- To już ostatni. - obiecałam unosząc kieliszek i wypijając jego zawartość, na co Taylor spojrzała na mnie głupio.
- Nie mówiłaś tego jakieś... trzy kieliszki temu? Poza tym, jest koniec roku szkolnego, tak tylko przypominam. - zaśmiała się dolewając więcej alkoholu jednak gdy chciała napełnić i mój kieliszek, z trudem odsunęłam go od przyjaciółki.
- Wiesz jaką mam głowę, Taylor. - odłożyłam szkło na blat odpychając niesforne kosmyki z twarzy. - Jeśli chce jutro jakkolwiek funkcjonować, powinnam przystopować.
- Nikt nie będzie jutro „jakkolwiek funkcjonować" - podkreśliła dwa ostatnie słowa tym samym mnie cytując, na co wywróciłam oczami. - Twoja odpowiedzialna strona się odzywa?
- Chyba tak. - pokiwałam głową mrugając kilka razy. - Idę na dwór, muszę odetchnąć czymś innym niż zapachem wódek, piw czy co tam jeszcze. - oznajmiłam unosząc dłoń i kierując się ku drzwiom.
- Zero zmartwień, pamiętaj!
Uśmiechnęłam się pod nosem po czym wyszłam na zewnątrz. Było zimniej niż przewidywałam, może ze względu na godzinę, która wskazywała 21. W każdym razie zdążyło się ochłodzić na tyle, że na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka. Mimo to i tak usiadłam na ostatnim schodku mając nadzieje, że ludzie nie będą teraz wychodzić. Jednak słysząc znak otwieranych drzwi westchnęłam. Splotłam palce jednej reki jak zwykle zaczynajac się nimi bawić. Czyiś dotyk na ramionach i ciepły materiał wystraszył mnie na tyle, że podskoczyłam w miejscu. Spojrzałam szybko, na jak się okazało, Luke'a, który lekko się uśmiechnął po czym okrywając mnie szczelniej swoją bluzą usiadł obok.
- Wszystko w porządku? - spytał z troską na co pokiwałam głową opierając ją po chwili na ramieniu blondyna.
- Jestem trochę zmęczona, pijana i zmęczona. Ale z drugiej strony szczęśliwa tym końcem roku, w końcu mamy wolny czas, którego nie musimy poświęcać na naukę i... to fajne. - wzruszyłam ramionami przymykając oczy.
- Skoro jesteś zmęczona możemy wracać do ciebie. - zaproponował.
- Nie musimy. W sensie ty nie wyglądasz jakbyś tego chciał, możesz zostać jak chcesz, ja się może zdrzemnę u Taylor.
- Jestem pewny, że o tej godzinie zaśniesz i się obudzisz dopiero rano. Słuchaj, Melanie ja też mam już dość poza tym jak wspomniałaś są wakacje, wiesz ile teraz będzie okazji do imprezowania?
- Ale z nas patologia. - stwierdziłam, na co chłopak zaśmiał się dźwięcznie.
Próbowałam pożegnać się z Taylor, która oczywiście nie chciała mojego wyjścia. Mówiła coś, że w zamian za zostanie proponowała mi spotkanie z jakimś Justedem, będąc nieźle pijaną. Tłumaczenie jej mojego zmęczenia, które szczerze mówiąc po tej rozmowie nie było już aż tak wyczerpujące, było trudne. Blondynka co chwilę kazała mi czekać obracając się i zastanawiając. Śmiała się chwiejąc i podpierając o blat kuchni, kiedy w pewnym momencie prawie upadła. Czupryna ciemnego blondyna uratowała dziewczynę przed upadkiem, a w momencie kiedy chłopak uniósł głowę ujrzałam zmieszaną minę Ashtona. Patrzył się na dziewczynę, która spoważniała rozchylając lekko wargi. Nagle z odważnej blondynki stała się niewiniątkiem, jakby pierwszy raz poznawała kogoś będąc niezwykle nieśmiałą.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się, na co Irwin spojrzał na nią krótko, potem na mnie, a następnie bez słowa nas wyminął. - Ała? - zapytała widząc znikające plecy chłopaka za rogiem.
- Nie dziw się, nie uważasz, że zbyt dużo razy miałaś go w dupie? On istnieje Taylor, codziennie, nie tylko wtedy, kiedy go potrzebujesz. - Rose zaskoczyła nas obydwie swoją wypowiedzią. Spojrzała niechętnie na moją przyjaciółkę unosząc brwi, a widząc, że ta nie miała w planach odpowiedzi po prostu wywróciła oczami również od nas odchodząc.
- Taylor... - zaczęłam kiedy dziewczyna uniosła rękę kręcąc głową.
- Zero zmartwień, Melanie. - przypomniała przełykając ślinę. - Nie mów nic, rób co chcesz. - powiedziała odwracając się ode mnie tylko po to, aby od razu z gwintu napić się wina. - Jest świetnie. - uśmiechnęła się unosząc butelkę i znów upijając z niej łyka.
