33

2.1K 91 52
                                    

Po skończonej lekcji historii i sukcesywnie napisanym sprawdzianie mogłam w końcu udać się do domu. Przynajmniej taki miałam zamiar, gdy przypomniałam sobie o mojej torbie w domu Luke'a.

Wyszłam na zewnątrz, gdzie czekałam na Hemmingsa gdyż dzisiaj kończył o tej samej godzinie co ja.

- Melanie, ty jeszcze nie w drodze do domu? - usłyszałam jego głos a następnie całą sylwetkę blondyna kiedy podszedł obok mnie.

- Mogę wpaść po torbę? - spytałam na co chłopak kiwnął głową i udał się na parking, gdzie zaparkował samochód.

Patrzyłam katem oka na jego profil w duchu bijąc się sama ze sobą, aby nie zadać mi pewnego pytania.

Tak bardzo chciałam wiedzieć, co nas łączy, bo z tego co mi wiadomo, przyjaciele się nie całują.

Bo nie całują, tak?

Przynajmniej nie tak często.

Wzięłam głęboki wdech i w końcu zebrałam się na odwagę, aby zapytać o nasz aktualny stan.

- Jesteśmy razem? - spytałam na co chłopak przystanął i spojrzał na mnie. - W sensie, no wiesz, parą. - dodałam spuszczając wzrok nagle czując się zestresowana.

- Jesteśmy? Nie wiem, raczej nie. Jesteśmy bliskimi przyjaciółmi, tak myśle. - powiedział, a ja poczułam minimalne ukłucie w klatce piersiowej.

Minimalne.

Kiwnęłam głową wysilając się na lekki uśmiech, chcąc pokazać, że ta odpowiedz nie wymusiła na mnie żadnych emocji.

Chłopak już się nie odezwał tylko znowu zaczął iść. Mój wzrok spoczął na Blake'u, który wraz ze swoją paczką stał przy wejściu, przez które mieliśmy za chwile przejść.

Utkwiłam wzrok w swoich trampkach, które nagle stały się naprawdę ciekawym punktem do obserwacji. Nawet zaobserwowałam małe przetarcie z boku.

- Hej, Melanie. - ku mojemu zdziwieniu zatrzymał mnie Blake kładąc rękę na moich ramieniu.

Spojrzałam na niego niepewnie tym samym dając do zrozumienia, że chcę aby mówił dalej.

- Pamiętasz ostatnią imprezę, prawda? Myśle, że obojgu nam się podobała i wiesz, jakbyś chciała, moglibyśmy zajść dalej niż dotychczas. - uśmiechnął się lekko patrząc wprost w moje oczy. - Miałabyś czas i ochotę gdzieś się wybrać? Jakieś kino albo...

- Albo nic. - do gry wkroczył Luke, który zdziwił mnie jeszcze bardziej niż propozycja czarnowłosego. - Nie widzisz, że ona jest zajęta, stary? - i z tymi słowami położył rękę na moim ramieniu tym samym spychając tą Blake'a.

Zazdrosny Luke to dobry Luke.

Uśmiechnęłam się pod nosem obserwując, jak blondyn mrozi wzrokiem Rodgersa, bo tak miał na nazwisko czarnowłosy.

- Zluzuj poślady, Hemmings. - Blake uniósł ręce w geście kapitulacji śmiejąc się cicho. - Nie wiedziałem, że wy, no ten.

My co?

- To teraz już wiesz. - powiedział już spokojniejszym tonem uśmiechając się sztucznie i nie obarczając ich ostatnim spojrzeniem, po prostu skierował się w stronę parkingu gdzie postawił swój samochód.

Hetemmo|l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz