Wśród roztańczonych ludzi i alkoholu w moim organizmie, czas mijał wyjątkowo szybko. Nie zdążyłam spostrzec, że była już prawie pierwsza w nocy, a ja w tym momencie przytulałam się z Luke'iem i bujałam w rytm muzyki. Owszem, robiłam już się trochę senna, więc wiedziałam, że już niedługo będę musiała iść.
W końcu dzisiaj muszę iść do szkoły, woho.
Myślałam, że o tej porze liczba ludzi się zmniejszy, ale tak nie było. Za to udało mi się dostrzec kilka nowych twarzy, których wcześniej nie widziałam. Mój wzrok zatrzymał się na Michaelu, który rozmawiał z jakąś szatynką uśmiechając się. Spojrzałam na jego ręce, w których trzymał pudełko, jednak nie dane było mi zobaczyć zbyt wielu, gdy prawdopodobnie środek był pusty, a chłopak właśnie je zamknął. Zmarszczyłam brwi próbując się domyślić co mogło być w środku, gdy w końcu odważyłam się zapytać Luke'a i upewnić co do mojej małej teorii.
- Luke. - zwróciłam jego uwagę odsuwając się trochę, aby móc na mnie spojrzeć. Kiedy jego wzrok spotkał się z moim, a blondyn kiwnął głową, kontynuowałam. - Czy w pudełku Michaela były narkotyki?
Chłopak patrzył na mnie przez chwilę, zagryzając wargę po czym wypuszczając ją cicho wzdychając.
- Może. - wzruszył ramionami, na co przekrzywiłam głowę oczekując innej odpowiedzi. - To tylko skręty.
- A jednak. Ugh, przecież wiesz, że to niezdrowe. - mruknęłam patrząc na niego z lekkim zawiedzeniem.
- Skąd wiesz, że brałem? - zapytał unosząc brwi.
- A nie robiłeś tego?
- No dobra. Ale nic mi nie będzie. - zapewnił ponownie mnie przytulając, na co pokręciłam głową wtulając się w jego tors.
- Okej, ale zapewniam cię, że nie wracam z tobą motocyklem.
- Co? Jak to?
- Albo idziemy piechotą, albo idę sama. - powiedziałam odsuwając się od niego i lustrując wzrokiem. - Nie jesteś trzeźwy, a ja nie chce abyś nas uśmiercił.
- Boże, Melanie, to był tylko jeden skręt. Jestem w stanie prowadzić.
- Nie będę ryzykować. - powiedziałam stanowczym tonem po czym odwracając się na pięcie skierowałam się w kierunku łazienki.
Nie byłam pewna, czemu akurat tam udałam się w tej chwili. Może to dlatego, że po prostu chciałam odpocząć? W każdym bądź razie Luke nie zatrzymał mnie, co mnie trochę zabolało, jednak nie zamierzałam sobie dać o tym znać.
- Melanieee. - przeciągnął znajomy głos, na co przymknęłam oczy przyodziewając sztuczny uśmiech i odwracając się do czarnowłosego.
- Hej Blake. - uniosłam lekko dłoń, chcąc kontynuować swoje zamiary co do pójścia do łazienki, kiedy chłopak się odezwał:
- Naprawdę jesteś z tym Luke'iem? Serio, uważam, że jesteś naprawdę wyjątkowa, w przeciwieństwie do Hemmingsa. On woli się bawić, niż pakować w prawdziwe związki. To nigdy nie skończyło się dla niego dobrze. - wzruszył ramionami oblizując swoje wargi i mówiąc dalej. - Uważam, że mógłbym być lepszą partią dla ciebie. Był w wielu związkach, które nigdy nie były całkiem prawdziwe, więc... - zawiesił się patrząc na mnie z troską. - Upewnij się, że ty będziesz jego prawdziwą dziewczyną.
Potrzebowałam chwili, aby zakodować jego słowa, jednak ta chwila trwała za długo, aby mu odpowiedzieć, gdy chłopak po prostu sobie odszedł. Skierowałam się do łazienki, będąc lekko zdenerwowaną. Miałam dosyć słuchania tego, jaki to Luke jest był bądź będzie zły. Co innych obchodzi nasze prywatne życie? Może blondyn się zmienił? Nie mają prawa go oceniać, a tym bardziej, wmawiać mi, że lepiej będzie mi bez niego. Sama wiem co jest dla mnie dobre i zapewniam, towarzystwo wysokiego blondyna się do tego zalicza.
CZYTASZ
Hetemmo|l.h.
RandomMelnon: nahh, nie zasnę dzisiaj. O której idziesz spać? Hetemmo: o 3 Melnon: to dobrze, będziesz ze mną pisać bo wszyscy mają mnie już dość Hetemmo: 23*