55

1.6K 75 3
                                    

Tego samego dnia wraz z Luke'iem, który podobnie jak ja nie miał żadnego pluszaka pojechaliśmy do galerii. To znaczy miałam kilka misiów ale raczej z czasów dzieciństwa, w większości zniszczone, bądź przebrane w jakieś naprawdę przedziwne stroje. Luke twierdził, że nie miał ich w ogóle, co uważałam za kłamstwo, ponieważ kiedy u niego nocowałam widziałam jednego pod łóżkiem, a przynajmniej jego kawałek. Nie wiem czy chłopak naprawdę się wstydził, czy miał jakiś konkretniejszy powód aby ukrywać swojego pluszowego przyjaciela pod łóżkiem.

W każdym bądź razie, kiedy chłopak zaproponował wyjazd do galerii zgodziłam się od razu. Po pierwsze dlatego, żeby spędzić więcej czasu z nim, a po drugie, jak już wiecie, z okazji jutrzejszego dnia.

Dni tematyczne w naszej szkole nie są obowiązkowe, są po prostu dla chętnych. Poza tym, spełniając wybraną tematykę masz pewność, że tego dnia nauczyciel cię nie zapyta, a to już coś. Nasz samorząd wymyślił coś takiego dwa lata temu i jak na razie organizujemy ten tydzień co roku. Nauczyciele z początku nie byli za bardzo zadowoleni tym pomysłem, gdy po jakimś czasie sami zaczęli się angażować. Jeśli chodzi o tematy, samorząd wymyśla je sam, chyba że ktoś ma jakiś dobry pomysł i się nim podzieli.

Po około pięciu minutach, bo galeria znajdowała się dość blisko szkoły zdecydowaliśmy się wejść do pierwszego lepszego sklepu z maskotkami.

- Wiesz już co byś chciała? - spytał Luke lustrując półkę, na których leżały maskotki z Disney'a.

- Nie mam pojęcia. - wzruszyłam ramionami rozglądając się za jakimś ładnym pluszakiem.

- Może pingwin? One są urocze. - zaproponował zdejmując naprawdę słodkiego pingwinka, z dużymi, czarnymi oczami z fioletową tęczówką.

- O mój boże, rzeczywiście uroczy. - przyznałam kiwając głową i podchodząc do chłopaka. - Aw. - pogłaskałam jego futerko, stykając się z ręką blondyna, który po chwili się zaśmiał.

- Mam nadzieję, że dobrze nim się zajmiesz. - powiedział z udawaną powagą kucając lekko aby podnieść ręce i wręczyć mi mojego wymarzonego pluszaka.

- Nie zawiodę cię, Lucasie. - podejmowałam próby grania, gdy na moich ustach co chwilę pojawiał się uśmiech. - Dziękuję. - wzięłam pingwinka i pocałowałam czubek jego głowy. - A ty?

- Nie mam pojęcia, może wezmę Annę czy coś.

- Żartujesz? Zdradzasz mnie z Anną z Krainy Lodu? - uniosłam brwi przykładając rękę do piersi i teatralnie wzdychając.

- Nah i tak wolałem Elsę. - mruknął przewracając oczami i biorąc do rąk maskotkę dziewczyny.

- Nie przygarniemy jeszcze jednego pingwinka do naszej rodziny? - wydęłam wargę i wyciągnęłam rękę próbując dosięgnąć do ostatniej półki, gdzie był prawie identyczny pluszak, różnił się tylko kolorem oczu, ponieważ był on niebieski.

Podskoczyłam w momencie, gdy ręce blondyna owinęły się wokół mojej talii i unosząc mnie tak, że teraz półka była prawie na moim poziomie. Szybkim ruchem zdjęłam pingwinka i czekałam, aż Luke przeniesie mnie ponownie na ziemię.

- Myślisz, że będziemy dobrymi rodzicami? - zapytał patrząc na obydwa pluszaki, na co ja mimowolnie się uśmiechnęłam, kiedy usłyszałam pytanie blondyna. Uniosłam głowę i przytaknęłam kładąc głowę na jego torsie.





Dziesięć minut później wyszliśmy z galerii, ponieważ Luke'owi zachciało się jeść, a że byliśmy na bardzo zdrowej diecie, zamówiliśmy jedzenie w mc donaldzie. Wzięłam sobie zwykłego snack wrapa z liptonem, podczas gdy Luke wziął jakiś zestaw z burgerem i dużą colą. Naprawdę, podziwiałam go za to, że potrafił tyle zmieścić nie martwiąc się dodatkowymi kilogramami.

