wtedy kiedy w naszym domu pojawił się Hawke. Grupa wilków rozmawiała o tamtych wydarzeniach. Mówili o moim alfie z szacunkiem, niemalże go podziwiali. Wspomnieli również o poważnych ranach jakie doznał podczas walki z niejakim druidem, i wtedy zrozumiałem dlaczego mi o tym słówkiem nie pisnął.
Mogłem się tego domyślić znacznie wcześniej, tylko nie zwracałem wtedy tak bardzo uwagi. Kiedy jeszcze byłem w ciąży z Remim, nie skupiałem tak bardzo swojego wzroku na ciele mojego ukochanego. Tak samo było po tym jak go urodziłem, a później, kiedy wróciliśmy do uprawiania seksu wydawało mi się, że na jego ciele pojawiło się kilka blizn, ale wyglądały na tak stare, że aż głupio mi było o nie zapytać.
Ryland zatrzymał się tak nagle, że na niego wpadłem. Pomasowałem bolący nos i spojrzałem na niego z wyrzutem. Ten jedynie ustąpił mi miejsca odsłaniając przy tym całkiem przyjemny widok. Nawet nie zorientowałem się, że wchodziliśmy lekko pod górę. Staliśmy na pagórku z którego idealnie widzieliśmy niewielki staw. Na stawie natomiast była mała... nie wiem nawet czy to można było nazwać wysepką, skrawek ziemi na którym wyrastała wielka płacząca wierzba.
Powoli podeszliśmy do stawu. Było tu naprawdę ładnie. Okolica wydawała się zadbana, najwyraźniej wilki ze stada często odwiedzały to miejsce. Woda niesamowicie przejrzysta, że dawało się dostrzec ryby żyjące w tym małym zbiorniku. Chłopcom by się tu spodobało, zapewne jakby zobaczyli wodne stworzenie ciężko by było ich odciągnąć.
Z tej odległości skrawek ziemi wydawał się odrobine większy. Wokół wierzby było kilka dziwnie rosnących krzaków. W dodatku znajdowało się tam coś jeszcze, ale do końca nie widziałem co. Spróbowałem się wychylić i to mogło skończyć się dla mnie zimną kąpielą. Ziemia pod moją stopą nagle się osunęła, i gdyby nie szybka reakcja mojego alfy już teraz przeklinałbym swoją ciekawość.
Przyciągnął mnie do swojego rozgrzanego cielska. Spojrzałem na niego zdziwiony, był prawie nagi. Góry w ogóle nie miał a na dole miał jedynie gacie i jeszcze nie zdjęte do końca spodnie na lewej nodze.
-Co robisz?
-To chyba ja powinienem zadać to pytanie. Chyba nie chcesz wracać do naszego obozu w mokrych ciuchach, prawda?
CZYTASZ
Szczenię |ABO|
FantasyKontynuacja opowiadania Mieszaniec. Przed przeczytaniem tego opowiadania zalecam przeczytanie poprzedniej części, choć nie jest to konieczne. Szczęście, radość z życia? Kiedyś dla Aarona te słowa były obce. Nigdy nie spodziewał się dobrego zakończen...