25

2.6K 93 13
                                    

Jeśli ktoś by mi kiedyś powiedział, że będę całowała się z Luke'iem Hemmingsem, zaśmiałabym się - szczerze i głośno. Jeśli chodzi o mnie, należałam bardziej do grupy cichych osób, natomiast Luke wręcz przeciwnie. Był jednym z najbardziej rozpoznawanych uczniów, co mnie szczerze mówiąc nie dziwiło. Miał powodzenie u płci przeciwnej, z tego co wiedziałam nie tylko przeciwnych, jednak nie chciałam wiedzieć komu aktualnie się podobał blondyn. Wczorajszy wieczór pomimo że nie należał do najzdrowszych, był naprawdę przyjemny. Wiem, że chciałam aby chłopak nie przychodził, jednak moja decyzja zmieniła się w momencie, kiedy chciał wyjść. Nie chciałam go zatrzymywać, bo to było oczywiste, że kiedyś musi wrócić do domu, zwłaszcza, że drugiego dnia musisz wstać o siódmej aby zdążyć do szkoły. Również ja, z wielką niechęcią zwlekłam się z łóżka.

Jeśli chodzi o moje przeziębienie, widocznie zniknęło. Nie miałam problemów z oddychaniem, bardziej chodziło o to, że mój nos czasem cholernie łaskotał. Miałam ochotę kichać, jednak coś mnie powstrzymywało.

Zjadłszy śniadanie wróciłam do pokoju gdzie ubrałam się w zwykłą, pomarańczową koszulkę z nacięciami w okolicach obojczyku. Nałożyłam na siebie czarne spodnie z dziurami oraz stopki tego samego koloru po czym biorąc wcześniej spakowaną torebkę udałam się na dół. Poszłam do łazienki gdzie uczesałam włosy i nałożyłam cienką warstwę makijażu. Podstawiałam właśnie pomadkę do ust, jednak powstrzymałam się. To było głupie, ale tak, przypomniały mi się wczorajsze słowa Luke'a, więc odstawiłam kosmetyk i nałożyłam tylko nawilżającą pomadkę. Nadałam włosom minimalnej objętości po czym skierowałam się do wyjścia, nie fatygując się aby pożegnać się z bratem, który dopiero kończył jeść śniadanie.

Jeśli chodzi o Ryan'a - chodził do ósmej klasy, był strasznie leniwy i robił wszystko, aby nie iść do szkoły. Często wymyślał wymówki, bo nie chciało mu się odrabiać lekcji bądź uczyć na sprawdzian. Tłumaczył się, że nie ma czasu podczas gdy marnował go na swoje gry i rozmowy przez internetowy chat. Był przystojny i często widziałam go z jakąś blondynką, ale nigdy nie odważył się z nią przejść obok domu. Nie dziwię się, gdyby pokazał ją cioci, raczej by jej już nie miał.

Emily była strasznie nadopiekuńcza i jeśli myślała, że robiła wszystko dobrze, wychodziło jej to znacznie przesadnie. Chciała naszego dobra nie zważając na nasz wiek. Naprawdę czasem traktowała nas jak dzieci, jak swoje dzieci, które zawsze chciała mieć ale nie mogła. Pomimo że nigdy specjalnie nie powodziło jej się w związkach, bo rozwiodła się dwa razy nadal była szczęśliwą kobietą. Na wiadomość, że moi rodzice wyjeżdżają za granicę, szybko podjęła decyzje opieki nad nami. Oczywiście była opcja, żeby jechać wraz z nimi, jednak ja i Ryan nie chcieliśmy zaczynać wszystkiego od nowa, że tak to ujmę. 

Weszłam na plac szkolny gdzie roiło się od uczniów. Pomimo wczesnej pory i lekkiego wiatru widziałam licealistów siedzących na szkolnym trawniku. To zawsze robiło na mnie wrażenie i gdzieś w duchu miałam cichą nadzieję, że mi też kiedyś uda się usiąść tam z kimś bliskim, oprzeć się o jego ramię i beztrosko wpatrując się w niebo zapominając o całym świecie. Uśmiechnęłam się, jednak ten gest znikł w chwili kiedy zobaczyłam moją przyjaciółkę stojącą z grupą najpopularniejszych dziewczyn w szkolę. Główna dziewczyna, przewodnicząca tej całej paczki miała na sobie obcisłą, krótką, różowo-neonową sukienkę. Sukienka Taylor nie różniła się długością, a kolorem - albowiem była niebieska. Jednak martwił mnie fakt, co mogła robić w ich towarzystwie. Sam fakt, że te dziewczyny były najbardziej wredne i dostawały wszystko, czego chciały wzbudzał we mnie niepokój. Wiedziałam jak Taylor ich nienawidzi, nie raz o nich mówiłyśmy. A teraz nagle rozmawiały sobie i śmiały się w najlepsze. Chciałam odepchnąć od siebie myśl, że blondynka mogła sobie znaleźć nowe przyjaciółki, ale nie mogłam. Jednym z faktów "super dziewczyn" był taki, że główna dziewczyna miała na imię, uwaga, Jessica. To imię naprawdę pasowało do dziewczyny takiego pokroju jak ona. Śmiała się co chwilę układając swoje pomalowane na różowo usta w dzióbek. Wzięłam głęboki wdech po czym skierowałam się do głównego wejścia. Chciałam je po prostu wyminąć i porozmawiać z Taylor, jednak nie było mi to dane, gdy właśnie ona, Taylor Haward chwyciła mnie za ramię.

- Gdzie Luke'uś? - spytała słodko na co zmarszczyłam brwi strzepując jej rękę z mojego ramienia.

- A gdzie miałby być? - zapytałam zakładając ręce na piersi. 

- A no tak, już z nim nie jesteś. - stwierdziła kiwając głową na co uniosłam brwi. - Pani puszczalska zgubiła język?

- Puszczalska? - spytałam zaciskając ręce w piąstki i wbijając paznokcie w skórę. - Jak śmiesz tak mówić? - zmierzyłam ją wzrokiem, nie wierząc, że to moja przyjaciółka stała przede mną.

- Oh daj spokój, Melka. - przewróciła oczami. - Niby taka niewinna, a tu proszę.

Moja klatka piersiowa unosiła się w dość szybkim tempie. Myślę, że jeszcze jedno słowo z jej ust, a pomimo mojej skrytości dostała by po mordzie, że tak powiem.

- A ty z iloma chłopakami spałaś na ostatniej imprezie, co? - wypomniałam jej kładąc palec na jej klatce piersiowej. - A no tak, nie pamiętasz. - udałam przykrość opuszczając rękę.

- Ty też nie jesteś bez winy! - powiedziała na swoje usprawiedliwienie, na co parsknęłam śmiechem.

- Ja ci tego nie zamierzałam wypominać, Taylor. - uśmiechnęłam się smutno z zamiarem odejścia.

- Ona ma rację. - usłyszałam ten przesłodzony, drażniący moje uszy głos. Odwróciłam się z niewielkim grymasem w stronę Jessicy. - Jesteś puszczalska.

Miałam ochotę się głośno zaśmiać, a z drugiej strony jej przywalić.

Na co czekam?

Chyba na oklaski.

Chcąc zachować honor, której lasce najwyraźniej brakowało, nie posunęłam się do rękoczynów. Zlustrowałam wzrokiem sylwetkę typowej suki w naszej szkole, która uważała się za najlepszą. Chyba w każdej szkole jest taka, co nie? Naszą poznaliście. Jeśli chciała być popularna tylko ze względu na liczbę chłopaków, z którymi spała, okej. Śmiała mnie nazwać puszczalską, podczas gdy tamtej nocy nie spałam z nikim, w przeciwieństwie do niej. Oscar, Justin, Sam i Matt. A może to był Todd? Myślę, że ona tym bardziej by tego nie pamiętała. Uśmiechnęłam się tym razem szczerze po czym przekrzywiłam lekko głowę, aby móc znów przyjrzeć się tym sztucznym rzęsom.

- Przepraszam Jessico, jesteś lekko niedoinformowana. - zaznaczyłam słowo "lekko" wzruszając ramionami i wpatrując się chwilę w niebo. - A, i chciałam ci tylko powiedzieć, że tapeta powinna być na ścianie, nie na twojej mordzie. - warknęłam w jej stronę po czym odwracając się na pięcie weszłam do szkoły.

Zapowiadał się ciekawy dzień.




Groźna Melka, uuuu.

Naszło mnie na pisanie tej książki, podczas gdy w bibliotece mam jeszcze z co najmniej siedem, oczywiście nieopublikowanych. Może kiedyś zrobię z nimi porządek, dodam okładkę i odpowiedni opis (w niektórych nawet tytuł) i może wam jakoś je zaprezentuje? Miałabym chociaż pewność, czy chcielibyście coś w takim, a w innym stylu. Dobra, to na tyle na dzisiaj, miłej reszty dnia pączusie słodziusie, papa!

Hetemmo|l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz