- Jejku Luke, proszę cię. - jęknęłam błagalnym tonem przykucając przy nim.
- Melanie, musisz uciekać. - powiedział patrząc w prost w moje oczy, w których mógł dostrzec tyko i wyłącznie smutek.
- Nie mogę cię tu zostawić, bez ciebie się nie ruszę! - oznajmiłam łapiąc jego dłoń i mocno ściskając.
Chłopak zaśmiał się cicho.
- Jak w takim typowym filmie. "Bez ciebie się nie ruszam." - zacytował wyniosłym tonem uśmiechając się smutno. - Czemu ludzie nie ratują samych siebie, kiedy mają szanse na przeżycie?
- Bo nie chcą zostawiać osoby, na której im zależy. Chcą za wszelką cenę ją uratować, nawet jeśli tą ceną jest własne życie.
- Nic z tego nie będzie. - pokręcił głową spuszczając wzrok. - Będę tylko nas spowalniał, a ona nas dogoni.
Przeniosłam wzrok, tam, gdzie patrzył blondyn. Jęknęłam widząc sporych rozmiarów plamę krwi na jego łydce. Przymknęłam na chwile oczy aby się zastanowić. Otworzyłam je po czym zaczęłam zdejmować z siebie koszulę. Na moich ramionach został tylko cienki t-shirt w którym nie ukrywam, było mi zimno. Ale nie zależało mi na tym jak na Luke'u.
Zawiązałam koszule na jego łydce wystarczająco mocno, aby zatamować krwawienie. Chłopak patrzył na mnie z bezsilnością bo wiedział, ze jestem zbyt uparta aby dać mu zostać.
- Mówiłam, ze bez ciebie nie wyjdę. - oznajmiłam wstając i podając mu rękę.
Luke przyjął moją dłoń i obejmując moje ramie zaczęliśmy kierować się do wyjścia z tej przeklętej jaskini.
- Znajdę was i pozabijam! - usłyszałam ten okropny głos, który rozpalił we mnie większy niepokój niż dotychczas.
Spojrzałam na Luke'a z przerażeniem w oczach. Blondyn kiwnął głową i mrugnął kilka razy, aby stłumić łzy powstające w jego oczach.
- Nie uciekniemy jej razem, dobrze o tym wiesz. - wyszeptał kiedy w końcu znaleźliśmy się na terenie otwartym, to znaczy w lesie.
- Nie mów tak. - powiedziałam płaczliwym tonem idąc przed siebie i próbując znaleźć jakiekolwiek schronienie, ale nie zobaczyłam nic niż drzewa.
Chłopak mocniej ścisnął moje ramie kiedy szliśmy, a ja mogłam sobie tylko wyobrazić, jak bardzo musiała bolec jego rana. Ale my uciekniemy i będzie jak dawniej.
Uciekniemy?
Szliśmy w dalszym ciągu dopóki nie usłyszeliśmy szelestu, a następnie łamiących się gałązek.
- Melanie! - usłyszałam krzyk Luke'a, który rzucił się na mnie kiedy drzewo zaczęło spadać na nas.
Zamknęłam jak najmocniej powieki wtulając się w tors chłopaka. Nie było mnie stać na nic innego jak płacz. Moczyłam jego bluzę moimi słonymi łzami. Nie liczyły się liczne zadrapania i siniaki, liczyliśmy się my.
Usłyszałam ten przerażający śmiech i już wiedziałam, ze się zbliża.
- Luke. - powiedziałam cicho mając nadzieje, ze ona tego nie usłyszała.
- J-jestem tu. - jęknął, a słysząc jego przyspieszony oddech wiedziałam, że ma problemy z oddychaniem.
- Boje się. - odparłam zgodnie z prawdą splatając nasze dłonie i przytulając je do mojego policzka.
CZYTASZ
Hetemmo|l.h.
RandomMelnon: nahh, nie zasnę dzisiaj. O której idziesz spać? Hetemmo: o 3 Melnon: to dobrze, będziesz ze mną pisać bo wszyscy mają mnie już dość Hetemmo: 23*