38

2K 90 1
                                    

Abigail Ibsen. O kogo chodziło? W mojej głowie pojawiały się tysiące pomysłów co do tej osoby. Może była kimś bliskim dla Luke'a, rodziną, albo zwykłą koleżanką? Coś musiało ich łączyć (albo nadal łączy) skoro jej inicjały wyryte były na własności blondyna.

- Wy... Jesteście przyjaciółmi? - zadałam pytanie nie będąc pewna czy chce znać odpowiedź.

- Co? Nie. - odpowiedział od razu kręcąc głową. - Kiedyś byliśmy, jakiś rok temu. Abigail liczyła coś więcej niż na przyjaźń, zawzięcie twierdziła, że jesteśmy parą i każdemu wmawiała swoją prawdę. Ona naprawie się zmieniła, przyzwyczaiła się do tego, że jest w centrum uwagi dzięki mnie i nie mogła się pogodzić kiedy w końcu przyznałem przy wszystkich, że nie jesteśmy parą. Ku mojemu zdziwieniu nie wpadła w rozpacz, wręcz przeciwnie. Była spokojna i zapewniała, że to tylko chwilowa przerwa między nami, że potrzebujemy czasu. Boże, ona tkwiła w tym swoim udawanym związku i codziennie próbowała udowodnić, że on naprawdę istnieje. Dawała mi jakieś czekoladki, robiła niespodzianki, czasem miałem nawet wrażenie, że mnie śledzi. A ja nie miałem pojęcia co robić, jeszcze nigdy nie miałam na poważnie dziewczyny, zwłaszcza wariatki i po prostu nie byłem na to gotowy. Zwłaszcza, że Abi była dla mnie tylko i wyłącznie przyjaciółką, nie widziałem w niej kogoś bliższego. Swoje inicjały zrobiła dzień przed tym, kiedy nie przyszła do szkoły. Przeniosła się, ale nadal ją widuje. Przechodzi obok mnie uśmiechnięta jak niby nigdy nic witając się ze mną, na co nigdy nie odpowiadam, po prostu nie mogę. - westchnął odchylając się na swoich rękach do tyłu. - Przepraszam, że ci nie powiedziałem, ale po prostu nie chciałem, abyś sobie cokolwiek pomyślała. To jest przeszłość, do której nie lubię wracać.

Kiwnęłam głową analizując jego słowa. Potrzebowałam zastanowienia się, przemyślenia tej całej chorej sytuacji. Zastanawiałam się czy ta cała Abigail nie miała żadnych problemów psychicznych bądź niezdrowej obsesji na punkcie chłopaka, skoro ich "zerwanie" nie poruszyło ją, a dało powody aby udowodnić, że jednak było ono niepotrzebne. Chciałam wiedząc coś więcej o tych prezentach, skoro jednym z nich był trwały ślad na siedzeniu motocykla. Patrzyłam się chwile na Luke, kiedy jego wzrok utkwionym był w ziemie. Przybliżyłam się do niego i po prostu przytuliłam. Chciałam pokazać, że jestem obok i nie zamierzam się nigdzie ruszyć. Chłopak po chwili odwzajemniając mój gest wytwarzając przyjemne ciepło.

- Dziękuję, że mi powiedziałeś. - wyszeptałam uśmiechając się do niego kiedy w końcu się od siebie odsunęliśmy.

- Dziękuję, że mnie wysłuchałaś i, no wiesz, nie obraziłaś się czy coś. - powiedział na co spojrzałam na niego niezrozumiałe.

- Miałam ku temu powodu? To naturalne, że nie o wszystkim musisz mnie informować, tak? Zwłaszcza, że jak sam powiedziałeś, to przeszłość do której nie warto wracać. - powiedziałam, na co blondyn tylko przytaknął i położył się na plecach.

Również położyłam się obok niego wpatrując się w beztrosko w niebo.

- Zawsze o tym marzyłam. No wiesz, po prostu leżeć, zapomnieć o problemach i leżeć.

- Powiedziałaś dwa razy leżeć, wiesz o tym? - spytał odwracając głowę w moja stronę i unosząc brwi.

- No i? Lubię leżeć. - przyznałam kładąc rękę na swoim brzuchu i się chwile zastanawiać. - Lubię wiele rzeczy.

- Na przykład?

- Lubię zachody słońca, lubię czerwony, to naprawdę ładny kolor. - zaśmiałam się krótko, a chłopak mi zawtórował. - Lubię naleśniki, serio, to chyba jedyne jedzenie, które szczerze lubię.

- Nic innego nie jesz?

- Nie, to nie o to chodzi. Wiele rzeczy nie lubię, ale je jem. Są znośne, o tak. - przyznałam wzruszając ramionami. - Jakbym jadła same naleśniki to... Nie, po prostu bym nie mogła. - dodałam patrząc na rozbawionego Luke'a. - Powiedz mi co ty lubisz.

Hetemmo|l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz