58

1.5K 74 1
                                    

- Chyba jedziemy dzisiaj na basen, jak chcesz to możesz z nami pojechać. - powiedziała Taylor zaraz po wyjściu ze szkoły i nakładając okulary przeciwsłoneczne.

- Myślisz, że nikt nie miałby nic przeciwko? - zapytałam przymrużając lekko oczy i żałując, że nie wzięłam swoich okularów.

- Dlaczego ktoś miałby mieć? Niall wyraźnie zaznaczył, że mogę zabrać dosłownie każdego, chłopcy też jadą. - pokiwała głową uśmiechając się. - No dawaj, będzie fajnie.

- Zawsze tak mówisz. - przewróciłam oczami patrząc na blondynkę. - Pamiętasz jak fajnie miało być w wesołym miasteczku, a później już na starcie zostałyśmy oblane przez Water Coaster?

- Tym razem będzie inaczej, po prostu się zgódź. - wydęła wargę i uniosła ręce w geście modlitwy na co mimowolnie się zaśmiałam i upuściłam dłonie dziewczyny wiedząc jak dziwnie może to wyglądać.

- Okej, twoje "będzie fajnie" ma ostatnią szansę. - zdecydowałam kiwając głową na co dziewczyna wydała z siebie coś w rodzaju pisku przytulając mnie i dziękując, co uważałam dość za przesadzoną reakcję bo hej, mieliśmy iść tylko na basen.



Spakowana i gotowa do wyjścia byłam już o godzinie szesnastej dziesięć. Siedziałam w salonie oglądając jakieś wiadomości, które średnio mnie interesowały, jednak musiałam się czymś zając. Luke miał zadzwonić kiedy będą, bo jak się okazało jedziemy busem Michaela, który mieścił siedem osób. Nie miałam za bardzo prawa wypowiedzenia się do tego, że jedzie nas ósemka i ktoś musi siąść komuś na kolanach, a skoro wszyscy uznali, że jestem najdrobniejsza to zrobię to właśnie ja. Po prostu miałam nadzieję, że Luke nie powie nic związanego z moją wagą. 

- Za ile jedziecie? - spytała Emily wchodząc do salonu ze stertą prania mojego brata.

- Za jakąś chwilę, czekam na telefon. - uniosłam swoje urządzenie do góry, na co ciocia kiwnęła głową wracając do swoich zajęć.

Swoją drogą rozmawiałam już z nią. Nie było to nic wielkiego, po prostu powiedziała, abym była najpóźniej o dwudziestej drugiej. Nie wiem, ale chyba jej przeszło z tym, że chce mnie w domu częściej. Dała mi więcej czasu i powiedziała, że jeśli chciałabym gdzieś wyjść wystarczy, abym napisała smsa. Jakoś nie bardzo przeszkadzała mi ta zmiana, bardziej się martwiłam o to, co mogło być jej przyczyną.

Kiedy po pokoju rozległ się dzwonek telefonu wcisnęłam zieloną słuchawkę wstając z kanapy.

- Tak, Luke?

- Hejka, za chwilę będziemy więc możesz już wychodzić. - poinformował, na co przytaknęłam mówiąc ciche "okej" i się rozłączając. 

Schowałam telefon do plecaka i żegnając się z ciocią podeszłam do drzwi gdzie nałożyłam zwykłe tenisówki. Wzięłam klucze, którymi po chwili zamknęłam dom i wyszłam na podjazd. Nie czekałam dłużej niż minutę, gdy czarny bus Michaela podjechał po mnie. Tylne drzwi się otworzyły, a moim oczom od razu okazał się Luke, który gestem dłoni klepnął swoje kolana. Westchnęłam wchodząc do środka i tak jak już to było zaplanowane, usiadłam na kolanach blondyna zamykając ze sobą drzwi. Ręce chłopaka od razu owinęły moją talię i wtuliły w swoją klatkę piersiową. Kątem oka zlustrowałam pojazd, w którym tak jak wspominała mi Taylor, znajdowali się Niall, Liam, Alice, Michael, Miranda no i Taylor. Zdziwiłam się, że z brunetką siedzącą  z przodu nie było Harry'ego. Zamierzałam się spytać o powód Luke'a później, kiedy już zostaniemy w mniejszym gronie, że tak to ujmę.

- Na ile tam jedziemy? - spytała Alice, która siedziała obok nas na fotelu.

- Na ile będziemy chcieli, co nie? - odpowiedział pytaniem na pytanie Michael, patrząc na nas przez przednie lusterko. 

Alice kiwnęła głową nie odzywając się. Oparła się na zagłówku odwracając głowę w stronę okien. W sumie nie bardzo dziwiłam się, że dziewczyna się nudziła, zwłaszcza, że jej chłopak/partner (sama do końca nie wiem jaka jest ich relacja) siedział z tyłu rozmawiając z Niallem i Taylor u jego boku. 

Miranda wydawała się być bardziej spokojna niż zwykle, co mnie lekko nie zaniepokoiło. Może to miało związek z Harrym? W sensie, że się pokłócili czy coś i nie jest w dobrym nastroju. Wiedziałam, że nie byłyśmy jakoś na tyle blisko siebie, aby o to pytać, więc liczyłam na to, że Taylor z nią porozmawia, bo w końcu ostatnio to obiecała.

Na basen przyjechaliśmy po jakiś dwudziestu pięć minutach. Wybraliśmy zakrytą pływalnie ze względu na pogodę, która w ostatnim czasie nie była pewna. Rano mógł padać deszcz i sprawiać wrażenie, że reszta dnia nie będzie lepsza kiedy po zaledwie kilku godzinach wychodziło pełne słońce. Także przyjechaliśmy na jeden z najczęstszych basenów odwiedzanych w mieście. 

Rozdzieliliśmy się w momencie, kiedy musieliśmy wejść do szatni. Wraz z dziewczynami przebrałyśmy się w nasze stroje kąpielowe i ruszyłyśmy w stronę wyjścia. Jak się okazało chłopcy już na nas czekali, co nie było sporym zaskoczeniem zwłaszcza, że oni zawsze byli szybsi, po prostu. 

Luke zlustrował mnie wzrokiem, na co poczułam się lekko niepewnie, dopóki jego wzrok nie skrzyżował się z moim. Chłopak podszedł do mnie uśmiechając się i obejmując jednym ramieniem.

- Idziemy na zjeżdżalnie? - zapytał, na co wszyscy mu przytaknęli.

- Zjeżdżalnie? - powtórzyłam, kiedy byliśmy w drodze na schodki, które miały nas zaprowadzić do kilku rodzajów zjazdów. 

- Tak. - przytaknął. - Zbyt dorośle? - spytał przykładając dłoń do klatki piersiowej i patrząc na mnie z uniesionymi brwiami, na co przewróciłam oczami.

- Dokładnie to miałam na myśli. - kiwnęłam głową wchodząc po schodach.

- Jesteście zbyt uroczy, przestańcie. - mruknął Michael odwracając się do nas aby na nas zerknąć.

- Ale że my? - spytał Luke wydymając wargę i mierzwiąc moje włosy, na co mimowolnie się zaśmiałam.

Blondyn w odpowiedzi dostał tylko środkowy palec, który pokazał mu czerwonowłosy. Co do jego włosów wraz z Luke'iem omawialiśmy nowy kolor dla niego, gdy aktualny przypominał już raczej zgniłą niż świeżą czereśnie, że tak to ujmę. Blondyn za wszelką cenę chce aby Mike zrobił sobie zielone włosy, do czego nie byłam do końca przekonana. Ja raczej wolałam niebieski, jakoś lepiej do niego pasował. Jednak ta kwestia była do przedyskutowania, poza tym Clifford i tak zrobi to co chce nie zważając na nasze opinie. 

Przyjaciel Hemmingsa, chyba lekko przybity tym, że jako jedyny z ósemki nie miał drugiej połówki, nie czekając na nikogo zjechał pierwszą lepszą zjeżdzalnią. 

- Idzie ktoś na cebulę? - spytał Niall lustrując nas wzrokiem i uśmiechając się zadziornie.

- Cebula? - zapytała Talor, wyraźnie zdziwiona.

- No tak, to taki jakby wir. - wzruszył ramionami Horan nie bardzo wiedząc jak może to wyjaśnić. - Chodź to się przekonasz.

- Nie umrę? - Taylor zadała kolejne pytanie śmiejąc się i idąc w kierunku czerwonej rury oznaczoną cyfrą 4 z blondynem.

- Nie powinnaś. - powiedział, a widząc zaskoczoną reakcje Haward roześmiał się. - Serio będzie super, ja będę zaraz po tobie. - wytłumaczył na co blondynka zgodziła się wchodząc do zjeżdżalni. 

- A ty? - spytał Luke przystając obok mnie i obejmując ramieniem.

- Są jakieś zjeżdżalnie na dwie osoby? - spytałam z nikłą nadzieją, na co chłopak zaśmiał się cicho kręcąc głową.

- Niestety nie, ale są dwie które jadą praktycznie tą samą trasą, wiec możemy się ścigać. - zaproponował szczerząc się na co westchnęłam.

- Okej, ale i tak obydwoje wiemy, że to ty wygrasz. - odparłam kierując się do wybranych zjeżdżalni.

- Dam ci fory czy coś. - zapewnił całując mnie w czubek głowy i kierując się do atrakcji obok. 

Hetemmo|l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz