Leżałam właśnie na kolanach Luke'a wpatrując się w ogień. Tak bardzo chciałam zamknąć oczy i zapomnieć o bólu głowy, gdyby nie to, że każdy oprócz mnie świetnie się bawił.
Zobaczyłam, że gdzieś dalej James obściskiwał się z jakąś dość chudą brunetką. Przymknęłam na chwile oczy, kiedy poczułam, że coś spadło mi na rękę. Uniosłam ją, aby ujrzeć wilgotny ślad.
- Zaczyna padać. - oznajmił jakiś chłopak, wstając ze swojego siedzenia i podciągając do góry również nieznajomą dla mnie blondynkę.
Nie przejęłam się tym, tylko ponownie zamknęłam oczy czując silną potrzebę odpoczynku.
- Melanie, musisz wstać jeśli nie chcesz zmoknąć. - powiedział Luke klepiąc mnie lekko po policzku.
- Śpię. - mruknęłam dając do zrozumienia, że nie chce mi się wstając.
- I gadasz przez sen, tak? - spytał z nutką rozbawienia, na co ja mimowolnie uniosłam kąciki ust.
Czy on właśnie wspomniał sytuację z imprezy?
- Tak. - powiedziałam krótko, jednak nim zdążyłam zareagować ręce blondyna wsunęły się pod moje plecy i kolana bez problemu unosząc mnie do góry.
- Idziecie? - zapytał znajomy głos, jednak nie miałam ani siły, ani ochoty aby zobaczyć, kto zadał pytanie.
- Ta, raczej tak. - odpowiedział blondyn, a ja mogłam sobie wyobrazić jak kiwa głową.
Wtuliłam głowę w jego koszule i zaciągnęłam się jego zapachem. Wyczułam papierosy, na co zmarszczyłam nos, bo szczerze mówiąc nie widziałam, aby blondyn dzisiaj palił.
Zapewne wiele rzeczy o nim nie wiem.
- Jak nie chcesz, nie musisz mnie nieść. - zaczęłam mrużąc lekko oczy chcąc zlustrować okolice. - Wiem, że jestem ciężka wiec...
- Przestań. - westchnął. - Jesteś lekka jak piórko, przestań narzekać na swoją wagę.
- Piętnaście kilogramów mniej nie robi ze mnie osoby chudej.
- Ile?
- Dobrze słyszałeś, schudłam piętnaście kilogramów.
- Melanie, to dużo.
- Potrzebowałam tego.
- Jestem przekonany, że nie...
- Nie możesz być przekonany. - przerwałam mu. - Nigdy nie zwracałeś na mnie uwagi w szkole. Nie wiesz, że miałam nadwagę, która przytoczyła mi wiele problemów, wiec po prostu w tej kwestii może lepiej żebyś się nie wypowiadał.
- Nie musisz już chudnąc. - zacisnął szczękę hamując się od powodzenia czegoś więcej.
Przewróciłam oczami, jednak nie odezwałam się już.
- Zatrzymamy się na chwilę u mnie. - oznajmił, na co uniosłam brwi, w ostateczności przytakując.
Tak jak powiedział Luke, po jakiś dwudziestu minutach niesienia mnie zatrzymaliśmy się przed jego domem. Miał trudności z otworzeniem drzwi, co uważam tylko i wyłącznie za jego winę, gdyż prosiłam, żeby mnie puścił. Zrobił to dopiero wtedy, kiedy położył mnie na kanapę, z której natychmiastowo zeszłam.
CZYTASZ
Hetemmo|l.h.
RandomMelnon: nahh, nie zasnę dzisiaj. O której idziesz spać? Hetemmo: o 3 Melnon: to dobrze, będziesz ze mną pisać bo wszyscy mają mnie już dość Hetemmo: 23*