Na każdej przerwie próbowałam znaleźć Luke'a, ale wyglądało to bardziej tak, jakbym szukała powietrza. Chłopaka nie było ani z jego przyjaciółmi, ani w okolicach sali, w której miał mieć lekcje. Zaczynałam się martwić i odnosiłam wrażenie, że cała sytuacja mogła wpłynąć na niego tak bardzo, że postanowił zerwać się z lekcji.
- Na pewno ci wybaczy, nie martw się Melanie. Przecież to nie jest koniec świata. - Taylor podejmowała próby pocieszenia mnie, kiedy wyszłyśmy z sali po zakończonych zajęciach.
- Dopóki on sam tego nie powie nie będę spokojna. Chcę go poszukać. - powiedziałam patrząc na przyjaciółkę przepraszająco.
- No dobra, ale w ogóle ile cie nie będzie? Dziewczynom zależało, abyś poszła z nami do tej galerii.
- Nie mam pojęcia ile mi zejdzie, ale po prostu nie mogę tego zostawić. - westchnęłam patrząc na zegarek w telefonie. - Muszę iść, jak coś to się dzwonimy. - uniosłam urządzenie do góry po czym żegnając się z blondynką udałam się w drugą stronę.
Szczerze nie miałam pojęcia od czego zacząć. Chłopak mógł być dosłownie wszędzie, a jego wyłączony telefon ani trochę mi nie pomagał w poszukiwaniach. Przypominałam sobie wszystkie miejsca w których byliśmy postanawiając do nich pójść.
Właśnie przechodziłam obok niewielkiej uliczki, dopóki do moich nozdrzy nie dostał się zapach dymu tytoniowego. Skrzywiłam się lekko na taki typu zapach, po chwili przyglądając się skąd się pojawił. Uniosłam wzrok dostrzegając sylwetkę blondyna siedzącą na dość zniszczonym murku. Od razu skierowałam się w tym kierunku stając przed chłopakiem.
- Luke. - odezwałam się patrząc na blondyna od dołu, bo nie dość, że siedział na murku to jego ponad sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu przypominało o sobie.
Chłopak po raz kolejny zaciągnął się następnie wypuszczając dym i dopiero wtedy zdecydował się na mnie popatrzyć. Uniósł brwi zapewne nie mając zamiaru się odzywając.
Przełknęłam ślinę po czym odkładając torebkę na ziemię zaczęłam swoją wspinaczkę na murek. Złapałam się za lekko odstającą część od reszty, po czym odbijając się od ziemi podskoczyłam. Już prawie siedziałam, gdyby nie to, że moja równowaga nie należała do najlepszych, a ja musiałam za bardzo pochylić się do przodu. Jednak to w tym momencie znajome ręce owinęły się wokół mnie ratując przed spotkaniem się z ziemią. Moje oczy nadal były szeroko otwarte, a kiedy spojrzałam na Luke'a, ten prychnął powstrzymując się przed uśmiechem.
- Wszystko zaplanowane. - wzruszyłam ramionami jakby nigdy nic, na co blondyn przewrócił oczami patrząc w niebo.
Chwilę się nie odzywałam patrząc na swoje splecione ręce i zastanawiając się co dokładnie mogę mu powiedzieć. Zwykłe przeprosiny by tutaj nie wystarczyły, chciałam mu wyjaśnić dlaczego nie dowiedział się wszystkiego od razu. Czasem popełniamy głupie błędy i myślę, że ja właśnie taki popełniłam dzisiaj. Uniosłam wzrok wpatrując się w profil chłopaka decydując się na spontana.
- Okej, przepraszam. Nie wiem od czego zacząć, naprawdę, więc żebym miała czas na wymyślenie czegoś powiem jeszcze raz przepraszam. Więc, przepraszam. Dobra, to już trzeci raz. - zmarszczyłam brwi wywołując lekki uśmiech na twarzy chłopaka. - Nieważne, to i tak za mało. Wiem, powinnam ci ufać i naprawdę to robię ale czasem jestem zbyt głupia aby pomyśleć o czymś zanim to zrobię. Ryan powiedział mi, że za sprawką jego pobicia stał Blake i Jessica. Na początku byłam trochę zrezygnowana, bo do kurczaka, ile można? Jednak później się zdenerwowałam. Albo wkurzyłam. Nie, zdecydowanie się wkurwiłam. Wiele osób uważa, że jestem bezpieczna bo mam ciebie. W sensie, jakbym zupełnie nie potrafiła sobie bez ciebie potrafić. Robią ze mnie sierotę. Chciałam im udowodnić, że tak nie jest i jak zwykle mi się nie udało, bo jednak myślę, że mają rację. To ty zawsze mi pomagasz, naprawiasz wszystkie te gówna, które wyprawiła mi Jessica. Pamiętasz kiedy Blake chciał mnie zaprosić na randkę? Nie przepadam za nim, jednak chyba nie potrafiłabym go spławić. Wystarczyło tylko abyś mnie objął, a chłopak od razu się przymknął. Jesteś cudowną osobą Luke i nie chcę aby cokolwiek między nami się psuło z mojego głupiego błędu. Obiecuję, że od teraz będę mówić ci dosłownie wszystko. - zatrzymałam się na chwilę chcąc zaczerpnąć więcej powietrza. - Chociaż dni w których mam okres nie powinny cię interesować. - powiedziałam, na co blondyn zaśmiał się cicho kręcąc głową. - Okej, to chyba tyle. Jeśli chciałbyś wiedzieć coś więcej to pytaj i... przepraszam. Naprawdę cię przepraszam, bardzo, ale to bardzo przepra...
Chciałam dokończyć jednak usta blondyna, które docisnęły się do moich były chyba lepszym rozwiązaniem. Jedną rękę wplątałam w kosmyki chłopaka, natomiast drugą zostawiłam na murku nie chcąc z niego spaść. Dłoń Luke'a znalazła się na moim policzku pogłębiając pocałunek, kiedy ja przechyliłam głowę w prawo uśmiechając się przez ten czuły gest.
- Przestaniesz mnie przepraszać czy mam nadal cię uciszać? - spytał odsuwając się na małą odległość i w dalszym ciągu trzymając rękę na moim policzku.
- W sumie zależy... z tym uciszaniem to nie tak, że mi się nie podoba. - wzruszyłam ramionami, kiedy Luke uniósł brwi słuchając moich głupstw.
- Okej, więc teraz ty posłuchaj Melanie. Czasem mam zbyt dużo spraw do przemyślenia aby trzymać je na później. Poznajesz to miejsce? - spytał dając mi chwilę na odpowiedź, którą było pokręcenie głową. - Więc się odwróć. - w tym momencie wypełniłam jego polecenie odwracając się i uważnie obserwując okolicę. - Tam jest pewien przystanek autobusowy. A jeszcze dalej jest miejsce, w które kiedyś zabrałem taką jedną osobę. Pamiętam, jak nie bardzo za mną przepadała i uważała to wyjście za istną katorgę. Jednak ja pomimo tego postanowiłem nie poddawać się i próbowałem zmienić jej nastawienie względem mojej osoby. Poszliśmy do kina na horror, których szczerze nienawidziła. Jednak nie film mnie zaciekawił, a jej zachowanie. Była naprawdę urocza, kiedy nieświadomie jej ręka ściskała moją, albo kiedy całkowicie wtuliła się we mnie nie będąc w stanie oglądać dalej. To nie tak, że mi to przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Lubię tu przychodzić. Mam na myśli, że jest to wystarczająco daleko od tych miejsc do których chodzi wiele ludzi. Tutaj mam takie coś jak ciszę i spokój, czyli możliwość przemyślenia wszystkiego. Nie gniewam się na ciebie. Po prostu trochę się zawiodłem, kiedy pewne słowa padły z ust Blake'a. Mówisz, że to niby ja wszystko naprawiam? Bez przesady, jeszcze się zarumienię. Pamiętasz imprezę, gdzie to ty spławiłaś Jessicę jednym pocałunkiem? Przez cały kolejny dzień chodziła cała czerwona, jakby za chwilę miała wybuchnąć bo to ty mnie pocałowałaś, nie ona. - skończył wpatrując się w moje oczy, które mogły się w tej chwili zamienić w dwa świecące spodki.
- Więc, teraz tylko i wyłącznie prawda? - zadałam pytanie unosząc lekko kąciki ust, na co chłopak kiwnął głową.
- Tylko i wyłącznie prawda. - powtórzył splatając razem nasze palce i pieczętując obietnicę.
CZYTASZ
Hetemmo|l.h.
RandomMelnon: nahh, nie zasnę dzisiaj. O której idziesz spać? Hetemmo: o 3 Melnon: to dobrze, będziesz ze mną pisać bo wszyscy mają mnie już dość Hetemmo: 23*