💚 Zakochana w Kłamcy: Prolog

210 6 0
                                    

Rok 2019

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rok 2019

Piosenka Sia rozbrzmiewała w moich uszach. Nuciłam ją cicho, wsłuchując się w jej słowa. Czułam się, jakby śpiewała o mnie.

World, I want to leave you better
I want my life to matter
I am afraid I have no purpose here

Kołysałam biodrami w rytm muzyki, zbierając jednocześnie czerwone maliny za domem w ogródku.

Czy moje życie mogło być lepsze? Nie, na pewno nie.
Czy mogłam zrobić coś, aby je zmienić? Oczywiście, tylko nie posiadałam tyle sil.

Byłam sama.
Nie miałam celu.
Nie miałam nadziei.
Nie miałam miłości.

Tanecznym krokiem ruszyłam w drogę powrotną do jasno różowego domu, uważając, aby nie upuścić miski z malinami. Gdy piosenka się skończyła, wyjęłam słuchawki z uszu. Wrzuciłam maliny do garnka z gotującą się wodą, zmniejszając gaz. Z blatu obok zabrałam książkę, a zostawiłam telefon ze słuchawkami. Wyszłam z domu, aby tym razem usiąść na huśtawce i zatopić się w lekturze.

Łzy same leciały mi po twarzy, gdy przeżywałam, tak dobrze znane mi już wydarzenia bohaterki "Zostań, jeśli kochasz" Rozumiałam jej uczucia. Jakbym sama nią była.

Nie wiem, ile czasu spędziłam na lekturze, ale z zamyślenia wyrwało mnie dwóch mężczyzn, jeśli tak można było ich nazwać, którzy pojawili się przede mną. Nie przypominali ludzi, a paskudne potwory.

Już wiem, skąd je kojarzyłam. Przypominały stwory, które zaatakowały Nowy Jork w filmie Marvela.

Nie, nie przypominały ich.
To były one.

- Dzień dobry - uśmiechnęłam się lekko. - Mogę w czymś pomóc? Zgubili się panowie?

Chitauri przekrzywiły głowę lekko w bok, przyglądając się mi z nienawiścią i wściekłością. Zapewne właśnie te emocje towarzyszyły mordercom.

Ale ja się ich nie bałam.
Cały świat był mi obojętny, tak samo, jak moje życie.

- Może się panowie czegoś napiją? - zaproponowałam i wstałam z huśtawki, książkę biorąc z sobą.

Kosmici warknęli coś niezrozumiałego w moją stronę, kierując swą broń na mnie.

Odruchowo zrobiłam krok w tył, lecz wpadłam na huśtawkę. Nie miałam, gdzie uciekać, nawet gdybym chciała.

Zamknęłam oczy, czekając na upragnioną śmierć, ale nic się nie wydarzyło.
Nad ciałami i odciętymi od nich głowami stał wysoki mężczyzna.

- Normalna jesteś? Oni chcieli cię zabić, a ty nawet nie próbowałaś uciekać! - chłodny głos odwrócił moją uwagę od martwych postaci.

Brunet przede mną miał zielone oczy i długie włosy. Ubrany był w dziwny strój, na który składała się zielona peleryna, złota zbroja, czarne spodnie i złoty hełm z rogami.

Tetralogia Zakochana w KłamcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz