- Słyszysz? - zapytałam Luke'a z głupim uśmiechem na twarzy unosząc brwi.
- Muzykę? Tak Melanie, myślę, że cały dom ją słyszy. - pokiwał głową unosząc i swoje kąciki ust.
- To jest Horns, no chodź! - zaśmiałam się pociągając go za rękę i prowadząc na środek salonu.
Podczas pierwszych sekund piosenki kołysałam się lekko mając albo lekkie przymknięte powieki, albo po prostu zamknięte tym samym unikając wzroku blondyna.
- In her heart there's a hole, there's a black mark on her soul/W jej sercu jest dziura, to jest czarny znak na jej duszy - zaczęłam śpiewać unosząc ręce do klatki piersiowej, co miało być związane z kolejnymi wersami. - In her hands is my heart and she won't let go till it's scarred. Ha!/W jej rękach jest moje serce i ona nie chce go puścić dopóki nie stanie się blizną. Ha!- wykrzyknęłam ostatnie słowo zadzierając głowę aby spojrzeć na niebieskie oczy, które również wpatrywały się w moje.
Następnie złożyłam ręce podobnie jak do modlitwy i zrobiłam minę zbitego psa, kiedy śpiewałam dalej:
- Tried to plead but I can't 'Cause the ashes leaves me as dead. Got to touch like a thorn 'Cause in bush she's hiding horns/Próbowała błagać, ale nie potrafii 'Ponieważ prochy pozostawiają mnie martwego'. Dostała dotyk niczym ciernie 'Ponieważ w buszy ukrywa rogi.
W tym miejscu zaczęła się spokojniejsza melodia więc nie wiele myśląc (jeśli w ogóle podczas dzisiejszego wieczoru to zrobiłam) zawiesiłam ręce na jego szyi kołysząc ramionami w rytm muzyki.
- She got blood cold as ice and her heart made of stone, but she keeps me alive, she's the beast in my bones/Ona ma krew zimną jak lód a jej serce zrobione jest z kamienia, ale ona trzyma mnie przy życiu, ona jest bestią w moich kościach. - zaśpiewałam patrząc wyczekująco na Hemmingsa, który nachylił się lekko do mnie i ku mojemu zdziwieniu, pochwalił się znajomością dalszego tekstu:
- She gets everything she wants, when she gets me alone, like it's nothing/Ma wszystko, czego chce kiedy zostawia mnie samego, jakbym był niczym.
- She got two little horns and they get me a little bit!/Ona ma dwa małe rogi i one dostają trochę mnie! - wykrzyknęliśmy obydwoje po czym przynajmniej ja wybuchnęłam głośnym śmiechem i próbując go powstrzymać, wtuliłam się w tors chłopaka.
Resztę piosenki śpiewałam bardziej sama do siebie, mrucząc niezrozumiałe wyrazy bądź tworząc nowe tam, gdzie zapomniałam tekstu.
- Nie chciałabyś odpocząć? - usłyszałam niewyraźny głos blondyna, na co uniosłam głowę aby móc go zobaczyć.
- Może i chciałabym. - wzruszyłam ramionami uśmiechając się. - Poszukamy Taylor?
Chłopak zgodził się i wziąwszy mnie za rękę poprowadził gdzieś w głąb domu. Śmiałam się, co jakiś czas machając tańczącym i nieźle wstawionym ludziom.
Cóż, sama nie byłam w lepszym stanie.
- Znalazłem. - poinformował Luke, kiedy niemal potknęłam się na schodach, po których weszliśmy. - W porządku? - spytał z troską na co od razu przytaknęłam.
Wyglądał na trzeźwego, jak?
- Wciągaliście coś? - zadałam pytanie od razu kiedy weszłam do jakiegoś pokoju, jak mogłam się domyślić, do sypialni Harry'ego.
Szóstka osób, w tym Taylor, Niall, Harry, Miranda, Liam i Alice siedzieli w kółku, no, można to tak nazwać gdy bardziej przypominało jakieś jajo. Moja przyjaciółka siedziała między nogami Nialla unosząc brwi, kiedy usłyszała moje pytanie.
- Tutaj? Chyba brzuchy. - zaśmiała się, na co reszta jej zawtórowała.
Po chwili dołączyliśmy do ich "kółka" rozmawiając o wszystkim, jak i o niczym. Miranda będąc pijana potrafiła obgadywać dosłownie każdego, co w sumie wpływało też na moją korzyść. Harry siedział obok jej co chwilę zagryzając wargę i wlepiając wzrok w ziemię.
Słuchałam opowieści Mirandy o tym, jak jakaś Camilla, przyjaciółka Jessicy przespała się z jej byłym nic jej o tym nie mówiąc, lecz zapewniając, że tamten chłopak nie był jej warty. Narzekała również na za mocne kolory szminek Kristen, jednej z cheerleaderek, co dla mnie nie było zbyt ciekawym tematem, zapewne dla chłopaków też. Oparłam swoją głowę o ramię Luke'a, a widząc, że chłopakowi to nie przeszkadzało uśmiechnęłam się przymykając oczy. Nie zamierzałam zasypiać, chodź wiedziałam, że nie będę miała na to wpływu kiedy po prostu odpłynę.
- Nocujesz tu Melanie? - zapytała jakaś dziewczyna, którego głosu nie potrafiłam rozpoznać nie widząc jej twarzy.
- Nie. - otworzyłam lekko oczy, aby zobaczyć zdziwione spojrzenie Alice. - Muszę wrócić do domuuu. - przeciągnęłam wydymając wargę, pokazując tym samym swój smutek.
- Ona nie wraca do domu. - zaśmiał się cicho Luke, a jego ramię zatrzęsło się pod wpływem śmiechu. - Nie mam mowy abyś wróciła tam w takim stanie.
- A ciocia? - spytałam unosząc swój wzrok, aby spostrzec jego soczewki wpatrzone we mnie.
- Napisz jej sms'a? - zapytał, jakby to było coś oczywistego.
Kiwnęłam głową utwierdzając, że to bardzo mądry pomysł po czym wygrzebałam telefon z kieszeni.
Mówiłam pod nosem treść wiadomości, którą miałam napisać, co szło mi fatalnie. Ledwo co trafiałam w litery, przynajmniej tak mi się wydawało, że w nie trafiałam, gdy po chwili Luke odebrał mi telefon.
- Ciociu będę futro? - przeczytał blondyn kasując ostatni wyraz i poprawiając go.
Wzruszyłam ramionami dając mu napisać bardziej odpowiedzialną wiadomość, kiedy ja ponowie podjęłam próby zaśnięcia na jego ramieniu.
- Mam jedno łóżko i zapewniam was, że biorę je ja, więc macie materace, ewentualnie dywan. - poinformował Harry, a ja po chwili poczułam znajomy dotyk na plecach i pod kolanami.
- Dziękuję. - mruknęłam w tors chłopaka pozwalając mu położyć mnie na miękkiej powierzchni.
Wybrał materac, ha.
- Dobranoc, Luke. - zmrużyłam oczy chcąc go zobaczyć.
- Ta, dobranoc Melka. - powiedział głaszcząc przez moment moją głowę po czym wstał z tymczasowego łóżka.
- gdzie idziesz? - spytałam zanim chłopak wyszedł z sypialni.
- Pomogę ogarnąć Stylesowi ludzi. - wskazał dłonią na korytarz wysyłając mi cmoknięcie i znikając w głębi domu.
- Pa Luke. - powiedziałam cicho, trochę zawiedziona tym, że chłopaka nie będzie obok.
Położyłam głowę na poduszce i chwilę patrzyłam się na ścianę widząc jakiś rockowy zespół. Skanowałam wzrokiem pokój loczka jakoś nagle nie odczuwając potrzeby snu. Moje spojrzenie zatrzymało się na jakimś plakiecie, który w połowie był zerwany. Wypatrzyłam skrawek tęczy, a raczej jej połowę na co zmarszczyłam brwi.
Harry i tęcza?
To jak jakiś motorzysta ze skórą na plecach i różową czapką na głowie.
Może to miało jakiś głębszy sen, ale późna pora i alkohol w organizmie nie pozwał mi się nad tym zastanawiać, co gorsza, myśleć.
Przymknęłam oczy chcąc w końcu zasnąć, gdy moja głowa zaczęła pulsować. Nie musiałam długo czekać, gdy zapotrzebowanie snu było po prostu silniejsze i nie minęły nawet dwie minuty, a ja już spałam.
CZYTASZ
Hetemmo|l.h.
RandomMelnon: nahh, nie zasnę dzisiaj. O której idziesz spać? Hetemmo: o 3 Melnon: to dobrze, będziesz ze mną pisać bo wszyscy mają mnie już dość Hetemmo: 23*