***Melanie's POV
Taylor wróciła do domu z Niallem, więc nie było mowy aby mnie podwiozła. Właśnie wychodziłam ze szkolnej szatni gdy ktoś mnie trzepnął w ramię.
- Luke? Co ty tutaj robisz? - zapytałam zaraz po tym gdy blondyn podszedł do mnie.
- Wiesz, byłem na pewnym spotkaniu, wybieraliśmy sobie cheerleaderki i... - zaczął na co pokręciłam rozbawiona głową.
- Myślałam, że już wróciłeś do domu. - powiedziałam przewieszając swoją torbę przez ramię.
- Czekałem na Ashtona bo mieliśmy wracać sami, ale wolał zostać z Rose. - wyjaśnił wzruszając ramionami po czym złapał mnie za rękę.
Zdziwiłam się jego gestem więc uniosłam pytająco brwi.
- Zimno ci? - spytał trzymając moją dłoń. - Jest zimna.
- Trochę. - wzruszyłam ramionami.
- Masz. - powiedział wyjmując ze swojej torby czerwoną bluzę. - Jest powyżej dwudziestu stopni, nie powinno być ci zimno.
- Dziękuję. - mruknęłam nakładając bluzę.
Fakt, była za duża. Sięgała poza moje szorty, więc w ogóle nie było ich widać. Za to rękawy zakrywały moje ręce. Uśmiechnęłam się lekko.
- Tak w ogóle... - zaczęłam niepewnie unikając wzroku Hemmingsa. - Czemu mnie wybrałeś? - spytałam.
Czułam na sobie jego spojrzenie, jednak nie zamierzałam podnosić głowy.
- Wolałabyś żeby zrobił to ktoś inny?
- Sama nie wiem, a to nie jest odpowiedź na moje pytanie. - powiedziałam zagryzając wargę.
- Było mi cię szkoda. Taka krucha Melka, wstydząca się swojej zbyt krótkiej spódniczki i bojąca się zawodników. Miałaby trafić w ręce jakiegoś obcego? - odparł wyraźnie rozbawiony.
- Jesteś niemożliwy. - przewróciłam oczami powstrzymując uśmiech.
- Powiedz mi to patrząc się na mnie. - powiedział z pewnością siebie.
Stanęłam w miejscu i westchnęłam. Gdy odwrócił się do mnie, zobaczyłam te przepiękne, niebieskie oczy i-ugh. Moja głowa musiała być nieco uniesiona do tego wielkoluda. Nachylił się do mnie splatając ręce z tyłu.
- A więc, Luke'u Hemmingsie. - zaczęłam gdy ten głupio się uśmiechnął. - Jesteś niemożliwy. - dokończyłam z uśmiechem na ustach.
Chciało mi się śmiać, gdy nie przestawał robić głupiej miny, jednak nie chciałam dawać mu jakiejkolwiek satysfakcji.
- Nie jesteś śmieszny. - skłamałam, teatralnie przerzucając włosy poza ramię po czym poszłam przed siebie.
- Myślę, że jednak jestem. - odparł podbiegając do mnie.
- Myślę, że jesteś zbyt pewny siebie.
- Za to ty jesteś za mało.
Spuściłam wzrok. Miał racje.
W internecie, owszem, potrafię być otwarta bo nastawiam się na to, że osoby po drugiej stronie nie będę znała i że nasze pisanie nie będzie trwało dłużej niż dwa tygodnie. Skąd miałam wiedzieć, że trafię na Luke'a Hemmingsa?
- Heeej, nie przejmuj się, to da się wyleczyć. - uśmiechnął się obejmując mnie ramieniem.
- Myślisz? - spytałam kątem oka spoglądając na jego rękę.
Nie wiem dlaczego, ale ten gest sprawił, że zrobiło mi się dziwnie ciepło. Szczerze przyznam, że nigdy nie miałam jakieś więzi bądź relacji z chłopakiem. Teraz idąc koło Luke'a czułam, że mogę taką stworzyć.
CZYTASZ
Hetemmo|l.h.
RandomMelnon: nahh, nie zasnę dzisiaj. O której idziesz spać? Hetemmo: o 3 Melnon: to dobrze, będziesz ze mną pisać bo wszyscy mają mnie już dość Hetemmo: 23*