A no tak, przecież on nie tyje.

Spojrzałam na chłopaka, którego kości policzkowe uwydatniały się za każdym razem kiedy gryzł, co mnie szczerze mówiąc, trochę dołowało.

Moje kości policzkowe były widoczne tylko wtedy, kiedy je malowałam.

- Czy to, jak jem kanapkę z mc donalda jest gorące czy jednak patrzysz się na mnie z innego powodu? - spytał odchylając się na siedzeniu i przekręcając głowę w moją stronę.

- Tylko patrzyłam w twoim kierunku. - wzruszyłam ramionami kończąc swojego snack wrapa.

- Tak tak, a moim przyjacielem jest Blackbear. - przewrócił oczami odkładając puste pudełko, po czym wycierając ręce odpalił samochód i wyjechał z parkingu galerii.

- Musisz nas zapoznać, lubię go. - zaśmiałam się krótko, na co chłopak zawtórował mi kręcąc głową.

Resztę drogi spędziłam na popijaniu mojego liptona i potajemnym zerkaniu na Luke'a, bo, okej, on był naprawdę przystojny.





Dojechaliśmy pod dom Luke'a, gdzie umówiliśmy się już wcześniej i wyszliśmy z samochodu. Chłopak sam mnie zaprosił do swojego domu, a grzechem byłoby odmówić, zwłaszcza, że w domu bym się nudziła, a spędzanie czasu z blondynem należało do jednych z moich ulubionych zajęć.

- Nie ma twoich rodziców? - spytałam rozglądając się po pomieszczeniu i zdejmując buty.

- Najwidoczniej nie. Tata jest w pracy, a mama to w sumie nie wiem. - wzruszył ramionami zawieszając nasze kurtki na wieszaku. - Chcesz coś do jedzenia? - spytał na co uniosłam brwi i popatrzyłam na niego niezrozumiale.

- Dopiero jedliśmy, nie jestem głodna. - przypomniałam. - Ty jesteś?

- Może trochę. - mruknął wyjmując z lodówki mlecznego batonika i kierując się do swojego pokoju, do którego swoją drogą również poszłam.

- Więc... - zaczął otwierając swoją przekąskę i machając nią lekko. - Na pewno nie chcesz? - spytał podstawiając batonika pod moją twarz, na co zaśmiałam się krótko.

- Na pewno. - powiedziałam, kiedy chłopak przytrzymał dłużej słodycz. - Ugh, Luke. - westchnąłam w ostateczności biorąc gryza i rozkoszując się przesłodkim smakiem.

- Wiedziałem. - uniósł kąciki ust odchylając się, aby móc oprzeć się na ścianie, kiedy oboje siedzieliśmy na jego łóżku. - Nikt nie oparłby się mlecznemu batonikowi.

Rzuciłam mu spojrzenie typu "serio?" po czym wyjęłam telefon chcąc wysłać smsa do cioci z informacją, gdzie się znajduję. Napisałam jej po prostu, że jestem u Luke'a i nie wiem o której wrócę, ale jak coś by się działo, niech zadzwoni. Schowałam telefon i uniosłam wzrok na blondyna, który mi się przyglądał.

- Nie chcesz jeszcze? - zapytał na co pokręciłam głową kładąc się na plecach.

- Będę gruba. - mruknęłam prostując nogi, które wylądowały na nogach Luke'a.

- Nie, nie będziesz. - powiedział pewnie przesuwając się i teraz leżąc po mojej lewej stronie. - Ja nie wiem jak można się najeść taką małą kanapką. - powiedział unosząc dwa palce do góry i pokazując mniej więcej wielkość wrapa. Jakbyś wzięła tortillę, okej, ale to tylko snack wrap. - wzruszył ramionami patrząc na mnie z czymś, czego nie potrafiłam rozszyfrować.

- Nie lubię dużo jeść. - odparłam z niepewnością w głosie, nad którą nie byłam w stanie zapanować. Blondyn odgarnął jeden z moich niesfornych kosmyków za ucho i kciukiem pogładził lekko mój policzek.

- Nie lubisz, czy ubzdurałaś sobie, że nie możesz? - spytał przysuwając się bliżej mnie tak, że nasze nosy prawie się ze sobą stykały.

- Jak ty to robisz? - spytałam po chwili ciszy spuszczając wzrok i czując, że się rumienię.

- Co takiego? - zapytał wyraźnie zdziwiony trącąc lekko mój podbródek, abym na niego spojrzała.

- Sprawiasz, że przy tobie lubię siebie bardziej.

Hetemmo|l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz