- Może ma brata bliźniaka, czy coś. - wzruszyła ramionami Taylor stawiając przed nami dwa kieliszki. - Nie zamartwiaj się nad nim.
Zmarszczyłam brwi przechylając głowę, aby spojrzeć na blondynkę.
- Czemu miałabym się zamartwiać? - spytałam zaciskając piąstki, czując, że coraz bardzie się denerwuję. - Luke nie jest moim chłopakiem, nie mógł mnie zdradzić. Może to była jego dziewczyna, a on mi jeszcze nie zdążył tego powiedzieć? Nie rozumiem czemu tak myślisz, jakby od tego faceta zależało moje życie. - powiedziałam biorąc łyka z kieliszka, lekko się krzywiąc, gdy poczułam pieczenie w gardle. - Może całować się z kim chce, podobnie jak ja. - kiwnęłam głową opróżniając naczynie i odchodząc od zdezorientowanej przyjaciółki.
***No one's POV
Melanie od dwudziestu minut siedziała w łazience oparta o drewniane drzwi. Nie czuła potrzeby wychodzenia z niej, będąc samotna czuła się lepiej. Miała nadzieję, że udało przekonać się jej Taylor, że nie zależy jej na Luke'u. Widząc scenę całowania się, dziewczyna poczuła jak ktoś wbija jej niewidzialne igły w serce i nie ma zamiaru ich wyjąć. Uczucie zazdrości nie potrafiło odpuścić, nawet wtedy, kiedy dziewczyna wlewała w siebie alkohol. Odpuściła po którymś razem i z niesmakiem zwróciła wszystko, co wypiła na dzisiejszej imprezie. Gdy usłyszała pukanie do drzwi natychmiastowo zerwała się na nogi. Ponownie opłukała buzię wodą po czym odgarniając włosy za ucho otworzyła drzwi.
Spotkała się tam z ciemnoniebieskimi oczami, które lustrowały ją chwilę.
- Hej, Melanie? - spytał brunet uśmiechając się pogodnie.
- Hej, Blake. - dziewczyna wymusiła się na uśmiech odsuwając się od łazienkowych drzwi.
- Wszystko w porządku? - spytał z wyraźną troską w głosie. - Jesteś trochę blada.
- Wszystko w porządku, naprawdę. - kiwnęła głową odchodząc od chłopaka.
Ponownie skierowała się do salonu, gdzie zastała o wiele mniejszą ilość osób niż ostatnim razem. Zapewne część z nich postanowiła opuścić imprezę, albo udać się do innych, mniej tłocznych pomieszczeń.
Melanie z bezsilnością opadła na skórzana kanapę. Na przeciwko niej leżała jakaś para. Dziewczyna siedziała na kolanach chłopaka co chwilę szepcząc mu coś do ucha. Śmiał się, za każdym razem całując ukochaną.
Melanie przewróciła oczami, po czym przeniosła wzrok na roztańczonych ludzi. Naprawdę nie mogła zrozumieć, jak od czterech godzin potrafili tańczyć i tańczyć, podczas gdy ona wymiękła po zaledwie trzydziestu minutach. W jej głowie przewijał się co jakiś czas pomysł, aby opuścić imprezę, jednak obiecała Taylor, że ją odprowadzi, zwłaszcza, że przyjaciółki mieszkały kilka metrów od siebie.
- Jednak coś jest na rzeczy. - usłyszała znajomy głos. Blake usiadł na kanapie obok niej przechylając głowę w bok. - Nie podoba ci się impreza?
- Nie, to nie tak, że mi się nie podoba. - zaczęła cicho wzdychając i szukając jakieś wymówki co do jej zachowania. - Nie mam ochoty na zabawę.
- Jeśli ktoś się nie bawi na mojej imprezie to oznacza, że nie jest ona wystarczająco dobra. - powiedział wstając i podając rękę dziewczynie. - No chodź. - posłał jej zachęcający uśmiech, któremu dziewczyna nie potrafiła odmówić.
CZYTASZ
Hetemmo|l.h.
RandomMelnon: nahh, nie zasnę dzisiaj. O której idziesz spać? Hetemmo: o 3 Melnon: to dobrze, będziesz ze mną pisać bo wszyscy mają mnie już dość Hetemmo: 23*