68

1.4K 68 20
                                    

Niedziela należała do tych spokojniejszych dni. Luke odprowadził mnie do domu po drodze zachodząc do mieszkania Mirandy po moją torbę. Dziewczyny nie było w domu, zapewne została u Davida, jednak jej rodzice na szczęście byli już w domu.

Pożegnałam się z blondynem, którego wyraźnie męczył kac. Miał sine oczy, które co chwile przecierał mówiąc, że ciągle go pieczą. Próbowałam mu uświadomić, że to co robi jeszcze bardziej pogarsza jego ból, jednak chłopak nie bardzo mnie posłuchał. Po naszym pożegnalnym pocałunku i po tym jak weszłam do domu on również udał się do siebie. Nie zamierzałam mówić cioci o mojej ostatniej imprezie, bo jeszcze uznała by mnie za uzależnioną czy coś. Na tej wczorajszej znalazłam się przypadkiem, a raczej z winy Jessicy, która nie potrafi trzymać rąk przy sobie. Ja nadal nie byłam przekonana do imprez, ale to, że ostatnio coraz częściej tam chodziłam mogło wyglądać inaczej. Ciocia nie męczyła mnie pytaniami, za co byłam jej wdzięczna. Poszłam od razu do swojego pokoju, gdzie wzięłam swojego laptopa i położyłam się na łóżku. Nie miałam nic do roboty, a moja niechęć się powiększyła z wiedzą, że zostały trzy dni do wakacji. Jutro, czyli w poniedziałek miał być ostatni dzień tematyczny więc wyciągając telefon napisałam sms'a do Taylor. Dziewczyna zrobiła zdjęcie tego planu, więc już po chwili mi je wysłała. Zmarszczyłam brwi widząc, napis "serce". Zaczęłam się zastanawiać czy mam cokolwiek związanego z tym tematem. Przypomniałam sobie o koszulce z krótkim rękawem, którą kiedyś kupiłam. Była czarna, a zakończenia rękawów miały czerwony pasek. Właśnie tam, gdzie znajdowało się serce u człowieka, tam też był jego nadruk. Byłam ciekawa jak inni będą jutro wyglądać, a w szczególności Luke.


Następnego dnia, w końcu mogłam się tego dowiedzieć. Wstałam, po czym zjadłam śniadanie i umyłam zęby. Weszłam do pokoju, gdzie czekała na mnie koszulka, którą postanowiłam już wczoraj naszykować. Wciągnęłam ją w moje, a jak, czarne spodnie po czym podeszłam do toaletki, gdzie wykonałam swój codzienny makijaż. No prawie, gdyż dzisiejszym wyjątkiem było pomalowanie ust na czerwono. Po wykonaniu tego szybko spakowałam się w torebkę i za telefonem Luke'a zeszłam na dół, gdzie zarzuciłam na siebie kurtkę.

- Hejka. - uśmiechnęłam się, kiedy weszłam do auta chłopaka. Blondyn spojrzał na mnie od razu się nachylając i kiedy myślałam, że złączy nasze usta, on oddalił się trochę. Uniosłam brwi nie będąc pewna o co mu chodzi do momentu, kiedy chłopak nie zjechał wzrokiem na moje usta. Czułam lekkie zawstydzenie, które na szczęście szybko zniknęło kiedy chłopak w końcu postanowił mnie pocałować.

- Ładny kolor. - pochwalił kiedy w końcu się odsunął i ruszył z podjazdu.

- Tak, masz go trochę na ustach. - poinformowałam wyciągając rękę w zamiarze zmazania mu szminki, kiedy on odepchnął ją.

- Może chce ją mieć? - spytał patrząc na mnie krótko i cmokając ustami. Przewróciłam oczami i pokręciłam głową, kiedy chłopak znowu się odezwał. - Nie pasuje mi?

- Pasuje ci idealnie, zwłaszcza, że nie masz jej rozłożonej na całe usta. - westchnęłam wyjmując chusteczki i nakłaniając, aby chłopak z nich skorzystał.

- Akurat w tej sprawie to ty mogłabyś mi pomóc, więcej pocałunków, na przykład. - chłopak wzruszył ramionami zabierając ode mnie chusteczkę i wycierając sobie usta.

- Luke, właśnie ją jeszcze bardziej rozmazałeś. - jęknęłam patrząc, jak szminka zajęła miejsce na jego policzku. - Ty zajmij się jazdą, a ja zajmę się twoim policzkiem. - po tych słowach zabrałam od niego swoją chusteczkę i już staranniej zmyłam z niego pozostałości szminki.

- W sumie, to nie najgorszy układ. - przyznał kiwając głową na co go upomniałam, bo to nie ułatwiało mi zadania. - Nie chciałabyś kiedyś poprowadzić?

Hetemmo|l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz