Nie sądziłam, że ten dzień nadejdzie aż tak szybko. Środa była dniem gdzie po raz ostatni przed wakacjami miałam zobaczyć moją szkołę. Z jednej strony cieszyłam się, że to koniec nauki i w końcu będę miała zasłużone wakacje, jednak z drugiej było mi trochę smutno, że nie będę widywała tych wszystkich ludzi. Owszem, z częścią z nich mogłabym się normalnie umówić, jednak z tą drugą częścią nie miałam aż tak dobrego kontaktu. Poza tym byłam chyba zbyt nieśmiała aby po prostu zapytać ich o wspólne spotkanie.
Na pewno będzie brakować mi tych wszystkich nauczycieli, których poczucie humoru czasem nie było na miejscu, jednak i tak każdy się śmiał z ich żartów. Z drugiej strony, to miały być tylko dwa miesiące, kto wie jak szybko one zlecą?
Ubrałam się w czarną sukienkę, do której zmusiła mnie ciocia. To znaczy nie tak, że mi się nie podobała. Była naprawdę ładna, po prostu przewidywałam, że przebiorę się w zwykłą spódnice i koszule. Emily przyniosła mi sukienkę należącą do mamy tego ranka. Upierała się abym ją założyła, więc nie chcąc się kłócić tak zrobiłam. Skoro ciocia miała sukienkę mamy, oznaczało to, że kobieta musiała tutaj zostawić cześć swoich ubrań. Nie narzekałam, gdyż materiał był naprawdę przyjemny w dotyku, a koronka jaka znajdowała się na ramionach była estetycznie wykonana. Ubrałam się szybko po czym nastawiłam lokownice chcąc zakręcić włosy na dzisiejszą okazje. Po zrobionej czynności pomalowałam się dodając kreski. Oczywiście musiałam poprawiać je ze trzy razy, gdyż rzadko co wychodziło mi idealnie za pierwszym razem. Po makijażu zeszłam na dół, gdzie ciocia krzątała się po całym salonie w poszukiwaniu czegoś.
- Może ci pomoc? - zapytałam, podchodząc do kanapy i układając poduszki, które przez huragan Emily znalazły się na ziemi.
- Szukam aparatu, widziałaś go gdzieś? - nie obdarzyła mnie spojrzeniem, gdy zaraz podbiegła do kuchni i zaczęła otwierać wszystkie szafki po kolei.
- To trochę absurdalne szukać aparatu w kubkach, nie sądzisz? - spytałam z małym uśmiechem na ustach, na co ciocia zaprzestała swych czynności. - Może jest w twoim pokoju? Zawsze go chowasz w tej charakterystycznej, różowej obudowie, więc nie powinnaś mieć problemu ze znalezieniem jej.
- Masz racje. - Emily kiwnęła głową przymykając oczy. - Na spokojnie, mamy jeszcze czas.
- Mamy? - powtórzyłam marszcząc brwi. - Hej, chyba nie szukasz tego aparatu dla mnie?
- Jak to nie? Rok szkolny się kończy, nie chcesz mieć żadnych zdjęć na pamiątkę?
- Ciociu, kończę szkołe za rok, nie teraz. - westchnęłam patrząc na nią błagalnie.
- No ale tak pięknie wyglądasz. - pochwaliła odgarniając jeden z moich kosmyków. - Chociaż jedno, chce mieć jakąś pamiątkę.
- Okej. - zgodziłam się przewracając oczami, a widząc uśmiech cioci przypomniałam. - Tylko jedno.
Na zakończeniu nikt z jedenastych klas nie wydawał się przybity ani smutny. Bo przecież mieliśmy jeszcze jeden rok razem, w przeciwieństwie do uczniów, którzy kończyli dwunastą klasę. Nie zwlekaliśmy z zakończeniem, zwłaszcza, że niektórzy nauczyciele pragnęli go bardziej niż my sami. Wyszłam ze szkoły po jakiś trzydziestu minutach czekając na Taylor, która już po chwili pojawiła się obok mnie.
- Wakacje, rozumiesz? Tyle wolnych dni gdzie nie będziemy musiały patrzeć na ten budynek. - blondynka uśmiechnęła się szeroko
podskakując i wydając z siebie krótki pisk, na co zareagowałam śmiechem.- Rozumiem Taylor, po prostu mój entuzjazm nie jest aż taki duży. - oznajmiłam, na co dziewczyna spoważniała patrząc na mnie.
- Trzeba coś z tym zrobić, nie sądzisz? Dzisiaj u mnie. Koniecznie, obowiązkowo, przymusowo i nie ma żadnego ale. Dzisiaj Taylor Haward robi imprezę.
CZYTASZ
Hetemmo|l.h.
RandomMelnon: nahh, nie zasnę dzisiaj. O której idziesz spać? Hetemmo: o 3 Melnon: to dobrze, będziesz ze mną pisać bo wszyscy mają mnie już dość Hetemmo: 23*