Oczywiście chciałam jej w tym przeszkodzić, kiedy dziewczyna od razu wplotła się w tłum ludzi. Nawet jakbym bardzo chciała, to i tak graniczyło cudem przejście bez niego bez szwanku. Oddaliłam się kilka kroków, aby wspiąć się na palce i wyszukać ją w tłumie. Odetchnęłam, widząc przy niej Nialla. Miałam nadzieję, że chłopak wykażę się choć minimalną odpowiedzialnością w przeciwieństwie do blondynki, która zgubiła ją pijąc ten cały alkohol. Przymknęłam oczy i pomimo że naprawdę wolałam mieć na oku przyjaciółkę, zmęczenie wygrało. Udałam się na zewnątrz wyjmując komórkę i wybierając numer do jej taty. Ponoć był u sąsiadów, więc kiedy wróci mógłby zając się wszystkim. Wytłumaczyłam mu szybko sytuacje i uspokoiłam się, kiedy mężczyzna oznajmił, że za chwilę będzie i bez problemu mogę wrócić do swojego domu.
Luke czekał na zewnątrz dopalając papierosa i wpatrując się w niebo.
- Widzisz coś ciekawego? - spytałam przystając przy nim i również unosząc głowę, aby dojrzeć cokolwiek w gwiazdach.
- Gdybym powiedział naszą miłość, zachowałabyś to w tajemnicy? - spytał od razu wyrzucając papierosa i przydeptując go w momencie kiedy do niego podeszłam, na co uśmiechnęłam się lekko.
- Co ty, właśnie miałam zamiar wysłać wiadomość do wszystkich uczniów w naszej szkole. - oznajmiłam machając krótko telefonem.
Blondyn zaśmiał się kiwając głową i patrząc na mnie.
- Coś się stało czy po prostu było trudno przekonać Taylor abyś wróciła do domu?
- To drugie, chociaż były małe komplikacje. W zasadzie teraz są takie, że chyba chce o wszystkim zapomnieć upijając się. Nie byłoby mowy żebym ją tam zostawiła, gdyby nie to, że jej tata nie zjawi się tam za chwile.
- Jej tata? W sensie, nie będzie miał nic przeciwko kiedy zobaczy pijaną córkę?
- Nie, myśle, że nawet jej tata to choć trochę zrozumie.
- Okej, czyli wracamy?
- Wracamy.
Po tych słowach chłopak widząc moją niechęć przykucnął dzięki czemu bez problemu mogłam mu wskoczyć na barana. Oparłam głowę na jego ramieniu przymykając oczy i kiedy myślałam, że zrobiłam to tylko na chwilę okazało się, że prawdopodobnie przysnęłam kiedy stanęliśmy przed drzwiami mojego domu. Wyjęłam z kieszeni klucze po czym podając je blondynowi weszliśmy do środka. Chłopak szedł cicho i w opanowaniu, próbując nie obudzić ani cioci, ani Ryana co z niewiadomych przyczyn mnie śmieszyło. Stawiał stopy od palców, jednak jego plan „ninja" się nie udał kiedy podłoga zaskrzypiała. Przeklął pod nosem po czym bez żadnych gierek udał się prosto do mojego pokoju. Zamknął drzwi, a kiedy położył mnie na łóżku od razu wtuliłam się w poduszkę.
- A piżama? - zapytał patrząc na mnie z uśmieszkiem i założonymi ramionami.
- Gdzieś tam. - mruknęłam pokazując ręka w głąb pokoju, dobrze wiedząc, że nie o to chodziło chłopakowi.
- W ubraniach będzie ci niewygodnie, dobrze o tym wiesz. - powiedział po czym bez mojej zgody zdjął mi skarpetki. Uniosłam na niego wzrok jednak po chwili wzruszyłam ramionami niepewnie poddając się jego czynnościom. Blondyn usiadł obok delikatnie podnosząc mnie, abym teraz siedziała. Z moją niewielką pomocą zdjął moją koszulkę, a ja od razu poczułam ulgę. Następnie chłopak podał mi piżamę abym pozbyła się szortów i bez problemu się przebrała w rzeczy do spania. Kiedy to zrobiłam spojrzałam na niego wtulając się w jego bok.
- Zostaniesz na noc?
- A chcesz? - mogłam sobie wyobrazić, jak się uśmiecha mówiąc to.
- Mhm. Bardzo. - mruknęłam sennie po czym oboje się położyliśmy tak, że nasze twarze znajdowały się na przeciwko siebie.
- Dobranoc, Melanie. - powiedział blondyn po czym przysunął się aby musnąć moje usta ostatni raz tej nocy.
- Dobranoc, Luke.
CZYTASZ
Hetemmo|l.h.
RandomMelnon: nahh, nie zasnę dzisiaj. O której idziesz spać? Hetemmo: o 3 Melnon: to dobrze, będziesz ze mną pisać bo wszyscy mają mnie już dość Hetemmo: 23*