Kiedy wyszliśmy z pływalni było już po godzinie dwudziestej. Po zebraniu się wszystkich spotkaliśmy się na parkingu, gdzie wsiedliśmy do busa Michaela. Chłopcy uznali, że pojedziemy jeszcze na boisko gdzie było kilka osób zapewne grających w piłkę. Usadowiłam się na kolanach Luke'a i wpatrywałam się w widoki za oknem dopóki nie dojechaliśmy. Blondyn od razu otworzył drzwi przepuszczając mnie w nich.
- Majkuuul. - przedłużył Harry mówiąc to w dość śmieszny sposób. Przywitał się z Michaelem, następnie podchodząc do nas. - Hej wszystkim. - uśmiechnął się lustrując nas wzrokiem.
- Czemu nie było cie na basenie? Miranda nie miała kogo przytulać. - powiedział Liam trącąc go lekko ramieniem w żartobliwym geście, od razu udając się na boisko dołączając do reszty chłopaków.
- Ta, sorki. - podrapał się po karku patrząc przepraszającą na Mirandę. - Coś mi wypadło, po prostu nie mogłem. - wzruszył ramionami po czym słysząc, jak ktoś woła jego imię pożegnał się do nas podbiegając do drużyny.
- Nie chcę grać z tymi idiotami. - burknął Mike przeczesując swoje włosy ręką i próbując sprawić, aby nie spadały mu na czoło.
- Zostaw, tak jest uroczo. - odparłam podchodząc do chłopaka i próbując ułożyć jego jeden z odstających włosów.
- To jest ten moment kiedy powinienem być zazdrosny? - zapytał Luke pojawiając się obok nas i patrząc na mnie z założonymi rękami na torsie.
- Twoje włosy się przynajmniej układają, więc po prostu zamknij mordę. - mruknął Michael uśmiechając się pod nosem widząc oburzoną minę blondyna.
Ja również lekko się uśmiechnęłam zostawiając fryzurę Clifforda i spoglądając na Taylor, która przez chwilę rozmawiała z Niallem, dopóki ten nie dołączył do jeden z drużyn.
- Michael miał na myśli, że twoje włosy nie wymagają ułożenia, bo są po prostu perfekcyjne. - wytłumaczyłam kiwając głową i zachowując powagę.
- Nie? Miałem na myśli, aby po prostu zamknął mordę. - spojrzał niezrozumiale raz na mnie, raz na Luke'a.
Uniosłam brwi doszukując się jakiś szerszych wytłumaczeń, kiedy chłopak po prostu wzruszył ramionami oddalając się od nas.
- A ty? Nie idziesz z nimi grać? - spytałam Luke'a, który jeszcze chwilę patrzył na plecy Michaela, dopiero po chwili odwracając się w moją stronę.
- Ta, może. - powiedział niechętnie przewracając oczami. - Wolałbym tutaj zostać i się przytulać, na przykład. - zaproponował zbliżając się do mnie.
- HEMMINGS! - przymknęłam powieki pod wpływem mocnego głosu należącego nie do nikogo innego, jak Ashtona.
Westchnął krótko, całując mnie po czym udał się do swojego nowego zespołu.
Ja tymczasem podeszłam do dziewczyn, które siedziały przy siatce żywo o czymś rozmawiając. Zajęłam miejsce obok Taylor, próbując wyłapać o czym rozmawiały, gdy po chwili same zdecydowały mnie "wtajemniczyć".
- Idziemy jutro do galerii na zakupy, idziesz z nami? - zapytała z entuzjazmem Taylor patrząc ma mnie błagalnie.
- W sumie, okej. - wzruszyłam ramionami zgadzając się, ponieważ i tak nie miałam żadnych planów na jutrzejszy dzień.
- Super, musimy kupić jakieś fajne onesie. - uśmiechnęła się blondynka. - Masz jakieś?
- Mam. - kiwnęłam głową. - Przynajmniej miałam, takie z pandą. - wzruszyłam ramionami przypominając sobie o piżamie sprzed dwóch lat.
CZYTASZ
Hetemmo|l.h.
RandomMelnon: nahh, nie zasnę dzisiaj. O której idziesz spać? Hetemmo: o 3 Melnon: to dobrze, będziesz ze mną pisać bo wszyscy mają mnie już dość Hetemmo: 23*